poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Weekend w Szampanii w kwietniu 2013.

Weekend w Szampanii byl druga czescia wycieczki po polnocnej Francji, efektem ubocznym zwiedzania gotyckich katedr. Pierwotnie mialam wpasc na chwile do Reims zobaczyc katedre, ale po przeczytaniu przewodnika, doszlam do wniosku, ze warto spedzic wiecej czasu w Szampanii i odwiedzic producentow szampana.

Z okolic Londynu wyjechalam w sobote o 1.00 rano. Zlapalam pociag w tunelu o 3.22 i we Francji bylam o 5.00 rano. Do Reims dojechalam w 2,5h, placac okolo 33 euro za autostrade.

Nocleg mialam zarezerwowany w hotelu Campanile Reims Centre Cathédrale. W recenzjach hotelu wyczytalam, ze garaz pod hotelem jest waski i drogi i ze w weekend mozna zaparkowac za darmo na ulicy. Udalo mi sie  znalezc wolne miejsce na Rue Chabaud pod wiaduktami przy ulicy Rue Hincmar. Gdyby nie dalo znalezc sie miejsca na ulicy, jest tam rowniez duzy parking platny, maksymalnie 4 euro za dobe. Do katedry idzie sie stamtad 5 minut na piechote.

Dzieki wczesnemu  przybyciu do Reims, moglam na spokojnie zwiedzic katedre. Wreszcie symetryczna fasada, ktorej brakowalo mi w poprzednich katedrach, dwie takie same wieze. Na wieze mozna wejsc tylko z przewodnikiem, o konkretnych godzinach: 10.00, 11.00, 14.00, 15.00, 16.00. Bilety trzeba kupic w muzeum Palais du Tau, najlepiej przejsc sie tam rano, zeby zarezerwowac miejsce. W czasie lunchu nie bylo juz nic dostepnego na dany dzien. Przewodnik mowi tylko po francusku.
Katedra w Reims.

Po katedrze skusilismy sie z kolega na sniadanie w kawiarni, ktora wlasnie otwierali.

Madame croque.
Po sniadaniu poszlismy do siedziby producenta szampana Taittinger, gdzie o 10.30 mialo byc zwiedzanie z przewodnikiem mowiacym po angielsku. Taittinger nie wymaga wczesniejszej rezerwacji miejsca, ale warto dowiedziec sie, o ktorej maja zwiedzanie w innych jezykach niz francuski.Taittinger jak i Pommery sa 20-25 minut na piechote od centrum. Oba miejsca maja parkingi i mozna tam podjechac samochodem.

Piwnice, w ktorych przechowuje sie szampana w Reims sa zaadaptowanymi piwnicami i tunelami, wykopanymi przez Rzymian, w czasch gdy wydobywano skaly kredowe jako materialy do budowy budynkow. W piwnicach utrzymuje sie stala temperatura okolo 10-12C oraz duza wilgotnosc powietrza na poziomie 80-90%.

Lezakujace butelki z szampanem.

Dzieki temu, ze nasza grupa w Taittinger skladala sie tylko z 4 osob, moglismy zadac wiele pytan naszej przewodniczce i swobodnie poogladac rozne zaulki i korytarze. Metoda produkowania szampana opisana jest na stronie Wikipedii, wiec nie bede sie powtarzac. Napisze tylko, ze Taittinger ma 3mln butelek w piwnicach, ktore zwiedzalismy i 12mln butelek w piwnicach pod centrum Reims. Z tego co zrozumialam, w tych, ktore zwiedzalismy, butelki ciagle przekreca sie recznie. Natomiast wieksze piwnice sa bardziej zmechanizowane.

Sklep z pamiatkami Taittinger
Pamiatka z wizyty w Taittinger

Niedaleko siedziby Taittinger jest Bazylika Saint-Remi, piekny wczesno gotycki kosciol. Obok bazyliki jest rowniez muzeum. Wedlug mnie bazylika jest ladniejsza niz katedra w Reims. Oba koscioly ucierpialy w wyniku pierwszej wojny swiatowej i zostaly potem odrestaurowane.

