środa, 6 grudnia 2006

Vauxhall w Londynie.

Udalo sie, od 2 stycznia wracam do siedziby swojej firmy z wygnania na Canary Wharf. Jak zaczelam prace na Vauxhall (dzielnica/stacja metra), to wydawalo mi sie, ze jest tam nudno i nieciekawie, bo to tereny troche przemyslowo/biurowe. Jednak nie jest tak zle, i w czasie lunchu bede mogla pojsc na spacer sprawdzic czy siedziba MI6 i Parlament jeszcze stoja :-)

Na zdjeciu ponizej osiedle przy Vauxhall Bridge. Podobno mieszka tam byly premier John Major oraz Chelsea Clinton.



Jesli ktos sie zastanawia dlaczego angielskie Ople nazywaja sie Vauxhall, to juz spiesze z wyjasnieniem. Firma Vauxhall Motors powstala wlasnie w Vauxhall w 1857, a w 1905r przeniosla sie do Luton. W 1925r zostala kupiona przez General Motors. Od 1970r produkowala angielskie wersje Opla. W 1979r wyszedl z produkcji ostatni model oryginalnych aut produkowanych przez Vauxhall i od tego czasu produkowano tam juz tylko Ople pod zmieniona nazwa. Marka Opel zostala wycofana z rynku angielskiego w latach 80.

Troche o historii okolicy w Wikipedii - Vauxhall

sobota, 25 listopada 2006

Lotnisko w Hong Kongu.

Obejrzalam sobie wczoraj program z Discovery, o budowie nowego lotniska w Honkg Kongu na wyspie Chek Lap Kok i musze powiedziec, ze swietnie sie to oglada po pobycie tam.

Lotnisko zostalo zbudowane na sztucznej wyspie, razem z nim wybudowany jeden z dluzszych podwieszanych mostow na swiecie (w 1997 jeszcze najdluzszy), nowa autostrade, nowa linie kolejowa i linie metra, nowa stacje kolejowa Hong Kong Central i tunel pomiedzy wyspa Hong Kong i stalym ladem.

A najciekawsze bylo to, ze ruch ze starego lotniska na nowe zostal przelaczony w ciagu jednej nocy. Wieczorem zamknieto stare lotnisko, zapakowano caly sprzet na ciezarowki, statki i przewieziono na nowe lotnisko. Co prawda na poczatku bylo troche chaosu, ze wzgledu na nieprzetestowane systemy obslugi na lotnisku, ale jakos im poszlo. Chyba tylko chinczycy mogli wymyslic przeniesienie lotniska w jedna noc :-)

Polecam ten program gdyby ktos przy okazji trafil na niego na kanale Discovery.

Artykul z Wikipedi na temat lotniska Chek Lap Kok.

wtorek, 14 listopada 2006

Angielska jesien.

Bylam w ostatni weekend w Polsce i musze powiedziec, ze jednak wole angielska jesien. Dzis, 14 listopada jest 14 stopni, wczoraj bylo 16. Przewidywane temperatury na nastepny tydzien maja byc w rejonach 9-16 stopni.

Codziennie w prognozie opady deszczu i chmury, ale w praktyce wyglada to tak, ze popada troche rano albo pol godziny w ciagu dnia i tyle tego deszczu. Jak na razie nie musialam jeszcze uzywac parasola w tym tygodniu.


A na zdjeciu widok z mojej sypialni. Zdjecie nie jest najwyzszej jakosci, ale trudno zrobic cos dobrego przez brudne okno. Od razu mowie, ze jest brudne, bo nie da sie go umyc od wewnatrz, a od zewnatrz akurat nikt go nie myje, w przeciwienstwie do okien frontowych.

poniedziałek, 13 listopada 2006

Powrot do rzeczywistosci.

Nie ma to jak polatac sobie po swiecie w te i z powrotem. W ciagu 2 tygodni zrobilam chyba 21 tysiecy kilometrow ;)

Tym razem byly wakacje w Azji. Polecielismy do Hong Kongu na 8 dni. Lot w tamta strone 11,5h, z powrotem 13h. Jak widac, jakos to przezylam ;) Mimo, ze mialam najtansze bilety na samolot w klasie ekonomicznej, nie bylo tak zle. Boeing 747-400 British Airways byl wyposazony w indywidualne ekrany telewizyjne, do wyboru bylo 18 kanalow tv, kilkanascie radiowych/plyt cd, gry typu pasjans plus mapa obrazujaca trase przelotu i warunki "za oknem". Do tego poduszeczki, koc i komplecik pasta plus szczoteczka do zebow.

W tamta strone nie dalo sie podziwiac swiata przez okno, ze wzgledu na ostre slonce. W zwiazku ze zmiana czasu i lecenie "z czasem" do przodu bardzo szybko zrobilo sie jasno. Z powrotem z kolei cala trasa w nocy. Wylot o 23.45, przylot o 5 rano. Udalo mi sie zobaczyc troche gor, snieg, zamarzniete jeziora itp.

Jakby ktos sie wybieral w daleka podroz to moge polecic British Airways. Pewnie nie jestem obiektywna, bo nie mam porownania, no i latam z BA prawie caly czas. Nie mniej jednak bylo w miare wygodnie, jedzenia bylo dosc sporo i zjadliwe, obsluga jak zawsze profesjonalna.


