wtorek, 23 marca 2010

Watersmeet, Lynton and Lynmouth w Devon.

W niedziele mielismy ladna pogode i chcielismy w pelni to wykorzystac. Wyjechalismy z domku wakacyjnego dosc wczesnie. Tym razem postanowilam pojechac droga na zachod od Exmoor National Park, zeby uniknac kretych drog. Oczywiscie nie bylo to takie proste. W pewnym momencie droga i tak skrecila do parku i trzeba bylo znowu krecic kierownica w lewo i prawo.

Zaczelismy od Watersmeet - miejsca spotkania dwoch rzek. Dodam od razu, ze droga dojazdowa byla bardzo kreta, waska i oczywiscie przez las. Watersmeet to miejsce, gdzie lacza sie dwie rzeki: Badgworthy i Oare i tworza East Lyn River. Rzeka plynie w najglebszym naturalnym wawozie w Anglii. Mozna przespacerowac sie bezposrednio nad rzeka lub wybrac sie na szczyty okolicznych wzgorz.

Z albumu Watersmeet, Lynton and Lynmouth, Devon

Drzewa w wawozie sa dziwnie powyginane. Wszedzie rosnie mech i znowu sa bajkowe klimaty.

Droga z Watersmeet do Lynmouth jest jednopasmowa, tym razem z miejscami do mijanek. Z jednej strony sa skaly, z drugiej strony murek porosniety zielonym mchem i widok na doline rzeki. Zjezdza sie z gory prosto do centrum miasteczka. Nad samym morzem lezy Lynmouth, natomiast na wzgorzu na klifie polozone jest Lynton. Jak zawsze zadna przygod postanowilam wjechac na sama gore. Po drodze sa dwa zakrety, prawie o 180%, oczywiscie o duzym kacie nachylenia, zeby nie bylo za latwo.

Zaparkowalismy na samym koncu miasteczka. W informacji turystycznej powiedziano nam ktoredy zejsc na dol do Lynmouth i zeby wrocic potem na gore kolejka - Cliff Railway. Spacer byl przyjemny, ladne widoki na wzgorza i klify. Po drodze dwa razy przeszlismy nad kolejka klifowa.

Z albumu Watersmeet, Lynton and Lynmouth, Devon


Obeszlismy miasteczko, ponapawalismy sie widokami i nadszedl czas by wrocic na gore. W tym celu musielismy skorzystac z Cliff Railway. Kolejka zostala powolana do zycia aktem parlamentu z 1888r - "Lynton & Lynmouth Lift Company", by ulatwic transport pomiedzy dwoma miastami. Przejazd inauguracyjny nastapil w 1890 roku. Kolejka jest napedzana woda, kazdy wagon ma zbiornik na 700 galonow wody, zamontowany miedzy kolami. Wagon jadacy z dolu pozbywa sie wody i w ten sposob ciezszy wagon jadacy z gory, zjezdza na dol, wciagajac do gory wagon jadacy z dolu. Jest to jedyna kolejka napedzana tylko woda.

Z albumu Watersmeet, Lynton and Lynmouth, Devon

Wycieczke po okolicy zakonczylismy wjazdem na wzgorza widoczne na drugim zdjeciu od gory. Na wzgorzach jest sporo szlakow, jest tez parking z widokiem na morze.

Z albumu Watersmeet, Lynton and Lynmouth, Devon

Do chatki wakacyjnej wrocilismy tym razem porzadnymi szerokimi drogami, nie sluchalam juz GPSu i jego wskazowek. Potem trzeba bylo sie spakowac i wrocic do Londynu. Droga powrotna nie byla taka zla, zajela tylko 3h.

poniedziałek, 22 marca 2010

Knightshayes Court, Dunster Castle i Exmoor National Park.

Pogoda byla srednio sprzyjajaca w sobote, ale zebralismy sie na zwiedzanie. Pierwsze co zwiedzilismy to polne drogi ;) Najwyrazniej polne drogi szerokosci jednego samochodu i te normalne z dwoma pasami ruchu maja te same oznaczenia i kategorie i wedlug GPS'a sa rownowazne. Jak widac nie ma na tych drogach mijanek ;) Na szczescie ani razu nie spotkalam nikogo jadacego z przeciwka.