Bazylika Saint-Remi.

Przed dalszym zwiedzaniem udalismy sie do hotelu zameldowac sie, zostawic bagaze i nieco odswiezyc. Nastepnie wybralismy sie na lunch na jedna z glownych ulic - deptakow.

Po lunchu kolejne piwnice do zwiedzania, tym razem Pommery. Kolejny spacer na drugi koniec miasta. Pommery zajmuje dosc spore tereny, wiele budynkow i ma duzy hol dla odwiedzajacych. Wedlug slow przewodniczki, wdowa Pommery chciala miec najpieknieszy majatek ziemski w okolicy i nie zalowala pieniedzy na budynki. Wizyte w Pommery nalezy zarezrwowac wczesniej, chociaz byc moze da sie kupic bilety od reki, nie jestem pewna. Przy platnosci za bilety mozna wybrac jakiego szampana chce sie sprobowac na koncu wycieczki. Do wyboru jest tradycyjny, rozowy albo dwa rozne. My skusilismy sie na rozowy, dla odmiany po tradycyjnym bialym w Taittinger.

Zejscie do piwnic Pommery.
Piwnice Pommery sa duzo bardziej okazale, niz te ktore zwiedzilismy wczesniej. Ogromne pomieszczenia - komnaty, w ktorych dodano rozne dekoracje na scianach, plaskorzezby i obrazy. Sa nawet efekty swietlne w niektorych korytarzach.

Jeden z korytarzy w Pommery.
Tym razem grupa zwiedzajacych byla duza i bylo trudniej zrozumiec przewodniczke, ktora zaciagala z francuskim akcentem. Ja skupilam sie na robieniu zdjec i troche odlaczalam sie od grupy.

Rozowy szampan, to szampan z dodatkiem czerwonego wina. Sczerze mowiac, to nie odczulismy jakiejs wiekszej roznicy w smaku, ale w koncu jestesmy tylko amatorami. Pommery nie wydaje sie byc popularny w Wielkiej Brytani, nie widzialam go na polkach sklepowych. Ja znam tego szampana z British Airways, gdzie jest serwowany w klasie biznesowej. Opijalam sie nim pare razy w tym roku :-)

Szampan Pommery.

Sklep z pamiatkami Pommery byl calkiem dobrze wyposazony w mniejsze i wieksze gadzety, rozne szampany, itp.

Ostatnia atrakcja soboty, byly nocne zdjecia katedry. Budynek jest oswietlony do polnocy.

Katedra w Reims.

Niedziele zaczelam od odwiedzin w muzeum Palais du Tau. W muzeum jest duzo sciennych dywanow, oryginalne rzezby z katedry, ktore zostaly zastapione replikami, gotyckie podziemia. Uwazam, ze warto zwiedzic to muzeum, mi zajelo to okolo 40 minut.

Hall w Palais du Tau.

Nadszedl czas pozegnac Reims i pojechac do Eperney, miasta w sercu Szampani i tuz obok wzgorz pokrytych winnicami. W Eperney jest ulica Avenue de Champagne, wzdluz ktorej sa siedziby producentow szampana. Jedna z firm jest Moet & Chandon.  Firma jest obecna na rynku szampana od 1743r. i chlubi sie tym, ze dostarczala szampana na dwory krolewskie, Napoleonowi oraz arystokracji. Mozna zwiedzac ich piwnice, bilety byly dostepne prawie od reki, musielismy czekac okolo godziny na wejscie. Maja wycieczki z przewodnikiem w wielu jezykach (nawet chinskim) i sa one co 10-15 minut. Tuz przed zwiedzaniem zjedlismy lunch przy Place de la Repulique i przespacerowalismy sie Aleja Szampana.

Avenue du Champagne.