A jak bylo w samym Hong Kongu? Trudno opisac to w paru slowach. To taki nowoczesny kawalek ladu z wiezowcami, ale z drugiej strony to po prostu Chiny. Ludzi jest zbyt wiele na tak maly kawalek ziemi, wszedzie wysokie bloki, stare nie wygladaja zbyt estetycznie. Transport miejski maja bardziej nowoczesny niz w UK. Klimatyzacja dzialala nawet autobusach typu "ogorek" na Makao, a w HK we wszystkich srodkach lokomocji. Ciezko bylo mi dzis jechac Jubilee Line do pracy i myslec, ze zaraz sie ugotuje. Wielkie imperium Brytyjskie... chinczycy ich dawno przegonili ;)

Niewatpliwa wada HK jest ilosc ludzi tam mieszkajaca. Bylam w Muzeum Historycznym i sporo dowiedzialam sie o przeszlosci miasta. Szczegolnie zaciekawilo mnie budownictwo mieszkaniowe. Otoz w latach 50. wybudowano bloki typu Mark 1, w ktorych mieszkania byly izbami o wielkosci 11m2, bez okien, toalety wspolne na korytarzu, gotowanie na balkonach. Jeden z takich blokow przetrwal do tego roku i ludzie w nim mieszkali przez ostatnie 50 lat. Zdjecia z zycia mieszkancow mozna zobaczyc na stronie Michael'a Wolf'a - wystawa 100x100.

Na zdjeciu powyzej sklep z owocami morza. Na jednej z ulic jest kilkanascie lub nawet kilkadziesiat takich sklepow. Zapach moze zabic.

Reszta zdjec dostepna w mojej galerii - Hong Kong.

poniedziałek, 30 października 2006

Urlop w Hong Kongu.

Czas juz odpoczac od tej brytyjskiej rzeczywistosci i udac sie na wakacje. Dzis ostatni dzien w pracy, dluzy sie niemilosiernie.

Waliza juz w polowie spakowana, przewodniki i aparat foto juz czekaja w pogotowiu. Poduszeczka do samolotu nabyta. Juz nawet zapoznalam sie z programem filmowo/telewizyjnym w samolocie. Szkoda, ze niektore filmy juz ogladalam, ale jakos dam rade przetrwac ten lot. Mam nadzieje, ze British Airways sprawdzi sie. Podobno czytelnicy serwisu Trip Advisor uznali te linie, za najlepsza. Najgorsza linia ich zdaniem to Ryanair. Nie probowalam nigdy tych najgorszych i nie mam zamiaru testowac w przyszlosci.

Zycze wszystkim milego listopada, z niektorymi do zobaczenia w Warszawie za jakis czas.

wtorek, 10 października 2006

Kajakowanie.

Kajakowanie bylo zorganizowane przez baze wodna w Westminster. Przebralismy sie w odpowiednie stroje, ja dostalam jeszcze dodatkowa kurtke, dostalismy kapoki, wiosla i poszlismy na pomost. Na pomoscie kazdy wybral sobie kajak, sprawdzil czy miesci sie do niego i bedzie mu sie siedzialo wygodnie. Ja nie mialam problemu ze znalezieniem wlasciwego. Jak juz wszyscy sie poprzymierzali, kajaki zostaly zapakowane na lodke, my rowniez i poplynelismy Tamiza do Chelsea, na spokojny kanal.

To byla chyba najprzyjemniejsza czesc wieczoru, plynac motorowka po Tamizie wieczorem i podziwiac oswietlone miasto. Niestety Tamiza srednio prezentuje sie na tym odcinku. Oprocz ladnych widokow przejezdza sie obok opuszczonej elektrowni w Battersea, punktu przeladunku smieci i paru opuszczonych lodzi. Mieszkancy luksusowych apartamentow miewaja czasami malo luksusowe widoki.

Na kanale przy Chelsea przesiedlismy sie do kajakow. Nigdy wczesniej nie wsiadalam do kajaka na wodzie, a zwlaszcza jednoosobowego, gdzie pole manewru jest male. Przesiadka wypadla pomyslnie i znalazlam sie w kajaku na Tamizie.

Przez pol godziny cwiczylismy wioslowanie, manewry itp. W tym czasie kajak jednej osoby nabral wody i osobnik ten musial dokonac manewru odwrocenia go. Skonczylo sie ladowaniem w wodzie. I tu dochodzimy do wad kajakowania na Tamizie. Nie wyobrazam sobie jakiekogokolwiek blizszego spotkania z ta rzeka. Chyba bym siedziala 2 dni pod prysznicem. Rzeka jest martwa od kilkudziesieciu lat, jej kolor zniecheca, do tego co chwila widac plynace w niej smieci.

Po zakonczeniu manewrow poplynelismy z pradem do bazy w Westminster. Nie bylo lekko, bo nie do konca kontrolowalismy kajaki i co chwila ktos sie zderzal albo krecil w kolko, ja tez ;) Od czasu do czasu musielismy sie tez zatrzymac, ze wzgledu na duze fale wytwarzane przez przeplywajace stateczki. Okolo 20.00 doplynelismy do naszej bazy, ale musielismy poczekac w kolejce na manewr wysiadania przy bardzo szybkim nurcie. Niektorzy probowali jeszcze odwrocenie kajaku do gory nogami i skapanie w rzece.

Podsumowujac: ciekawe jednorazowe przezycie, miasto z innej perspektywy, ewentualne nastepne sesje kajakowe tylko w czystych akwenach wodnych bez smieci i miasta w okolicy, zwlaszcza stolicy ;).
Na zdjeciu ponizej skarby Tamizy, zdjecie zrobione dzis na Canary Wharf.

niedziela, 8 października 2006

Weekend w parku.

Weekend to czas kiedy wszyscy przypominaja sobie, ze maja samochod i trzeba go przewietrzyc. Okolo 10.00-11.00 zaczynaja sie tworzyc korki w Richmond i moga trwac do godzin wieczornych, gdy czesc powraca z golfa czy zakupow, a czesc jedzie wlasnie na imprezy towarzyskie.