Z albumu Devon, March 2010

Gdy dojechalismy do Knightshayes Court juz nie padalo. Zwiedzielismy dom w srodku, ogrody, kawalek terenow lesno-spacerowych i ogrod warzywny. Z zewnatrz dom podobal mi sie, ale wystroj wnetrza znowu nie zgadzal sie z moim gustem. Moze nie byl wedlug mnie tak okropny jak Standen, ale na pewno nie chcialabym w czyms takim mieszkac.

Z albumu Devon, March 2010

Dom zostal wybudowany w 1874 roku, na podstawie wstepnego projektu Williama Burges, ktory zostal zwolniony ze wzgledu na brak porozumienia z wlascicielem co do wykonczenia i kosztow. Dom dokonczyl J.D.Crace, a ogrod zaprojektowal jeszcze ktos inny. Budynek zostal przekazany na rzecz National Trust w 1973 roku. Wiecej informacji o historii budynku i zdjecia na stronie National Trust.

Z Knightshayes Court wybralismy sie w strone Dunster. W tym celu musielismy przeciac National Exmoor Park. Droga calkiem przyjemna, ale niestety momentami padal deszcz. Krete drogi wsrod lasu, wzdluz doliny rzeki, drzewa przy drodze porosniete bluszczem lub mchem. W niektorych miejscach droga wygladala jak obraz z bajki. W Polsce nigdy nie widzialam takich krajobrazow lesnych. Oczywiscie tam gdzie bylo najladniej, nie dalo sie zatrzymac by zrobic zdjecie. A tam gdzie byly parkingi, bylo tak sobie.

Z albumu Devon, March 2010

Do Dunster dojechalismy w strugach intensywnego deszczu. Ja oczywiscie musialam wyskoczyc z samochodu, zeby zrobic zdjecie zamku z daleka ;) Zamek znajduje sie na wzgorzu i tylko w tym miejscu pojawily sie niskie chmury, a moze mgla.

Z albumu Devon, March 2010

Zamek zwiedzilismy w deszczu, chociaz pod koniec pogoda byla laskawsza i troche przestalo padac. Obeszlismy wioske Dunster i sklepy z pamiatkami. Miasteczko ma tak waskie ulice, ze na jednym odcinku ruch w przeciwnych kierunkach jest regulowany swiatlami, bo ulica ma szerokosc jednego samochodu.

Z powrotem pojechalismy trasa, ktora miala byc mniej kreta, niz ta przez park. Oczywiscie GPS znowu wyslal mnie na jakies boczne drogi, co doprowadzilo mnie do zniercierpliwienia. W jednym miejscu pojawily sie znaki, ze bedzie ograniczenie szerokosci do 2 metrow. Szybko pomyslalam, ze moj samochod z lusterkami ma 2.08m, ciekawe co to bedzie za zwezenie i czy zmieszcze sie. Okazalo sie, ze byl to kamienny most i mysle, ze mial z 2,5 metra szerokosci.

Gdy dojechalismy z powrotem do naszej chatki wakacyjnej swiecilo slonce. Postanowilam skorzystac z tego dobrodziejstwa i poszlam zobaczyc Grand Western Canal. Na mapce na stronie urzedu jest nawet zaznaczone miejsce, gdzie bylismy - Whipcott Wharf.

From Devon, March 2010

Budowe kanalu rozpoczeto pod koniec XVIII wieku, mial polaczyc Bristol Channel z English Channel. Pierwszy etap z Tiverton do Lowdwells ukoczono w 1814 roku. Kolejna czesc ukoczono w 1839 roku, ale zamknieto ja w 1867 roku. Transport wodny przegral z rozwojem kolei. Wiecej informacji na stronie Wikipedii.

sobota, 20 marca 2010

Pozdrowienia z deszczowego Devon.