Piwnice i tunele w Eperney sa wykopane specjalne do przechowywania szampana, nie ma tam naturalnych jaskin, ani tuneli z czasow Rzymian. Moet & Chandon ma 28km piwnic. Zauwazylam, ze duze butelki 3 i 6 litrowe nie byly owiniete w zabezpieczajaca folie, tak jak w piwnicach, ktore zwiedzilismy w sobote. Przewodniczka w Taittinger powiedziala nam, ze duze butelki owija sie folia, bo czasami eksploduja od cisnienia w srodku i folia zatrzymuje szklo, zeby nie uszkodzilo sasiednich butelek. Nie wiem jak radza sobie z tym w Moet & Chandon w takim razie.

Moet & Chandon jest producentem bardzo znanej marki szampana - Dom Perignon. Dom Perignon jest produkowany z winogron, ktore pochodza z terenow dawnego opactwa Hautvillers, ktore zostalo kupione przez M&C. Jest to tzw. vintage czyli z winogron z jednego rocznika i tylko z rocznikow, gdy zbiory byly wyjatkowo udane, a winogrona posiadaly okreslone cechy. Szampan typu vintage ma zawsze nieco inny smak. Zwykly szampan produkuje sie z mieszanki wina z 3 lub 4 rocznikow, by utrzymac ten sam smak, chociaz moim zdaniem z czasem bedzie sie on lekko zmienial.

Szampan Dom Perignon.

Sklep z pamiatkami w M&C byl rowniez imponujacy i wyszlam stamtad z kolejna butelka szampana. Wczesniej, przy okazji spaceru po Eperney bylismy w sklepie, ktory sprzedawal szampany od roznych malych producentow. Wybor byl bardzo duzy, z podzialem na rozne odmiany winogron. Szampan tradycyjnie sklada sie z 3 gron: Chardonnay, Pinot Noir i Pinot Meunier. Ja kupilam 3 rozne szampany z przewaga konkretnych gron, by zobaczyc roznice w smaku.  Szampan z samego Chardonnay nazywa sie "Blanc de blancs" (bialy z bialego), a z pozostalych dwoch gron "Blanc de noirs" (bialy z czarnego). 

Na zakonczenie naszej wizyty w Szampani, postanowilismy pojechac wzdluz trasy widokowej - Route du Champagne. Jest ona dosc dobrze oznakowana i wiedzie po wzgorzach przez winnice. Niestety z jakiejs przyczyny moja kamera samochodowa nie zarejestrowana tej czesci przejazdu, a szkoda, bo byly ladne widoki.

Route du Champagne.

Ostatni punkt wycieczki, to wizyta w miescie Laon. Dowiedzialam sie o nim z przewodnika, gdy czytalam o katedrach gotyckich. Moje biblia "Romanesque and Gothic France: Art and Architectur"opisuje te katedre szczegolowo. Katedra w Laon jest w stylu wczesnego gotyku i byla wzorcem dla katedr w Chartres i kilku innych.

Katedra w Laon.

Stare miasto miesci sie na wzgorzu, wiec dojscie na gore bez samochodu, moze byc dosc meczace. W sezonie mozna skorzystac z kolejki wjezdzajacej na wzgorze - Poma 2000. Z gory mozna podziwiac widoki na cala okolice. 

Laon.
Z Laon udalismy sie do terminalu Eurotunelu, a do domu dojechalam o 23.30.

Przejechane: 890km.
Koszty: Eurotunnel 107 funtow, hotel 69 funtow, paliwo 70 funtow, autostrady ok. 50 euro.
Wejscia do atrakcji: Taittinger 16 euro, Pommery  17 euro, Moet & Chandon 16.5 euro, Palais du Tau 7,5 euro.

piątek, 19 kwietnia 2013

Weekend gotyckich katedr: Chartres, Rouen, Amiens, Beauvais.