Weekend to takze czas wzmozonej aktywnosci w parku. Wypelzaja wszyscy: rowerzysci, biegacze, rodziny, turysci, mieszkancy dalszych i blizszych okolic itp. Na drogach w parku trwa parada luksusowych i zabytkowych aut. Co chwila przemyka jakis Aston Martin czy Ferrari, auta ktore pewnie stoja caly tydzien na podjezdzie i czekaja na swoja przejazdzke.


W tym tygodniu, oprocz wymienionych mas, pojawili sie fotografowie z dlugimi bialymi tubami i czaili sie po trawach i krzakach probujac zrobic dobre zdjecia jeleniom w okresie godowym.
Ja mialam aparat ze standardowym obiektywem, wiec moglam sobie co najwyzej popatrzyc na zwierzatka.Nie chcialo mi sie wracac do domu po teleobiektyw.

Lokomotywa

Stoi przed domem lokomotywa, duza zielona i naturalna.



sobota, 7 października 2006

Zdjecia z Krety i Szwajcari.



Zebralam sie troche dzisiaj i dodalam reszte galeri z Krety i dwie ze Szwajcari. Zostaly jeszcze ze 3 do zrobienia z Alp i okolic, moze za jakis czas znowu sie zbiore.
Trzeba bylo nadrobic, bo juz za pare tygodni kolejny urlop, ktory zapowiada sie bardzo kolorowo.

Zdjecia dostepne sa na mojej stronie.

czwartek, 5 października 2006

Kajaki.

Zapisalam sie na lekcje kajakowe :-) W sumie juz kiedys to chcialam zrobic, gdy przeprowadzilam sie do Richmond. Wzdluz rzeki jest cale mnostwo roznych klubow i sporo ludzi siluje sie z wioslami.

Lekcje kajakowe to inicjatywa mojej firmy-matki, w ramach zbierania funduszy na organizacje charytatywna, pracownicy sa zachecani do roznych akcji, w tym przypadku, czesc oplat idzie wlasnie na Prince's Trust. Pierwsza lekcja kosztuje 20 funtow, kolejne 15.

Luby jak uslyszal to malo z krzesla nie spadl. Pazdziernik, wieje, pada, a ja mu mowie, ze bede plywac kajakiem po Tamizie i to jeszcze wieczorem ;)

niedziela, 24 września 2006

Kreta

Wybralam sie na urlop na Krete do miejscowosci Rethymnon. Celem wyprawy mialo byc glownie zwiedzanie oraz jakis odpoczynek na plazy/przy basenie przy okazji. Stare miasto w Rethymnonie i Twierdza to calkiem przyjemne miejsca, waskie uliczki, duzo sklepow, restauracji, a takze okazja by zobaczyc jak mieszkaja starzy wyspiarze.
Niestety dojscie do centrum z naszego hotelu nie bylo najciekawsze. Trzeba bylo isc wzdluz dosc ruchliwej ulicy, na ktorej chodnik byl szczatkowy i poszczerbiony, a tam gdzie byl szerszy, zastawiony samochodami i trudno dostepny.


Wspolczesna Kreta rozczarowala mnie. W sumie nie wiem czego sie spodziewalam, ale na pewno nie maszerowania wzdluz halasliwej ulicy i czekania na krawedzi jezdni, az uda mi sie przemnknac jakos na druga strone ulicy.

Wybralam sie na wycieczke do wawozu Samaria reklamowanego jako niesamowite widoki warte przemaszerowania 17km w trudnych warunkach. Byc moze bylby to przyjemny spacer, gdyby nie fakt nieustannego zerkania na zegarek i zastanawiania sie czy zdazymy dojsc do konca na czas. Wyprawa zaczyna sie na wysokosci ok 1300m npm, a konczy nad morzem. Pierwsze kilometry to zejscie po "schodach", nastepnie idzie sie waskimi sciezkami po dosc trudnym terenie. Dopiero po okolo 7km schodzi sie do poziomu ok 300m npm i maszeruje sie wzdluz potoku. Punktem kulminacyjnym ma byc dojscie do tzw. zelaznych wrot - miejsca, gdzie wawoz ma tylko 3m szerokosci. Po dojsciu do konca wawozu, nad morze, trzeba przeprawic sie promem do najblizszego miasta dostepnego samochodem. Trwa to okolo godziny.
Powiedzmy, ze znam miejsca na swiecie z ladniejszymi widoczkami, dotepne w znacznie latwiejszy sposob.

Druga wycieczka, na ktora sie wybralam to zwiedzanie ruin palacu w Knosos plus muzeum archeologiczne w Heraklionie. Bylam kiedys na Akropolu, wiec palac w Knosos wygladal dosc skromnie. Jedyna roznica, to fakt, ze z Krety nie wywieziono znalezisk, tylko mozna je zobaczyc w lokalnym muzeum.

Przedostatniego dnia wybralam sie lokalnym autobusem do Chani. Ciekawe przezycie, 10 minut przed odjazdem zapowiadaja, ktory autobus odjedzie do naszej destynacji, a odroznia sie je po numerze kolejnym autokaru na przedniej szybie. O ile w Rethymnonie stacja jest mala i nie jest to problemem, bo zwykle podjezdza tylko jeden autobus pod budynek dworca, to w Chani bylo znacznie gorzej. Stacja autobusowa to wielki plac z malym budynkiem. O tej samej godzinie zapowiedzieli okolo 6 autobusow w rozne kierunki i rozpoczelo sie bieganie po placu. Jak juz doszlam do swojego autokaru, to okazalo sie, ze nie ma juz w nim wolnych miejsc. Na placu stalo jeszcze z 20 osob z biletami na ten autobus. W koncu wpakowali nas do innego autobusu jadacego w tym samym kierunku. Do dzis nie moge zrozumiec dlaczego nie ucywilizuja tego jakos, ale pewnie to byloby zbyt proste, lepiej zeby pasazerowie czuli sie jak bydlo.

Reszte pobytu spedzilam nad morzem lub basenem, woda w morzu byla cieplejsza niz w basenie.

Poziom zaawansowania cywilizacyjnego Krety i organizacji wszystkiego plus brak infrastruktury dla pieszych lekko mnie zniechecil. Byc moze zbyt wiele sie spodziewalam, majac w pamieci swoj pobyt w Grecji kontynentalnej i innych rejonach srodziemnomorskich.

Poprawie to na nastepnym urlopie, ktory planuje w odrobinie luksusu i wyzszym standardzie.

Pierwsza partia zdjec - z Rethymnonu znajduje sie na Webshots.

poniedziałek, 4 września 2006

Zalegle galerie.

Wrzucilam dzis kilka zaleglych galeri:
Duck Tours czyli wycieczka ambfibia po Tamizie.

Tamiza od Westminster do Kew wycieczka piesza i stateczkiem na trasie Vauxhall - Westminster - Kew

wtorek, 29 sierpnia 2006

Latanie cd.

W Polsce nadal obowiazuje zakaz zabierania bagazu podrecznego na loty do UK i paru innych krajow. Oczywiscie zakaz jest ten spowodowany niewydolnoscia sluzb granicznych na lotniskach, a nie zagrozeniem jako takim. Jest im o wiele latwiej i wygodniej zakazac brania bagazu na poklad niz go szczegolowo sprawdzac.
Wyglada na to, ze niedlugo linie lotnicze zaczna odczuwac powoli te ograniczenia. Coraz czesciej czytam, ze ktos zrezygnowal z wycieczki do Polski, ze wzgledu na ograniczenia lub, ze ma zamiar wrocic autokarem, mimo 30h podrozy.

Ja sprawdzilam sobie juz alternatywne polaczenie na lot we wrzesniu i biore pod uwage powrot z Warszawy Lufthansa przez Frankfurt.

Aktulizacja wieczorna: Urzad Lotnictwa Cywilnego zmienil wreszcie ograniczenia dot. bagazu podrecznego i teraz mozna wziac jedna mala sztuke ze soba.

piątek, 11 sierpnia 2006

Nagie latanie.

Tanie latanie juz jest, moze teraz wprowadza nagie latanie. Zdaje sie, ze nawet tak sobie wczoraj zartowali oficjale.
Paranoja lotniczo-bagazowa trwa. Celem domniemanego ataku mialy byc samoloty lecace do USA, ale dlaczego by nie ograniczyc innych. Na razie podaje sie informacje, ze zakaz zabierania bagazu podrecznego na poklady samolotow bedzie obowiazywal tymczasowo, pojawiaja sie jednak glosy, ze byc moze bedzie to wprowadzone na stale.

Niech sobie nad tym dumaja, a ja obejrze sobie ogloszenia motoryzacyjne i zobacze jaki alternatywny srodek transportu moglabym nabyc. Waham sie tylko, po ktorej stronie powinna byc kierownica. Nie usmiecha mi sie jezdzenie po Europie z kierownica po niewlasciwej stronie.

czwartek, 10 sierpnia 2006

Paranoja terrorystyczna.

Wyglada na to, ze paranoja terrorystyczna osiagnela swoje szczyty. British Airawys, na prosbe rzadu brytyjskiego wprowadzilo zakaz zabierania bagazu podrecznego na poklad samolotow. Zakaz wprowadzono po "odryciu spisku majacego na celu wysadzanie samolotow w powietrzu". Zakaz dotyczy wszystkich lotnisk i lini w UK.

Czuje wielkie zazenowanie po przeczytaniu tej wiadomosci. Wydawalo mi sie, ze lata sie samolotami po to, by szybciej przemiescic sie z punktu A do punktu B. Tymczasem wyglada na to, ze to kolejne narzedzie zastraszania mas. Ciesze sie, ze nie lece nigdzie w ciagu najblizszego miesiaca. Jakos sobie nie wyobrazam oddania wszystkich swoich zabawek na bagaz. Zreszta bardzo nie lubie jak sie mnie traktuje jak domniemanego przestepce i terroryste.

Jedno jest pewne, sierpien to zly miesiac na latanie w UK, w zeszlym roku byl strajk firmy kateringowej i mnostwo ludzi majacych leciec BA utknelo na lotniskach.

Chyba juz czas myslec o przeprowadzce na staly lad. Odpadnie problem podrozy lotniczych.

piątek, 4 sierpnia 2006

"Tanie" latanie.

Od czasu do czasu lece do PL, zdarza sie. Jak sie zbyt pozno z tym obudze to bilety na British Airways nie sa juz za tanie. Sprawdzam wtedy bilety na tanie linie.

Wlasnie mialam zamiar kupic bilety na polowe wrzesnia. Sprawdzam cene w BA - 160 funtow. Sprawdzam w Wizzair - tak samo 160 funtow. Sprawdzam w Centralwings: o tylko 80 funtow. Tyle bylo rano. Jak sprawdzilam okolo poludnia wychodzilo juz ok 90 funtow. Dobra kupie te w Centralwings, no i teraz sie zaczyna. Z czego sklada sie bilet w Centralwings:
-lot w jedna strone 19.89
-lot w druga strone 29.89
-oplaty stale za przelot w obie strony 2x 19,89
-proba wcisniecia ubezpieczenia turystycznego za 6 lub 8 funtow, trzeba odhaczyc te opcje, chyba ze ktos jest zainteresowany ubezpieczeniem
Bez ubezpiczenia wychodzi 89,56
Po zaakceptowaniu warunkow przewozu nagle robi sie 97,56 funta poniewaz doliczana jest jeszcze oplata paliwowa 4 funty za lot w jedna strone. Swietnie, mozna placic. Jednak po wyborze karty kredytowej doliczane jest kolejne 5 funtow i wychodzi 102.56 funta.
Czyli z ceny wyjsciowej za same loty 49,78 funto nagle robi sie 102.56 funta. Nie nalezy rowniez zapominac, ze dojazd z Londynu do Gatwick kosztuje ok 10 funtow w jedna strone, co razem daje 120 funtow za przelot tanimi liniami.

Tanie linie maja byc z zalozenia tanie i gorszej jakosci, nie ma wiec gwarancji, ze przypadkiem nie bedzie jakiegos wiekszego opoznienia, samolot sie nie popsuje przed odlotem (co nie raz sie zdarzylo), lot bedzie odwolany, pasazerowie beda sie kisic jak sardynki w samolocie, no i to towarzystwo w samolocie uzywajace polskich kluczowych slow w nadmiarze ...

Ile kosztowal ten bilet na British Airways? 160 funtow, 40 funtow wiecej za przelot samolotem rejsowym, za komfort psychiczny i fizyczny. Na dodatek cena biletu jest podana od razu ze wszystkim doplatami i od razu wiadomo ile bilet kosztuje naprawde.
Nie wiem dlaczego w ogole pomyslalam o opcji latania "tanimi" liniami. Jak to jest, ze Wizzair jest drozszy niz British Airways (po doliczeniu kosztow dojazdu do lotniska Luton)?

poniedziałek, 26 czerwca 2006

Szok estetyczny po powrocie ze Szwajcarii.

Powrot z wakacji czesto bywa ciezki, zwlaszcza zderzenie z rzeczywistoscia. Tym razem zaliczylam jeszcze szok estetyczny. Wielka Brytania w porownaniu ze Szwajcaria to wrecz kraj brudasow. Smieci wydaja sie byc wszechobecne, gdy tymczasem w Szwajcarii nic nie walalo sie po ulicach, ani komunikacji miejskiej. W gorach i na szlakach nie bylo ani pol papierka.



Najpowazniejszy szok to oczywiscie zobaczenie kobietek wybierajacych sie na imprezy sobotnie w Londynie. Nie chce tutaj nikogo urazic, ale widok tylu otylych osob w kusych, wyzywajacych szmatkach moze przyprawic o bol glowy.

Uff... no i znowu w domu. Kiedy nastepny urlop?

Zdjecia ze Szwajcarii.

środa, 14 czerwca 2006

Travel Bookshop.

Jakis czas temu, przy okazji wizyty w Notting Hill odwiedzilam Travel Bookshop. To pierwowzor sklepu, z filmu "Notting Hill" z Hugh Grantem i Julia Roberts. Sklep z filmu byl zbudowany na wzor tego, w bylym sklepie miesnym pare ulic dalej.


Musze przyznac, ze prawdziwy sklep jest calkiem niezle wyposazony i udalo mi sie znalezc to czego szukalam, czyli przewodnik po szlakach rejonu Jungfrau w Alpach. Juz za pare dni przetestuje przewodnik i przekonam sie o jego przydatnosci.

poniedziałek, 12 czerwca 2006

Oxford

Oxford jest polozony zaledwie kilkadziesiat km od Londynu i jest idealnym celem jednodniowej wycieczki.
Wybralam sie tam autobusem lini Stage Coach, tzw. Oxford Tube. Bilet kosztuje 13 funtow w obie strony, a jak sie kupi przez internet na stronie megabus.co.uk, to jest nawet tanszy. Autobusy jezdza cala dobe, w ciagu dnia srednio co 15 minut.

Tuz przed Oxfordem autobus utknal w korku spowodowanym przez roboty drogowe. Korek byl znacznie inny od tych znanych na codzien. Otoz samochody ruszaly sie do przodu co jakies 10 minut. Nie moglam zrozumiec dlaczego. Dopiero wracajac zobaczylam tablice informacyjne. Otoz po jednej nitce jezdni puszczono ruch w obie strony, ale nie tak jak w Polsce, ze auta jada wolniej po zwezonych pasach. Tutaj swiatla byly tak ustawione, ze kazda strona z 4 ramiennego skrzyzowania miala swoj czas na przejazd, w rezultacie pod swiatlem mozna bylo utknac na jedyne 12 minut!



Trafilam na wyjatkowy dzien, w ktorym to wydawano dyplomy absolwentom i cale miasto bylo pelne swietujacych studentow. Udalo mi sie zrobic troche ciekawych zdjec z zycia miasta, nie tylko architektury.

Oxford jest bardzo wdziecznym obiektem do fotografowania. Wiele zabytkowych budynkow, tereny zielone oraz ogrod botaniczny. Ogrod sam w sobie nie byl jakis niesamowity, ale podobno jest bardzo stary.

A jak ma sie juz dosyc zwiedzania zawsze mozna udac sie na zakupy albo wybrac opcje odpoczynku na zielonej trawce.

Zdjecia z wycieczki - Oxford

niedziela, 28 maja 2006

Zwiedzanie Londynu.

W ramach zeszlotygodniowego zwiedzania w deszczu zaliczylam z kolezanka Camden Lock Market. Ogromny bazar z przeroznymi produktami. Jedna hala chyba w calosci zawierala stoiska z uzywanymi ciuchami, troche orientalnych sklepow, a przede wszystkim mnostwo orientalnych i nie tylko knajpek/budek z jedzeniem.


Na zdjeciu powyzej autobus nr 9 w wersji turystycznej. Po wycofaniu starych autobusow typu Routemaster pozostawiono dwie linie specjalne obslugiwane przez te autobusy , nr. 9 od Royal Albert Hall do Aldwych oraz nr 15. do Tower.

Wiecej zdjec:
1. Galeria Camden Lock Market
2. Galeria Convent Garden
3. Galeria Hampton Court Wiosna
4. Stacje kolejowe i metra - kompilacja zdjec zrobionych w ciagu ostatniego roku.

niedziela, 21 maja 2006

Convent Garden.


Podczas zwiedzania z kolezanka zahaczylam dzis o Convent Garden. Jedna z atrakcji na miejscu okazala sie byc spiewaczka operowa, ktora wystepowala przy jednej z restauracji. Sadzac po oklaskach jakie zebrala to spodobala sie wielu przechodniom.

sobota, 13 maja 2006

Wzdluz Tamizy

Mieszkajac w Richmond grzechem by bylo nie spedzac odpowiednio duzo czasu na lonie natury. Oprocz ogromnego Richmond Parku mozna spacerowac lub jezdzic na rowerze nad rzeka, mozna zapisac sie do klubu kajakowego, uczyc sie zeglowac, plywac lodka itp.

Dzis wybralam sie na krotka wycieczke rowerowa. Pojechalam nad rzeka z Richmond, przez Ham do Teddington Lock, a nastepnie prawie do Kingston. Lacznie okolo 15km.
Miejscami sciezka jest dosc kamienista i niezbyt wygodna, ale w dalszej czesci byla asfaltowa.
Ponizej zdjecie z bardziej zielonych odcinkow.

sobota, 22 kwietnia 2006

niedziela, 26 marca 2006

Richmond Park

Nie sposob pominac tak wielkiego parku i nie opisac go tutaj.

Z albumu Richmond Park, Spring & Summer 2005

Richmond Park lezy w poludniowo zachodniej czesci Wielkiego Londynu (Greater London) i jest najwiekszym parkiem w miescie. Warto podkreslic, ze slowo park moze miec tu troche inne znaczenie niz sie oczekiwalo. Przy pierwszej wizycie spodziewalam sie raczej parku w stylu francuskim, grzadek z kwiatkami itp. Jakiez bylo moje rozczarowanie gdy ujrzalam wielka przestrzen z drzewkami i sciezkami oraz stawy.

Mimo tego rozczarowania bylo to miejce gdzie chcialam zamieszkac. Okolice Richmond sa dosc spokojne, maja najnizsze statystyki przestepczosci i na dodatek sa bardzo zielone. Idealna dzielnica, dla spokojnej osoby i maniaka spacerow i fotografii.

Cos o samym parku - zajmuje on przestrzen ponad 1000 hektarow, z najwyzszego punktu w parku Henry's Mould widac katedre St.Paul w City, obracajac sie o 180 stopni w tym samym miejscu mozna dojrzec rowniez Windsor, ale zeby go zobaczyc golym okiem trzeba najpierw wiedziec gdzie szukac. Na szczescie na wzgorzu Henryka jest luneta i mozna sie nia wspomoc w przeszukiwaniu horyzontu.

Z albumu Richmond Park, Spring & Summer 2005

Pierwsze wzmianki o terenach Manor of Sheen pojawily sie juz w latach 1272-1307, za czasow Edwarda , nazwa miejscowosci Sheen zostala zmieniona na Richmond za czasow Henryka VII. W 1625r Karol I przeniosl sie do Palacu Richmond ze swoim dworem, aby uciec przed plaga w Londynie i zalozyl park dla jeleni. W 1635 roku postanowil ogrodzic swoje tereny polowan murem, co spotkalo sie ze sprzeciwem okolicznych mieszkancow, ktorzy niekoniecznie chcieli rozstawac sie ze swoimi polami. Wykonawca muru Edward Manning mial problem z rekrutacja murarzy, dopiero asysta zolnierzy w czasie rekrutacji przekonala lokalnych rzemieslnikow do wspolpracy. Wypalono ok. 5 mln cegiel z lokalnej gliny i w 3 lata ukonczono budowe muru. Mur jest idealnym przykladem jakosci pracy angielskich rzemieslnikow. Po 25 latach trzeba bylo go przebudowac, poniewaz zostal zbudowany bez fundamentow i zaczal sie rozsypywac.
Do dzisiaj maja miejsce niekonczace sie naprawy muru na roznych odcinach. Wedlug roznych zrodel mur ma dlugosc 6,3-8 mili.

Z albumu Richmond Park, Spring & Summer 2005

Park jest tak duzy, ze nie sposob przejsc go w jeden dzien. Mozna go przeciac przez srodek idac z Richmond do Rohampton, z zachodu na wschod, po drodze napotykajac duze stawy, mozna tez przejsc sie z Richmond do Kingston, podziwiajac przy okazji widoki na doline Tamizy.

W parku jest kilka drog dostepnych dla samochodow, z ograniczeniem do 30 mil, sa tez oddzielne drogi dla rowerzystow, a takze dzikie sciezki dla poszukiwaczy przygod.

Jak tylko moj rower do mnie dotrze, to mam zamiar zwiedzic miejsca, do ktorych nie doczlapalam na piechote.

Zdjecia z Parku:
-zdjecia z wiosny, lata, jesienie 2005 - Link
-zdjecia zimowe, slonce przesloniete dymem z palacych sie magazynow paliwa - Link

Oficjalna strona parku z mapa - http://www.royalparks.gov.uk/parks/richmond_park/
Strona przyjaciol parku - http://www.frp.org.uk/

A teraz czas na spacer w parku :-)

poniedziałek, 6 marca 2006

Angielskie pociagi kontra PKP.

W ostatni weekend wybralam sie na wycieczke krajoznawcza do Bialegostoku. Wyprawa ta pozwolila mi uswiadomic sobie, jak wygodne i komfortowe sa angielskie pociagi. Przez pierwsza czesc trasy pociag wlokl sie z 40-50km/h, przyspieszajac dopiero za Tluszczem.

Pociag niby nie byl zniszczony, ale zapachy panujace w takich wagonach plus dym papierosowy i masowe nieptrzestrzeganie palenia robia swoje. Zatesknilo mi sie do pociagow z calkowitym zakazem palenia.

Z powrotem jeszcze gorzej. W niektorych przedzialach tak smierdzialo, ze nie dalo sie wysiedziec. Palacze maja tendencje do siadania w czesci dla niepalacych, a nastepnie udawania sie na papierosa na korytarz kolo toalety, jakby dym mial nie przemieszczac sie i nie docierac do niepalacych czesci wagonu. Kiedys nie lubilam wagonow bez przedzialow, bo wydawalo mi sie, ze te z przedzialami zapewniaja wieksza prywatnosc. Zmienilam zdanie, w bezprzedzialowych wagonach przynajmniej nie smierdzi, jak siedzi 4 spoconych gosci, dziala nawiew lub klimatyzacja, a przede wszystkim jest calkowity zakaz palenia.

Jakiez te angielskie pociagi wydaly mi sie nagle wspaniale i komfortowe. Az mi sie zatesknilo za moim podmiejskim z Richmond, ktory jezdzi szybciej w strefie miejskiej niz ten dalekobiezny do Bialegostoku.

Oczywiscie polskie pociagi maja jedna niewatpliwa zalete - dzialaja praktycznie w kazdych warunkach, gdy tymczasem pare cm sniegu sparalizowaloby ruch kolejowy w Wielkiej Brytanii.
Moj angielski kolega powiedzial raz, ze wystarczy niewlasciwy rodzaj lisci lezacych na torach, zeby spowodowac spoznienia. Widzialam nawet raz film na stacji kolejowej o specjalnych maszynach kupionych do usuwania lisci z torowisk :-)

poniedziałek, 20 lutego 2006

Virgin Train


Bylam na sluzbowej wyciecze w Birmingham. Tak niefortunnie sie sklada, ze musialam obrocic w jeden i dzien i bylam zmuszona wyruszyc juz o 6 rano. Jeden z porannych pociagow o 5.59 (nie moj) mial spoznienie na starcie 15 minut. Mozna sie zdenerwowac troche, wziawszy pod uwage godzine i minimalny ruch nawet na torach o tej porze. Otoz w UK czesto robione sa tzw. engineering works w godzinach nocnych i czesto te prace koncza sie z opoznieniem, co skutkuje opoznieniami pociagow od samego rana.

W moim przypadku nie bylo tak zle, przynajmniej na poczatku. Dopiero przed Birmingham moj Virgin Train utknal w oczekiwaniu na wolny peron. W sumie spoznil sie 15 minut.
Stacja w Birmingham to tajemnicza stacje wedlug mnie. Perony dziela sie na czesc a i b np jest peron 7a i 7b. Oznacza to, ze z jednego toru przy danym peronie odjezdzaja dwa pociagi. Jeden zatrzymuje sie na jednym koncu, drugi na drugim. W ten sposob z kawalka betonu moga sie zrobic magicznie az 4 perony z dwoma torami.

Powrot - pociag odjechal na czas, ale niestety w Reading byl z 4 minutowym opoznieniem co zaskutkowalo w 60 sekundach na przesiadke dla mnie. Oczywiscie nie zdazylam. Do tego pan manager pociagu stwierdzil, ze pociag przybyl przed czasem. Ehh. Jesli ktos mysli, ze tu pociagi sa punktualne, albo wierzy w te ich statystyki, to mozna sie zdziwic w rzeczywistosci.

Gdyby sie ktos zastanawial jak pociag moze zlapac 5 minut spoznienia na 15 minutowym odcinku to zapraszam do Londynu :-)

Samo Birmingham - myslalam, ze Newcastle to nie jest najladniejsze miasto, teraz juz wiem, ze jest nawet calkiem ladne w porownaniu do Birmingham.

Na zdjeciach:

1. Virgin Train Voyager na stacji w Reading
2. Virgin Train Voyager w srodku.
3. Virgin Train Voyager w srodku - przy kazdym siedzeniu sa kontakty na laptopy i telefony komorkowe.

czwartek, 9 lutego 2006

High Street Kensington, Londyn.

Kensington High Street lezy w sercu Kensington. Jest na niej mnostwo sklepow, domow towarowych, bankow, restauracji i knajpek. Wszystko mozna zalatwic na miejscu, zjesc lunch i wybrac sie do parku.

Jadac od strony zachodniej mozna zahaczyc o Holland Park, podobno najromantyczniejszy park w Londynie co jest prawda. Spedzilam tam wiele czasu gdy mieszkalam w okolicy, oraz odbylam wiele spacerow podczas przerw lunchowych. Zdjecia z Holland Park znajduja sie w moich Galeriach - link na prawej zakladce.
Zabudowa wzdluz ulicy to glownie budynki z lat 30. XX wieku, dom towarowy Barkers, Mark & Spencer z ogrodem na dachu.

Warto tez zajrzec w rozne boczne uliczki odchodzace od High Street. Na niektorych sa prawdziwe domy- twierdze lub domy-palace.
Przy tej ulicy znajduje sie najdrozsza ulica w UK, tzn. ze srednia ze wszystkich domow do kupienia na tej ulicy byla najwyzsza w kraju - 4.5mln funtow. Nie gorsza jest tez Kensington Palace Gardens, gdzie znajduja sie prawie same ambasady i domy milionerow, np indjskiego giganta stalowego - najdrozszy dom w UK - 128mln funtow (na zdjeciu po prawej).

piątek, 27 stycznia 2006

Lotnisko Heathrow.

Heathrow - miejsce moich codwutygodniowych wedrowek. Sama mysl, o kolejnej wyprawie na lotnisko zniecheca mnie do tego.
Zwykle na lotnisko jezdze w piatki, prosto z pracy, tak jak dzis o 16.00. Sam dojazd nie jest taki zly. Jezdze autobusem, a potem metrem Picadilly Line. Zajmuje mi to srednio 50-60 minut.
Koszmar zaczyna sie dla mnie na lotnisku. Po wyjsciu z metra czeka na mnie dlugi korytarz prowadzacy do Terminala 1. Jest ruchomy chodnik, ale czasami nie dziala (jak wiele rzeczy w tym miescie ;) ).
Jak juz dostane sie do hali odpraw to musze przebic sie przez masy ludzkie do stanowisk odprawy British Airways. Szczesliwie korzystam z automatycznej odprawy w tzw. kioskach. Jesli mam jakis bagaz poza podrecznym trzeba go oddac do odprawy korzystajac ze stanowisk "Fast bag drop". Gorzej maja Ci, ktorzy nie korzystaja z kioskow odpraw. Czasami kolejki potrafia byc nieziemskie. Najwiekszy ruch widzialam w pierwszy weekend wrzesnia - koniec wakacji, drugi taki dzien to wigilia ub roku.
Jak juz sie odprawie to czeka mnie kolejka, ktorej nie mozna uniknac - kontrola bagazu podrecznego i osobista. Dosc spora hala jest zastawiona 9 stanowiskami odprawy, ale zwykle dzialaja tak z 3-4, stad dlugie kolejki. Mimo wszystko idzie to jakos sprawniej niz np na warszawskim Okeciu. Pasazerowie chyba znacznie czesciej lataja i sami grzecznie sie rozbieraja ze wszystkiego co moze wydawac dzwieki w bramkach bezpieczenstwa.
Po tej kontroli chwila relaksu. Dwie duze hale ze sklepami wolnoclowymi i mnostwem krzeselek dla oczekujacych na odlot. Ceny w sklepach wolnoclowych wcale nie sa lepsze niz w innej czesci Londynu, czasami nawet jest drozej. Jest pare sklepikow z pamiatkami, gdzie mozna wybrac ladne drobiazgi dla znajomych. W czasie wedrowek po sklepach warto zwracac uwage na tablice informacyjne z odlotami.
Informacje o odlocie do Warszawy pojawiaja sie zazwyczaj w ostatniej chwili, chyba, ze juz wczesniej dowiedzielismy sie, ze samolot jest opozniony. Ostatnimi czasy moj lot odprawiany byl z bramki 27, aby dostac sie do niej z hali odlotow trzeba pokonac dwa dlugie korytarze z ruchomymi chodnikami, a nastepnie poddac sie kolejnej kontroli bagazu i osobistej. Przy odrobinie szczescia mozna jej uniknac, jak zrobi sie za duza kolejka i obsluga przepuszcza czesc osob bokiem. Raz mi sie tak udalo.
Inna opcja to bramka odlotu nr 43, kolejne dlugie korytarzy, bramka prawie na koncu skrzydla terminalu.
Wersja najbardziej pesymistyczna to podroz autobusem przez cale lotnisko, do samolotu stojacego na zadupiu. To zdarza sie zwykle przy porannym locie.
Dzis byla bramka 27, nie udalo mi sie ominac drugiej kontroli niestety.

Jak juz uda mi sie wsiasc do samolotu to wcale nie jest pewne, ze juz za chwile odlecimy. Jeszcze nigdy moj samolot nie odlecial punktualnie. Spoznienia wahaja sie od 30 do 60 minut. Czasami pilot informuje co jest przyczyna opoznienia, a czasami siedzi sie i czeka na Godota. Raz jeden prawie odlecialam na czas, ale jak tylko pilot radosnie oznajmil, ze odlecimy 5 minut przed czasem, to okazalo sie, ze popsul sie samochod-schody i nie moze odjechac od samolotu. Wezwano specjalna ekipie inzynierow, aby uruchomic te schody i odholowac od samolotu. Moja reakcja byla mniej wiecej taka - w Polsce by odciagneli te schody manualnie, w UK musieli wezwac ekipe naprawcza.

Hura, wreszcie lece. Tylko 45 minut opoznienia przy starcie. Serwuja jedzenie. Od czasu strajku pracownikow Gate Gourmet jedzenie jest bardzo kiepskie. O ile kiedys byla ciepla kanapka, deser owocowy i cos slodkiego lub jogurt, to teraz serwuja w kolko kanapke z serem i dzemem i ten sam deser owocowy. Dzis mialam szczescie, bo byla kanapka z serem i coleslawem.

Laduje na Okeciu. Kurcze, 40 minut spoznienia. Na dworzu -15.

I dlatego juz nie znosze latac i nie lubie Heathrow!

Pare faktow i liczb dot. Heathrow:

- lotnisko o najwiekszym ruchu miedzynarodowym na swiecie, rocznie korzysta z niego 67,7 miliona pasazerow, trzecie w klasyfikacji ogolnej (najwiekszy ruch na lotnisku w Atlancie 83,6 milionow pasazerow, spora czesc to loty krajowe)
- laduje i startuje 469 560 samolotow, obsluguje 88 lini lotniczych i 186 portow docelowych, tylko loty rejsowe
- zatrudnia 68tys pracownikow
- 264 miejsca postojowe dla samolotow bez uzwglednienia Terminalu 5
Terminal 5 jest najwiekszym wolno stojacym budynkiem w Europie - w budowie. Zdjecie powyzej.