Wyszlam wczoraj z pracy o 15.00 (propozycja szefa, zeby nie brac lunchu i skonczyc wczesniej) i przed 16.00 wyruszylismy w droge do Devon. Niestety na trasie A303 w rejonach Andover i Salisbury zawsze jest korek przy zwezeniu tej drogi z dwoch pasow do jednego. Wczoraj korek zaczal sie wczesniej niz widzialam w przeszlosci. Postanowilam skorzystac z opcji objazd w GPS. Na poczatek wyprowadzil mnie na wiejskie drogi, a potem na droge przez Salisbury. Wszystko byloby dobrze, gdyby nie fakt, ze na drodze A30 byly robote drogowe i ruch wahadlowy po jednym pasie. Co gorsza swiatla byly 3 fazowe, bo roboty byly na skrzyzowaniu. Odstalismy tam chyba z 20-30 minut, wiec pewnie wyszlismy gorzej na tym objezdzie, niz gdybysmy odstali co nasze na A303.

Na miejscu bylismy ok. 20.00. Instrukcja dojazdu do chatki wakacyjnej byla malo precyzyjna. Musialam zadzwonic do wlascicielki, zeby mnie pokierowala. Kazala mi skrecic w waska droge w srodku wsi i jechac do gory do konca drogi. Mogli mnie uprzedzic, ze droga bedzie przypominac trase dla terenowek i sportowe auto nie jest najlepszym pomyslem. Dojechalismy do miejsca, gdzie droga przechodzila w polna droge, wiec znowu zadzwonilam do wlascicielki z zapytaniem czy to juz tutaj. Okazalo sie, ze stoimy przed jej posesja. Na drodze ciemno jak diabli, nic nie widac, nie wiadomo, gdzie jest domek wakacyjny. Jakos trafilismy i przynieslismy nasze rzeczy z samochodu.

Niestety pogoda nie jest sprzyjajaca. Cale dwa tygodnie bylo ladne slonce, ale od wczoraj zaczelo padac. Padalo cala droge, na miejscu pada mzawka. Jakos bedziemy musieli dac rade i ludzic sie, ze droga do domku nie zamieni sie droge dostepna tylko dla terenowek. Juz wczoraj musialam lawirowac miedzy dziurami i kaluzami.

Ponizej pare zdjec, salon domku, widok z okna z salonu. Domek jest przy posesji wlasciciela.



środa, 17 marca 2010

Krokusy w Kew Gardens.

Poszlismy w niedziele obejrzec wiosne w Kew Gardens. Bylo duzo dywanow z krokusow, ale zonkile jeszcze nie kwitly. Pamietam, ze w poprzednich latach bylo zolto juz na poczatku marca. Tegoroczna zima jakos przeciagnela sie i jeszcze na poczatku marca temperatura spadala co noc do zera lub ponizej. Dopiero od poltora tygodnia mamy piekne slonce i temperatury wzrosly w tym tygodniu do 10 stopni.

Szkoda, ze wiekszosc krokusow jest fioletowa, bardzo malo bialych i zoltych. Za tydzien, dwa powinny byc zolte dywany z zonkili.

Z albumu Krokusy w Kew Gardens

Z albumu Krokusy w Kew Gardens

500 post, troche naprodukowalam tego w ponad 4 lata ;)

piątek, 12 marca 2010

British Airways znowu bedzie strajkowac ...

Nie wiem ktory raz pisze na tym blogu o strajku, a szczegolnie o strajku British Airways. Strajk, ktorym zaloga kabinowa grozila przed swietami Bozego Narodzenia zmaterializowal sie. Tym razem zapowiadaja strajk 3 dniowy od 20 marca i strajk 4 dniowy od 27 marca. Moi goscie mieli przyleciec 31 marca i skorzystac z punktow BA Miles z mojego konta. Teraz juz wiem dlaczego to mile BA nie sa tak wiele warte ;) Po prostu jak chce sie z nich skorzystac, to akurat nie da sie.

W takim razie nie pozostaje nic innego jak kupic bilety na LOT i nie martwic sie czy BA bedzie strajkowac czy nie. Szkoda tylko, ze w LOT nie mozna zbierac mil w ramach gospodarstwa domowego. To jedna z tych rzeczy, ktora jest gorsza w Polsce. Sprawdzilam program Miles & More i w niektorych krajach, szczegolnie w Niemczech, mozna zbierac mile jako rodzina.

środa, 10 marca 2010

10 urodziny London Eye.

Wczoraj London Eye (to wielkie kolo na nabrzezu Tamizy) obchodzilo swoje 10 urodziny. Zostalo zbudowane jako atrakcja z okazji nowego millenium, mialo pozostac nad rzeka tylko przez 5 lat, a tu 10 lat szybko zeszlo. Co roku London Eye znajduje sie w centrum obchodow Sylwestra i Nowego Roku. Fajerwerki sa montowane na kole i puszczane z barek na rzece.

Z okazji urodzin kolo bylo podswietlone na wiele kolorow. Ponizej pare filmow na YouTube:

Wczorajszy "light show" nad rzeka:




Krotki film o tym jak budowano kolo:


Film z obchodow ostatniego Sylwestra. W sumie powinnam to tez obejrzec, bo nie widzialam w tym roku.

W 2007 roku zrobilismy serie zdjec Oko noca. Odkopalam tez pare zdjec z serii Niebieskie Oko.

Wiecej informacji o London Eye na stronie Wikipedii.

niedziela, 7 marca 2010

Sheffield Park Garden i Standen.

Bylismy dzisiaj na malej wycieczce na poludnie od Londynu, w East Sussex i West Sussex. Zaczelismy od Sheffield Park Garden, park z 4 jeziorami, malymi kaskadami i domem, ktory nie jest otwarty dla zwiedzajacych.
Slonce niby swiecilo i pogoda byla ladna, ale bylo zimno i chwilami wial wiatr. Niestety dopiero przy wyjsciu dostrzeglam pana sprzedajacego gorace napoje. Gdybym kupila herbate przy wejsciu do parku, to komfort zwiedzania bylby wyzszy ;)

From Sheffield Park Garden & Standen

Na uwage zasluguje stara sosna, ktora ma bardzo szeroki pien. Niestety samo zdjecie nie oddaje szerokosci pnia, ale jego srednica ma na pewno kilka metrow.

From Sheffield Park Garden & Standen

Standen to zupelnie inna posiadlosc. Punktem centralnym jest dom wybudowany dla londynskiego prawnika i jego rodziny. Dom zostal zaprojektowany przez Philipa Webba i Williama Morrisa. Byl to chyba najbrzydszy dom jaki zwiedzalam w Wielkiej Brytanii, zaraz po Leeds Castle. Chodzi mi dokladnie o styl wnetrza. Styl, ktory zupelnie nie podobal mi sie. Nic nie przypadlo mi do gustu: meble, wystroj pokoi, dywany itp. Z zewnatrz jeszcze do przezycia.

From Sheffield Park Garden & Standen

Miedzy posiadlosciami GPS poprowadzil nas bocznymi, kretymi i dziurawymi drogami. Zobaczylismy sobie troche "countryside" (wiejskich krajobrazow).

Zdjecia z Sheffield Park Garden i Standen.

wtorek, 2 marca 2010

Bushy Park po godzinach.

Korzystajac z pieknej pogody i faktu, ze w tym tygodniu pracuje tylko od 9.00 do 16.00, wybralam sie po pracy do Bushy Parku.

Mimo dnia roboczego troche ludzi bylo w parku, szczegolnie spacerowicze z psami i pary. Byl tez korek na drodze przecinajacej park ;)

From Bushy Park 03/2010

From Bushy Park 03/2010


Spacer w parku, po pracy, w ciagu tygodnia to fantastyczna sprawa. Niby jest sie ciagle w miescie, ale nie do konca. Wszedzie spiewaja ptaki, papugi krzycza, kaczki tez po swojemu mowia.

Wlasciwie to za kazdym razem jak jestem w ktoryms z londynskich parkow, to mysle o Warszawie i o tym, ze nie oferowala ona zbyt duzo terenow zielonych. W swoim ostatnim miejscu zamieszkania, moglam co najwyzej isc na spacer nad Wisle. O centrum to nawet nie ma co wspominac. Za czasow liceum lubilam chodzic do Lazienek.

Kilka zdjec w albumie Bushy Park 03/2010. Na przyszly raz wezme "duzy" aparat, bo w Bushy Parku jest duzo zwierzat, ktore az prosza sie o zdjecia. Z teleobiektywem bede mogla zdzialac znacznie wiecej.

Dzisiaj tez mamy piekna pogode.