Bezposrednia inspiracja do tego wyjazdu byl program dokumentalny o katedrze w Chartres. Zaczelam go ogladac i wlasciwie po paru minutach przerwalam i  siegnelam po moj ulubiony album "Romanesque and Gothic France: Art and Architecture. Szybkie przejrzenie albumu przypomnialo mi o pieknych gotyckich katedrach i o tym, ze najwyzszy czas je obejrzec na wlasne oczy, a nie tylko na zdjeciach i reprodukcjach obrazow Moneta.

Planowanie podrozy, to moja ulubiona czynnosc, wiec bardzo szybko wymyslilam plan zwiedzania w jeden weekend. Postanowilam zaczac od Chartres, jako ze jest najdalej od Londynu, a potem odwiedzic Rouen i Amiens. Po jakims czasie przypomnialam sobie jeszcze o katedrze w Reims i dodalam ja do planu podrozy, przesuwajac nocleg z Roeun do Amiens. Im wiecej przewodnikow czytalam, tym wiecej obiektow do zwiedzania znalazlam i postanowilam przesunac wizyte w Reims na osobny weekend.

Trasa przejazdu.
Chartres.
Wyruszylam z domu w nocy z piatku na sobote o polnocy. Zlapalam pociag w tunelu pod Kanalem o 22.20 i wyladowalam we Francji o 4.00 rano. Teoretycznie dojazd do Chartres powinien zajac 3,5h i mialam byc tam na sniadanie, przed otwarciem katedry o 8.30. Niestety w Rouen byly roboty drogowe i byl zamkniety tunel pod miastem, w efekcie czego jechalam objazdem po bocznych drogach. Do Chartres dojechalam na 8.00, zaparkowalam na parkingu Cathedrale, ktory jest w samym centrum. Ulice byly puste, zadnych mieszkancow ani turystow nigdzie nie bylo widac.

Na placu przed katedra byla tylko jedna osoba, zebrak, ktory czekal na otwarcie kosciola, by usadowic sie kolo drzwi i prosic o datki. Bez problemu moglam obejsc budynek katedry i porobic zdjecia z wiekszosci stron. Niestety pogoda byla malo sprzyjajaca, szaro i chlodno. Z tylu za katedra sa male ogrody i taras widokowy na czesc miasta.

W srodku katedra okazala sie rozczarowaniem, nie ze wzgledu na styl czy konstrukcje, ale z powodu trwajacego remontu. Tylna czesc katedry jest juz wyremontowana i wszystkie sciany sa nienaturalnie jasne. Srodkowa czesc jest w remoncie i czesc scian jest zaslonieta. Natomiast nawa glowna pozostaje w oryginalnym stanie i byla bardzo slabo oswietlona. Nie dalo sie zrobic porzadnego zdjecia z widokiem na calosc konstrukcji. W starej czesci widac pekajace stropy i slaba jakosc starej zaprawy murarskiej.

Witraze w katedrze w Chartres.

Gdy wychodzilam z katedry okolo 9.30, spotkalam pierwsze japonskie wycieczki. Katedra jest bardzo znana, opisywana w wielu ksiazkach i domyslam sie, ze jest obowiazkowym punktem podczas wycieczek autokarowych po okolicy.

Do Chartres mozna dojechac pociagiem z Paryza i zajmuje to okolo godziny w jedna strone.

W rejonach katedry jest pare ulic sklepowych, a na jednym z placow byl rynek z roznymi wyrobami domowymi. Stoisko z przyprawami wygladalo naprawde imponujaco.

Za 3h parkingu zaplacilam okolo 7 euro. Wstep do katedry darmowy.

Rouen.
Z Chartes do Rouen  nie ma autostrady i trzeba jechac bocznymi drogami, w moim przypadku jechalam po wlasnych sladach i zajelo mi to okolo 2h.

Rouen to spore miasto, przy wjezdzie do centrum powital mnie korek z powodu zamknietego tunelu, o ktorym wspominalam wczesniej. Na szczescie odbilam w bok na parking i nie stracilam czasu w korku. Niestety od wyjazdu z Chartres padal deszcz i nic nie zapowiadalo, ze przestanie.

W planie mialam odwiedzenie 4 glownych atrakcji:
1. Katedre
2. Zloty Zegar
3. Place du Vieux-Marche,  gdzie spalono na stosie Joanne D'Arc
4. Muzeum Sztuk Pieknych.

Ze wzgledu na pogode postanowilam zaczac od Muzeum Sztuk Pieknych, ludzac sie, ze w miedzyczasie moze przestanie padac. Jednak po drodze do muzeum napotkalam na swojej drodze stare domy z drewnianymi belkami. Jest ich mnostwo, cale rzedy i waskie uliczki. Idac jedna z takich uliczek doszlam do katedry.  W tym przypadku na srodku frontowej elewacji staly rusztowania eliminujace idealne zdjecie fasady. W srodku nie bylo zadnych prac remontowych. Katedra byla dosc spojna architektocznie i ciekawa.

Gdy konczylam zwiedzac, zobaczylam slonce wpadajace przez witraze. Mialam nadzieje, ze przestanie padac i bede mogla porobic dobre zdjecia kolorowych domow. Niestety deszcz powrocil dosc szybko i wlasciwie do konca zwiedzania padalo.

Oprocz wielu ulic z zabytkowymi domami, w Rouen jest tez bardzo duzo ulic sklepowych. Mimo kiepskiej pogody centrum tetnilo zyciem.  Bladzac powoli roznymi uliczkami dotarlam do Zlotego Zegara. Mozna go zwiedzac i przy wejsciu ustawila sie kolejka chetnych. Po krotkim zastanowieniu stwierdzilam, ze nie mam wystarczajaco duzo czasu, a mechanizm i dom zegara nie jest az tak wazny dla  mnie.

Na Place du Vieux-Marche, postawiono nowoczesny kosciol  pod wezwaniem St. Joanny D'Arc. Musze przyznac, ze nawet podobal mi sie. Kojarzyl mi sie troche z Arktyczna Katedra z Tromso, chociaz ksztalt budynku byl zupelnie inny. Obok kosciola jest tabliczka upamietniajaca miejsce, gdzie spalono na stosie Joanne D'Arc.

Przy tym placu sa kolejne malownicze domy i w ladna pogode miasto musi wygladac bajkowo.

Muzeum Sztuk Pieknych miesci sie troche dalej od glownych ulic spacerowo-sklepowych, ale nie na tyle daleko, zeby byl problem z dojsciem do niego. Akurat w ten dzien, a moze w kazda sobote, wstep do muzeum byl darmowy. Niestety jedno skrzydlo bylo zamkniete i kierunek zwiedzania byl odwrocony chronologicznie,  od sztuki wspolczesnej do tej z poprzednich wiekow.

Najbardziej spodobaly mi sie, a moze raczej bylo milo zobaczyc na zywo, obrazy Modiglianiego i Moneta. W latach 90. XX wieku odwiedzilam bardzo duzo muzeow we Francji, Niemczech i Belgii.Wtedy tez kupilam pocztowke z reprodukcja obrazow Moneta - Katedry w Rouen. Wreszcie, po wielu latach mialam okazje zobaczyc katedre i obrazy na wlasne oczy. Cel osiagniety.

Po wyjsciu z muzeum postanowilam udac sie w strone parkingu i zobaczyc co jeszcze napotkam po drodze. Jednym z takich obiektow byl kosciol Saint Quen. Kosciol jest  pusty i przechodzi remont. W srodku nie ma jednak zadnych rusztowan i mozna podziwiac piekna strukture gotycka bez zbednego wyposazenia. Za kosciolem jest maly park, skad mozna zrobic zdjecie tylnej czesci oraz kolejnych rzedow zabytkowych domow.

Milosnikow literatury moze zainteresowac muzeum Gustav Flaubert. Wizyta na cmentarzu Cimetiere Monumental jest rowniez polecana, jesli ktos ma wystarczajaco duzo czasu. 

Rouen pozytywnie mnie zaskoczylo, nie wiedzialam, ze jest w nim tak duzo zabytkowych, waskich uliczek. Miasto wydaje sie byc w sam raz na weekendowy wypad, mozna troche pozwiedzac, pochodzic po sklepach, przejsc sie nad rzeka. Ja do rzeki nawet nie zblizalam sie. Nie mialam wystarczajaco czasu, a i pogoda nie zachecala do tego.

Od 6 do 16 czerwca 2013 w Rouen bedzie festiwal zaglowcow - Armada 2013. Ja juz zarezerwowalam hotel i bilet na Eurotunnel na drugi weekend czerwca. Rouen jest tylko 2h jazdy od Calais. Niestety z hotelami jest problem, wiekszosc porezerwowana, a to co zostalo, ma ceny jak z kosmosu, w porownaniu do oferowanej jakosci.Bede miala okazje zwiedzic miejsca, ktorych nie widzialam podczas tego weekendu.

Amiens.
Z Rouen do Amien jest platna autostrada, wiec mozna bardzo szybko pokonac ten krotki dystans. Na miejsce dojechalam o 19.00. Zaparkowalam w garazu podziemnym St - Leu. Parking jest niedrogi, a w niedziele kosztuje tylko 1 euro.

Nocleg mialam zarezerwowany w hotelu Mercure Amiens Cathedrale. Hotel jest prawie przy samej katedrze i z niektorych pokoi jest nawet widok na nia. Wedlug TripAdvisora, jest to najlepszy hotel w Amiens. Hotel nie byl zly, ale jesli to jest najlepszy hotel w miescie, to co oferuja te gorsze?Wedlug mnie bardzo slabe 4*, duzy plus za lokalizacje.

Niestety ciagle padal deszcz, ale nie przeszkodzilo mi to wybrac sie na spacer po miescie i porobic troche wieczorno - nocnych zdjec. Dzielnica St - Leu jest wyjatkowo malownicza po zmroku. Swiatla z domow i restauracji odbijaja sie w wodzie w kanalach. Najwyzszy budynek w miescie, Tour Perret, jest podswietlony na rozne kolory. Dobre miejsce na robienie zdjec tego budynku, to chodnik przed kinem Gaumont, miejsce miedzy wjazdem i wyjazdem na parking.

Dzielnica St - Leu


Tour Perret

Ulice sklepowe sa rowniez ladnie oswietlone, a w deszczu swiatlo odbijalo sie w kamiennej nawierzchni. Katedra nie jest podswietlona.

W niedziele pogoda miala sie poprawic i z sobotnich 12C mialo zrobic sie 23C. Nie chcialam wierzyc, ze tak sie stanie, bo od rana krazyly po niebie ciezkie chmury. Jednak kolo poludnia calkowicie przejasnilo sie i bylo niebieskie niebo. Pod koniec dnia temperatura doszla do 28C, tak powiedzial moj zaparkowany w cieniu samochod.

Na niedziele mialam dosc precyzyjne plany, ale nie chcialo mi sie wstac o 7.00 rano i wszystko rozjechalo sie w czasie. Mialam pojechac rano do Beauvais, zwiedzic tam katedre i zegar astronomiczny, a nastepnie wrocic do Amiens na popoludnie, zwiedziec katedre, wejsc na wieze i odwiedzic dom Juliusza Verne'a.

Przed wymeldowaniem sie z hotelu "oblecialam" miasto jeszcze raz robiac dzienne zdjecia miejsc, w ktorych bylam wieczorem. Zwiedzilam rowniez katedre. Ta katedra najbardziej przypadla mi do gustu z ostatnio zwiedzanych. Fasada jest prawie symetryczna, a ja bardzo lubie symetrie. W srodku wszystko trzyma ten sam styl, nawa jest bardzo wysoka, jedna z najwyzszych we Francji. Budynek naprawde robi wrazenie. Uwaga, w srodku jest naprawde chlodno, bylo zimniej niz na dworzu przy 13C.

Katedra w Amiens

Wymeldowalam sie z hotelu, zostawilam rzeczy w samochodzie i  poszlam zwiedzac dalej. Poniewaz dom Juliusza Verne'a jest czynny w niedziele od 14.00, to postanowilam pospacerowac po dzielnicy St- Leu w miedzyczasie. Jeden z przewodnikow polecal wizyte w parku St - Leu, wiec przeszlam sie tam. Nic nadzwyczajnego, zwyczajne tereny zielone. W informacji turystycznej znalazlam ulotke o lokalnym Zoo, a ze pogoda byla naprawde ladna, postanowilam tam podjechac. Zoo jest blisko centrum, ale GPS na spolke ze znakami na drodze poprowadzil mnie przez pol miasta.

Zoo jest dosc male, ale jak na miasto wielkosci Amiens calkiem przyzwoite. Niestety czesc zwierzat odbywala popoludniowa drzemke lub chowala sie przed sloncem. Temperatura doszla juz do poziomu 26C o tej porze.

Wymeczona noszeniem torby fotograficznej i upalem, udalam sie w koncu do domu Julisza Verne'a. Pan z kasy wyjatkowo mowil po angielsku i dal mi materialy z objasnieniem ekspozycji w kazdym pokoju. Nigdy nie czytalam biografii Verne'a, ani nie interesowalam sie jego zyciem. Lubilam po prostu niektore ksiazki. Wizyta w domu - muzeum byla ciekawa, ale jest przeznaczona raczej dla fanow autora. Verne byl nie tylko pisarzem, przez 16 lat byl radnym Amiens, angazowal sie w zycie lokalne miasta. Jego imieniem nazwano cyrk, a pozniej ulice gdzie mieszkal. Jest rowniez patronem lokalnego uniwersytetu.

Korzystajac z tego, ze slonce przesunelo sie na odpowiednia strone nieba, wrocilam sie jeszcze raz do katedry, zrobic zdjecia frontowej elewacji. Plac przed katedra jest bardzo kameralny, nie ma tlumow, japonskich wycieczek, halasu. Bardzo przyjemne miejsce by wypic kawe i podelektowac sie widokiem.

Beauvais.
W koncu okolo 18.00 zebralam sie i postanowilam pojechac na chwile do Beauvais. Gdy juz dojezdzalam na miejsce, skojarzylam ze pewnie o tej porze katedra i tak bedzie zamknieta i uda mi sie obejrzec tylko budynek z zewnatrz.

Trzeba przyznac, ze mimo ze katedra jest stosunkowo mala - krotka, to widac, ze jest bardzo wysoka. Katedra ta nie byla zbyt dobrze skonstruowana i jeszcze w trakcie budowy zawalila sie czesc sklepienia nawy. Natomiast wieza o wysokosci 153m zawalila sie w 1573r.

W Beauvais spedzilam okolo godziny. Wszystkie sklepy byly zamkniete i czesc ulic opustoszala. Tylko na kilku ulicach z kawiarniami bylo sporo ludzi.

Prosto z Beauvais pojechalam do Calais do terminalu tunelu. Bylam tam 10 minut przed zamknieciem odprawy na moj pociag. Wyjatkowo zaladowano nas na pociag cargo, ktory jest bardzo wysoki i troche szerszy. Akurat to mnie ucieszylo, bo zawsze jak jade w tym pociagu, to obawiam sie, ze porysuje sobie felgi o metalowe krawdzie chodnika.

I tak oto w 47h przejechalam z poludniowo - zachodniego Londynu do Francji i z powrotem. Co widzialam i zapamietam, to moje :-) A ponizej film drogi z kamery samochodowej.


Przejechane okolo 1250km.
Koszty: Eurotunnel 60 funtow, hotel 75 funtow, paliwo 90 funtow
Wstepy do atrakcji: