sobota, 25 grudnia 2010

Praga w listopadzie 2010r - zwiedzanie cz. 1.

Do Pragi przylecialam w niedziele wieczorem, poniedzialek poswiecilam na wizyte w Zoo. Uwazam, ze Zoo w Pradze jest bardzo zadbane i widac, ze ciagle inwestuja w kolejne wybiegi i ulepszaja istniejaca infrastrukture. Pierwszy raz bylam tam w 2002r, niestety pare miesiecy pozniej przyszla powodz i zniszczyla wiekszosc wybiegow w dolnej czesci obiektu, na poziomie rzeki. Gdy bylam ponownie w 2007r, to wiekszosc byla odbudowana. Teraz w gornej czesci trwa budowa nowego wybiegu dla sloni.

Z albumu: Zoo Praha, November 2010

W lecie polecam odwiedzic sasiedni Trojski Hrad oraz ogrod botaniczny.

W poniedzialek wieczorem odebralam ze stacji Praha Hlavni Nadrazi czyli stacji glowej, osobe towarzyszaca. Jako ciekawostke napisze, ze bilet z Warszawy do Pragi, w obie strony, kosztowal 150zl w ramach promocji. Pociag jedzie ok 8h na tej trasie. Bilety lotnicze zaczynaly sie od ok 700zl i trzebaby dojechac z lotniska do centrum.

We wtorek pogoda juz nie byla tak laskawa jak poprzedniego dnia (7 stopni C), bylo chlodniej i od rana padal deszcz. Mimo to, nie poddawalysmy sie i wybralysmy sie na Zamek. Teoretycznie mozna tam dojechac tramwajem 22, ale okazalo sie, ze z powodu prac budowlanych, trasa tego tramwaju jest zmieniona i musialysmy podejsc spory kawalek w deszczu.

Na miejscu okazalo sie, ze Stary Zamek jest nieczynny z powodu awarii, a Zlota Uliczka w remoncie. Letnie ogrody tez sa zamkniete zima. Mozna bylo obejrzec katedre sw. Wita, Bazylike sw. Jerzego i pokrecic sie po dziedzincu zamku.

Z albumu Praha, Hradcany, Mala Strana, Karluv Most, Petriny

Moja towarzyszka podrozy znalazla miejsce, skad mozna zrobic zdjecie katedry i zamku z boku - idac od przystanku tramwaju 22 (Pražský Hrad), po przejsciu przez pierwsza brame, po prawej stronie jest budynek i informacja o kawariani i tarasie. Z tego tarasu jest ladny widok na katedre.



W polowie dnia przestalo padac, a my wyszlysmy na plac przed zamkiem i poszlysmy w strone klasztoru na Strahovie. Po drodze zwiedzilysmy barokowy klasztor Loreta. Niestety nie mozna bylo robic zdjec w srodku, ale za to mieli przewodniki nawet po polsku.

From Praha, Hradcany, Mala Strana, Karluv Most, Petriny

Na tym zakonczylysmy zwiedzanie i udalysmy sie do hotelu.

Zdjecia: Praha, Hradcany, Mala Strana, Karluv Most, Petriny; Zoo Praha, Zoo Praha 2002, Ogrod botaniczny 2002r.

środa, 15 grudnia 2010

Praga w listopadzie 2010r.

Tym razem jesienno - zimowy wypad do Pragi. Bylam już we wrzesniu (tylko 1 dzien), w maju (10 dni), w styczniu (3 dni) i teraz pozna jesienia 6 dni.

Parę osob straszylo mnie, ze będzie brzydka pogoda, będzie padalo itp. Ja zawsze wychodze z zalozenia, ze na pewno będzie dalo się zwiedzac, bo rzadko pada non-stop i nie da się nigdzie wyjsc.

Do Pragi polecialam Easy Jet, bo bilet kosztowal tylko 90 funtow w obie strony. Najtanszy lot rejsowy na tej trasie, to 150 funtow z przesiadka. Niestety Czech Airlines przestaly latac do Londynu. Przy rezerwacji biletow zastanawialam się dlaczego nie moge znalezc tych linii w zadnej wyszukiwarce. Okazalo się, ze miesiac wczesniej uznali ten kierunek za zbyt malo dochodowy (!).

Hotel tym razem skromny (w porownaniu do Hong Kongu), Pension Platan. Zarezerwowalam pokoj dwu osobowy, na miejscu okazalo się, ze dostalam apartament. Pensjonat składa się z kilku pokoi w jednym budynku oraz 3 apratamentow w sasiednim budynku. Cale szczescie, ze dali mi ten na 1 pietrze, a nie na 5 bez windy ;-)

"Apartament 11" skladal się z salonu, podwojnej sypialni, pojedynczej sypialni z prywatna lazienka i lazienki. Jak dla mnie w sam raz. Na początku zrobilam afere, ze nie ma internetu, bo czytalam na ich stronie, ze jest bezprzewodowy internet, a tu same zabezpieczone sieci. Drugiego dnia rano poszlam wlaczyc TV w salonie i znalazlam kabel sieciowy ;-)

Wziawszy pod uwage, ze za cene pokoju dostalam osobne mieszkanie, to mialam wyjatkowy dobry stosunek jakosci do ceny.

Lokalizacja pensjonatu okolo 15 minut od Starowki. Poprzednio zatrzymywalam się w hotelu Atlantic, który był tak z 800 metrow blizej do Starowki (jeden przystanek tramwajowy od Pension Platan). Ze względu na uklad linii tramwajowych i tak większość czasu chodzilam na piechote.

Z albumu Praha, Stare Miasto, Nowe Miasto, Josefov.


Od poprzedniego pobytu w 2007r troche się zmienilo. Przede wszystkim skonczyla się budowa na Republiki Namiesti i dowiedzialam sie wreszcie co z tego wyszlo - centrum handlowe Palladium. Wybralam sie tam pierwszego poranka, gdy wyskoczylam zaplacic za nocleg. Centrum handlowe wydawalo sie gigantyczne, wiec obejrzalam tylko "przod" od glownego wejscia i na tym sie skonczylo. Pod placem Republiki jest sklep spozywczy Aldi, do ktorego jest dostep przez Palladium jak rowniez przez sasiednie centrum handlowe Kotvica. To na wypadek, gdyby ktos chcial zrobic drobne zakupy w tej okolicy.

Zwiedzanie zostalo opisane w artykule: "Praga w listopadzie - zwiedzanie cz.1.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Hong Kong do trzech razy sztuka

Tydzien temu wrocilismy z Hong Kongu, to był nasz trzeci pobyt. Wychodzi na to, ze latamy tam srednio co dwa lata. Teoretycznie następny wypad w 2012r, ale powiedzielismy sobie, ze tym razem zrobimy wieksza przerwe, tak z 5 lat. Kazdy wypad jest coraz drozszy i w pewnym sensie gorszy. Za pierwszym razem mielismy piekna pogode i przejrzyste powietrze, za drugim razem trafilismy na wyjatkowo ostra zime i byl problem z przejrzystoscia powietrza. Za trzecim razem ledwo co bylo widac mimo, ze bylo cieplo. Pogoda, a raczej smog byl naszym najwiekszym wrogiem tym razem. Na dodatek pozymykali nasze ulubione lokale.

Pierwszego dnia poszlismy do ulubionej budki z chinczykiem, na tylach hotelu Prudential i okazalo sie, ze teraz jest tam zupelnie inny lokal z nowym menu. Poszlismy szukac gofrow, a tam sklep z torebkami. Ostatniego dnia na lotnisku mielismy isc na Whoppera do Burger Kinga, a tam McDonalds na jego miejscu, jeszcze nie otwarty. Nie zebym byla fanem Whoppera, ale ten na lotnisku w HK byl pyszny. Byc moze dlatego, ze jedlismy go z rana i bylismy glodni. Musielismy zadowolic sie kluchami z chinskiej knajpy.

W zwiazku ze zniknieciem ulubionej knajpy, staralismy sie jesc za kazdym razem w innym miejscu i inne dania. Tylko pierwszy i ostatni posilek zjedlismy w tym samym miejscu i mimo zamowienia tego samego dnia, otrzymalismy cos innego niz za pierwszym razem. Jak widac kazdy kucharz ma swoja wersje dan z menu ;-)

Odnotowalismy tez pozytywne zmiany – ulepszona komunikacja na wyspie Lantau. Co prawda to moglo zdarzyc sie juz pare lat wczesniej, bo nie bo nie bylismy tam od 2006r. W autobusie A21 z lotniska do centrum Kowloon uruchomili darmowy internet wifi.

Przetestowalismy nowe linie lotnicze: Air New Zealand. Kabina ok, ilosc miejsca tez. Jedzenie w porzadku. Podczas nocnego lotu obiado/kolacja i sniadanie rano/w poludnie czasu lokalnego. Z powrotem, podczas dziennego lotu było duze sniadanie, desery w srodku dnia i obiad. Między posilkami obsluga podawala napoje. Jedyna uwaga to slaby system rozrywki – VOD (Video on Demand). Nie wiem dokladnie jak dzialaja te systemy, ale w obie strony odnowalam zacinanie się filmow. Do HK był jakiś problem z VOD, bo restartowano go podczas startu, z powrotem niby było wszystko ok. Fakt, zacinal się mniej ;)

Na razie moim faworytem na dlugich trasach, pod wzgledem systemu VOD jest Quantas. Chociaz sadze, ze BA tez ulepszyla troche systemy od 2006r i maja teraz system na zadanie, a nie emisje filmow jak w TV, na kilkunastu kanalach rownoczesnie.

Hotel Novotel Nathan Road.
Typowy hotel sieciowy, zarezerwowalismy pokoj na Premiere Floor. Sniadanie było w cenie pokoju. Można było zjesc je na naszym pietrze w wersji kontynetalnej lub w restauracji na 1 pietrze, gdzie serwowano sniadanie kontynetalne, amerykanskie i orientalne. Przez caly pobyt staralam się jesc jak najwięcej lokalnych dan. Oprócz sniadania w cenie pokoju był tez dostęp do internetu i drinki, koktajle w tzw. Premiere Lounge. Nie korzystalismy z tego. W czasie koktajli było mnostwo ludzi, glosne konwersacje, a na drinkach nie zalezalo nam.

Obsluga w hotelu troche nadgorliwa. Bardzo uparci jeśli chodzi o sprzatanie pokoi. Pierwszego dnia nie chcielismy, zeby sprzatali i powiesilismy kartke „nie przeszkadzac”. Zaskutkowalo to dwiema karteczkami pod drzwiami, ze nie mogli posprzatac, a potem jak ucielismy sobie popoludniowa drzemke, to obudzili nas telefonem z recepcji z pytaniem kiedy mogą przyjsc. Hm.. zastanawiam się w takim razie po co jest kartka „nie przeszkadzac”? Innego dnia nie zdazyli posprzatac do czasu naszego powrotu z miasta, to znowu nas gnebili telefonami.

W związku z nadgorliwoscia obslugi w Novotelu, faworytem z HK pozostaje hotel Eaton. Co prawda powiedzielismy sobie,ze nastepnym razem wezmiemy cos w innym rejonie, skoro pana Chinczyka już nie ma. Może cos blizej zatoki i Star Ferry: Sheraton, Holiday Inn itp.

To tyle podsumowania spraw organizacyjnych. O tym co zwiedzilismy będę pisac w oddzielnych postach. Tak jak o zwiedzaniu Kornwalii.

środa, 13 października 2010

A jednak Praga, a pozniej zobaczymy.

Myslalam dzisiaj pod prysznicem o pracy i doszlam do wniosku, ze do konca roku nie bede pracowac. Trzeba odpoczac i podrozowac. Inaczej bede zalowala, ze wzielam nastepne zlecenie i nie bedzie zadnego dluzszego urlopu i lenistwa.

Dzien po powrocie z Hong Kongu lece do Pragi. Bede miala niezly szok pogodowy i czasowy. Zwlaszcza, ze z Hong Kongu wylatuje w sobote o 8.00 rano, w Londynie bede o 13.30 czy jakos tak. Jeden dzien na powrot do europejskiego czasu i w sobote wieczorem samolot do Pragi.

W Pradze znalazlam pensjonat na Starym Miescie, ze sniadaniem, dosc tani, nawet jest internet w pokojach. Bede mogla kontrolowac gielde :-)

Mam nadzieje, ze nie bedzie padac deszcz. Snieg nie przeszkadza mi. Bylam kiedys w Pradze w styczniu i pogoda byla calkiem przyzwoita. To bedzie moja czwarta wizyta w tym miescie.

Zastanawiam sie w tej chwili czy dam rade upakowac sie do jednej walizki podrecznej, bo Easy Jet nie pozwala na bagaz podreczny + torebka/notebook.

czwartek, 30 września 2010

Wyspy Kanaryjskie, Madeira, a moze Praga?

W ciagu ostatniego tygodnia prawie pojechalam we wszystkie 3 wspomniane miejsca, ale cos czuje, ze nic z tego nie wyjdzie.

Najpierw zaczelam przygladac sie Wyspom Kanaryjskim, bo sa najtansze o tej porze roku z Wielkiej Brytanii. Obejrzalam wyjazdy z biur podrozy na grudzien, ale nie przepadam za hotelami i duzymi skupiskami ludzi.

Wyszukalam kilka apartamentow i wyliczylam, ze bylabym w stanie zamknac sie w £500 za 2 tygodnie:
-przelot z Gatwick (se Stansted tanszy) - £130,
-wynajem apartamentu - 2 * £80
-wynajem samochodu - $160 plus benzyna
Uwazam, ze to niezly deal. Nie udalo mi sie tylko ustalic czy w wybranej lokalizacji bedzie dostepny internet z sieci komorkowej. A niestety bez tego ani rusz, bo musze kontrolowac sytuacje na gieldzie.

Jak juz obadalam to wszystko co powyzej, to sprawdzilam jeszcze z ciekawosci Madeire. Piekne zdjecia bardzo mnie zainspirowaly. Przelot na Madeire jest tanszy w grudniu niz na Wyspy Kanaryjskie, ale trudniej znalezc tanie apartamenty, a wynajem samochodu jest drozszy, bo az 260 funtow za 2 tygodnie. Wszystko bylo pieknie, do czasu gdy nie sprawdzilam pogody w grudniu w tamtych rejonach. 13 deszczowych dni, na 31? Hm.. to jak bylm pojechala na 14 to moglabym spedzic je w domku zamiast na zewnatrz, chodzic po szlakach.
W takim razie Madeire trzeba przelozyc na inne pory roku.

Jak juz pojezdzilam palcem po mapie na zachod od UK, to padl pomysl wyjazdu do Pragi, bo ktos z moich znajomych planuje to od jakiegos czasu. Z Praga sprawa prosta, Easy Jet tylko £65 funtow w obie strony, hoteli do wyboru do koloru i mozna naprawde tanio spedzic czas w tym pieknym miescie. Nie mniej jednak znajoma dala znac, ze na razie zawiesza plan wyjazdu i tak skonczyly sie moje hipotetyczne podroze w grudniu.

W tej chwili nie wiem czy bede gdzies jechala. W razie czego mam juz wszystko sprawdzone i moze bedzie jakies last minute na Kanary, jakbym jednak zdecydowala sie na wypad.

Wychodzi na to, ze najbardziej lubie planowac podroze, nawet jesli nie dochodza do skutku.

wtorek, 21 września 2010

Koleja przez Wielka Brytanie?

Przeczytalam dzisiaj w "Railway Magazine", o Brytyjczyku, ktory postanowil przejechac sie pociagami na wszystkich trasach w kraju. Pan byl wiekowy, urodzony w 1916r. Niestety nie udalo mu sie zrealizowac pomyslu do konca z powodu licznych zamkniec malo dochodowych tras w latach 60. - Beeching Axe.

Efektem jego podrozy jest atlas stacji kolejowych Wielkiej Brytanii wydany w 2004r - "The Railways of Great Britain: A Historical Atlas". Autor zostal najstarsza osoba, ktora uzyskala tytul PhD czyli doktora w Cambridge. Jak widac mozna doktoryzowac sie ze wszystkiego i w kazdym wieku.

Artykul z Daily Mail o Michael Cobb i doktoracie uzyskanym w wieku 91 lat.

Artykul na stronie University of Cambridge.

Sam atlas kosztuje podobno £150 i jest lektura dla milosnikow kolei i kartografii.

wtorek, 14 września 2010

Kiedy kupowac bilety na dalekie loty?

Jak pisalam wczesniej, kupilam juz bilety na samolot do HK. Pare dni pozniej sprawdzilam i okazalo sie, ze znowu stanialy, o kolejne 70 funtow. Nie powiem, zebym byla zbyt szczesliwa z tego powodu, ale nie mam na to wplywu. Nie moge oddac biletow i kupic tanszych.

Dzisiaj znowu sprawdzilam bilety na tej samej stronie i niespodzianka. British Airways najwyrazniej chce przebic cenowo Air New Zealand. Nagle maja najtansze bilety w tej samej cenie jak w promocji w ANZ. A jeszcze wczoraj ceny w BA byly znacznie wyzsze.

Co prawda godziny odlotow BA w tej cenie nie satysfakcjonuja mnie, musialby to byc lot BA w jedna strone i powrot Quantasem, zeby uzyskac kombinacje godzin, jaka mi odpowiada. Takie bilety sa na szczescie duzo drozsze i nie musze irytowac sie z tego powodu.

Poobserwuje ceny przez kolejne tygodnie, by ustalic na ile czasu przed wyjazdem najlepiej kupowac.

W 2006r i 2008r rezerwowalam bilety miesiac przed wyjazdem i caly wyjazd byl o wiele tanszy niz w tym roku.

piątek, 10 września 2010

Przygotowania do listopadowego urlopu.

Od ostatnich kilku lat jezdzimy w listopadzie na urlop do "cieplych krajow". Jest to bardzo dobry okres na odwiedzenie niektorych miejsc. W tym roku wybor byl miedzy Egiptem - Marsa Alam, a Hong Kongiem.

Od polowy sierpnia sprawdzalam ceny biletow lotniczych do obu miejsc. W przypadku Marsa Alam, wyloty sa tylko w srode, jedna czarterowa linia. Chcialam pojechac do hotelu Lahami Bay, co wiazalo sie z 2h podroza z lotniska na poludnie. Cena zalezala od zmieniajacych sie cen biletow na samolot.

W przypadku Hong Kongu cena zalezala od przelotu i hotelu. Wybor lini lotniczych spory, hoteli w sumie tez. I tak co tydzien regularnie sprawdzalam koszty potencjalnych wakacji w obu miejscach.

Jednak im czesciej ogladalam hotele w Hong Kongu, tym bardziej nakrecalam sie na urlop tam. Tak samo zreszta moj maz. Ostatni raz w HK bylismy w lutym 2008r, na obchodach Nowego Roku Chinskiego, wczesniej w listopadzie 2006r.

W koncu postanowilismy, ze w tym roku jednak HK. Bylismy dwa razy z rzedu w Egipcie o tej porze roku, wiec czas zrobic przerwe.

Ze wzgledu na lokalizacje ulubionej chinskiej knajpy i budki z goframi i sokami, chcielismy hotel w Kowloon, na Nathan Road. Hoteli w Hong Kongu jest mnostwo, ale jak dodac nasze kryteria, standard, cene i lokalizacje to wybor jest znacznie mniejszy.


Zobacz 315 Nathan Rd - Soki i gofry na wiekszej mapie

Czailam sie ponad miesiac na Eaton Hong Kong, ale jak juz zdecydowalismy sie na wyjazd, to nie bylo pokoi (znaczy byly, ale bardzo drogie), ktore chcialam zarezerwowac. W tym roku chcialam zaszalec i wziac pokoj z wyzszej polki z oknami na cala sciane i widokiem na miasto. Dalam ciala, bo moglam zarezerwowac pokoj od razu i potem po prostu anulowac rezerwacje bez dodatkowych kosztow.

Obadalam pare innych hoteli w tym rejonie i w koncu wybralam Novotel Nathan Road. Jest on w tym samym kwadracie budynkow co Eaton, tyle ze przy bocznej ulicy. Niestety pokoje z wyzszej polki nie sa juz takie okazale i rewelacyjne, ale jakos przezyjemy ;)

Bede jeszcze sprawdzac strone Eaton na wypadek jakby wrocily pokoje po nizszych cenach. Mam rezerwacje w Novotelu, ktora mozna odwolac do 1 dnia przed przyjazdem.

Kupno biletow lotniczych to kolejne pare dni sprawdzania cen. Najwyzsze ceny byly w sobote, ale potem wieczorem spadly, w niedziele znowu nizej, to samo w poniedzialek. W koncu zatrzymaly sie. Probowalam rozgryzc co jest tego przyczyna, bo na pewno nie kursy walut. W koncu doszlam do wniosku, ze to chyba trzesienie ziemi w Nowej Zelandii. Akurat chcielismy leciec Air New Zealand, a HK to miejsce przesiadek do NZ. Byc moze ktos zrezygnowal, a moze po prostu linia lotnicza dorzucila pakiet tanszych biletow. Zapewne nigdy nie dowiem sie tego, chociaz bardzo mnie to intryguje.

Ceny sprawdzalam na stronach Momondo, Expedii, Last Minute, AirMiles i oczywiscie samej lini lotniczej. Najtaniej wyszlo na Airmiles.

Wylot 12 listopada o 21.00, powrot 20 listopada o 8.15 rano. Lecielismy w podobnych godzinach w 2008r. Tylko wtedy do HK British Airways, a z powrotem Quantas. Wylot na noc jest o tyle dobry, ze mozna isc spac i obudzic sie na miejscu nastepnego dnia po poludniu. Z kolei powrot o poranku oznacza przylot do UK ok 13.30 i jest jeszcze caly dzien przed nami, a potem mozna isc spac normalnie.

W 2006r wracalismy lotem nocnym z HK, wylot od 23.45 i bylismy na miejscu ok 4 rano. Efekt byl taki, ze bylismy w domu ok 5 rano, nie wiadomo bylo, czy klasc sie spac czy byc twardzielem i czekac na wieczor.

Po zaklepaniu kluczowych elementow wyjazdu, moge zajac sie planowaniem zwiedzania. Chcielibysmy zobaczyc to co pominelismy wczesniej. Glownie lokalne parki narodowe, most miedzy wyspami itp. Na pewno ponownie wjedziemy na Peak, odwiedzimy centrum konferencyjne, pokrecimy sie po Kowloon Park, po parku w rejonach Bank od China (nie pamietam nazwy) itp. Obowiazkowo trzeba obejrzec tez pokaz swiatel i dzwieku z Kowloon, ja to nazywam "tanczace budynki" Nie wspomne o tym, ze codziennie bedziemy odwiedzac pana Chinczyka i pana od gofrow.

Nie moge doczekac sie wyjazdu.

czwartek, 2 września 2010

Trasa zwiedzania Northumberland.

Witam po przerwie. Niestety internet na urlopie kiepsko dzialal i nie chcialo mi sie zmagac z nim kazdego dnia, zeby cos napisac.

Jak wspominalam wczesniej, ponownie skorzystalam z uslug Caravan Park, tym razem Cresswell Towers, prawie nad morzem. Podawalam lokalizacje w poprzednim poscie. Przyczepa byla czysta i wszystko w niej dzialalo. Niestety byla troche ciasna. Wydaje mi sie, ze to dlatego, ze byla szerokosci 10 stop, a poprzednie, w ktorych mieszkalam musialy miec 12 stop. Osrodek to typowa sypialnia, duzo przyczep na centralnym placu. Poza placem, dookola prywatne przyczepy. Za to morze bylo jakies 5 minut spacerem. Duza i dluga piaskowa plaza, idealna na wieczorne spacery.

Trasa zwiedzania wygladala nastepujaco:

1 dzien - Wal Hadriana, rzymskie forty: Chesters, Housesteads, Birdoswald. Zdjecia.

2 dzien - Zamek i ogrody w Alnwick - opis na blogu w poscie z 25 maja 2009r. W tym roku nie mozna bylo skorzystac z voucherow Tesco wymienianych na bilety. Doszly tez nowe atrakcje w zamku. Zdjecia z zeszlego roku.

3 dzien - Zamek w Bamburghu i Holy Island - opis Bamburgh na blogu w poscie z 25 maja 2009r. Dzieki innemu rozkladowi przyplywow i odplywow moglam zwiedziec dwie atrakcje jednego dnia. Tym razem odplyw na Holy Island byl od 11.40 do 19.25, wiec bylo sporo czasu by wjechac na wyspe i opuscic ja przed przyplywem. Poza tym zahaczylam jescze o Warkworth Castle i Amble. Zdjecia z Holy Island z zeszlego i tego roku. Zdjecia z Bamburgh i Amble. Zdjecia z Warkworth.

4 dzien - Craigside, posiadlosc zarzadzana przez National Trust. Zdjecia.

5 dzien - Zamek Edlingham i Northumberland National Park - przejazd Forest Drive przez srodek parku. Forest Drive to jedna z najwyzej polozonych drog w Anglii, na wysokosci 450m. Ma tylko 12km i nie jest wyasfaltowana, ma za to twarde podloze, wiec mozna spokojnie przejechac ja normalnym samochodem, nawet sportowym ;) Zdjecia.

6 dzien - Belsay Hall & Castle oraz Wallington House & Gardens. Posiadlosci English Heritage i National Trust. Ta druga podobala mi sie bardziej, bo byla w pelni urzadzona. Belsey mialo puste budynki. Zdjecia.

7 dzien - Durham w drodze powrotej. Mozna powiedziec, ze poszczescilo mi sie, poniewaz byl dzien otwarty w ratuszu. Poznalam pania burmistrz (mayor), dowiedzialam sie tez o historii miasta, urzedu itp. Polecam zaparkowanie na Park & Ride i przejazd autobusem do miasta. Parking jest darmowy, a bilet dzienny na autobus tylko 1.6 funta. Dojazd do centrum ok 10 minut. Zdjecia w terminie pozniejszym, bo nie zrobilam jeszcze galerii.

W zeszlym roku zwiedzalam jeszcze Farne Islands, ale to miejsce dla milosnikow ptakow. Koszt wycieczki na wyspy to ok 50 funtow od osoby, za calodniowe zwiedzanie dwoch wysp.

Porownujac swoj urlop w maju 2009 i sierpniu 2010 moge powiedziec jedno: warto podrozowac poza sezonem. To co zobaczylam na Holy Island przerazilo mnie. Tlumy ludzi wszedzie. Poprzednio moglam spokojnie pospacerowac, podelektowac sie zamkiem i ruinami klasztoru. Pogoda byla podobna, bo tez troche padalo, nie bylo zbyt cieplo itp. Na parkingu Alnwick Castle, ledwie 20 minut po otwarciu zamku, bylo trudno zaparkowac.

piątek, 13 sierpnia 2010

Drugi urlop w Northumberland.

Jutro wyruszam na drugi urlop w Northumberland. Mozna powiedziec, ze bede jechac/isc po wlasnych sladach z maja 2009r. Tym razem mam zamiar zwiedzic wiecej, po zoptymalizowaniu tras.

Nocleg znowu w caravan park, jakies 5-10km na polnoc od zeszlorocznego. Tym razem zarezerwowalam przyczepe o wyzszym standardzie i model z 2010r, by uniknac "awarii" typu brudne i smierdzace wnetrze.


Zobacz wieksza mape

Niestety pogoda zapowiada sie podobnie do zeszlorocznej - deszcze. Znowu bedzie trzeba zwiedzac z parasolem.

Mam nadzieje, ze internet bedzie dzialal i bede mogla raportowac na biezaco co zwiedzilam.

piątek, 6 sierpnia 2010

Kornwalia: Trevarno Gardens & National Museum of Gardening.

Piatek, 28 maja 2010r:

Ostatni dzien naszego pobytu w Kornwalii. Wybralismy tylko jedno miejsce na ten dzien, by moc zrelaksowac sie troche. Posiadlosc Trevarno Gardens miesci sie niedaleko Helston. Muzeum jest czescia posiadlosci. Niestety nie nalezy do zadnej organizacji i musielismy kupic bilety wstepu, cena 6.95 funta dla osoby doroslej.

Nie jestesmy wielkimi zapalencami ogrodnictwa, ale muzeum bylo dosc ciekawe. Duzo narzedzi roznego przeznaczenia ;)

Z albumu Trevarno Gardens, National Museum of Gardening

Dowiedzielismy sie, ze w przeszlosci wozono rosliny na taczkach, by lepiej rosly.

Z albumu Trevarno Gardens, National Museum of Gardening

Ogrody jako takie nie sa bardzo duze. Mozna powoli przejsc sie dookola nich, posiedziec na lawce nad jeziorem/stawem, podziwiac pawie lub zjesc cos w restauracji w pomaranczarni. Restauracja jest wyjatkowo przyjemna - duzo kwiatow i palm, mozemy polecic kanapki panini, ktore byly naprawde duze.

Z albumu Trevarno Gardens, National Museum of Gardening

Jest tez ulotka z trasa spaceru dookola posiadlosci, czesciowo po nieistniejacych juz torach tzw. branch line, czyli odgalezienia z glownej trasy Penzance - London Paddington. Wiecej o Helston Railways. Cos czuje, ze kiedys bede musiala napisac o reformie kolejnictwa w latach 50. i 60. XX wieku, gdy zamknieto wiele takich bocznych tras kolejowych. Coraz czesciej spotykam sie ze zwrotem Beeching Axe, czyli toporem pana o nazwisku Beeching. Toporem, ktory bezlitosnie cial boczne linie kolejowe. Od miesiaca jestem prenumeratorem magazynu "The Railway", wiec moja wiedza poszerza sie.

Podsumowujac nasz caly tydzien w Kornwalii: milo spedzony czas, ladne widoki i duzo miejsc do zwiedzania. Tradycyjnie polecam unikac szczytu wakacyjnego lub ferii podczas roku szkolenego. Wtedy ceny rosna, a poziom uslug spada.

sobota, 24 lipca 2010

Kornwalia: Newquay Zoo, Newquay, St Ives.

Czwartek, 27 maja 2010:

Pogoda poprawila sie. Zachecona wczesniejszymi informacjami, ze Newquay jest bardzo ladne, postanowilismy wybrac sie tam. Pierwszy punkt wycieczki to Zoo. Trafilismy bez problemu, ale pewna niedogodnoscia jest parking platny z parkomatami. Niestety mialam drobne tylko na 2h i nie wiedzialam czy damy rady obejrzec wszystkie zwierzeta w tak krotkim czasie.

Zaczelismy wizyte od karmienia i prezentacji przy wybiegu wydr (Otters). Spedzilismy chyba z pol godziny podziwiajac jak wydry biegaja i bawia sie.

Z albumu Newquay Zoo, Newquay, St Ives

Surykatki przyciagnely tlum w czasie karmienia i prezentacji. Szczegolnie podobalo mi sie, jak biegly za swoja zywicielka. Bylo pare malych surykatek, ale chowaly sie w norze przez wiekszosc czasu.

Z albumu Newquay Zoo, Newquay, St Ives

Poznalismy nowe zwierze - Mara. Wygladalo jak skrzyzowanie malego jelenia z mysza ;)

Z albumu Newquay Zoo, Newquay, St Ives

Bilety wstepu dla doroslych kosztuja £9.95 lub £10.95 z dodatkowym wsparciem dla zoo. 2h nie wystarczyly na zwiedzanie i musialam wyskoczyc dokarmic parkomat. Musze pochwalic BBQ w zoo, gdzie serwowali calkiem niezle hamburgery i wolowine po chinsku. Tanio i smacznie.

Nastepny punkt naszej wycieczki to parking przy hotelu Atlantic, z ktorego jest widok na miasto i na polwysep - Headland. Parking oczywiscie platny i minimalna oplata za 1h, chociaz nie chcialam zatrzymac sie tam dluzej niz 15 minut. Obeszlismy hotel dookola, jest tam droga jednokierunkowa i sciezka na zboczu klifu.

Z albumu Newquay Zoo, Newquay, St Ives

Nastepnie przejechalismy na parking na Headland, czyli tym kawalku wysunietego ladu ze zdjecia powyzej. Parking znowu platny i min. czas to 1h. Wdrapalismy sie na gorke i rozkoszowalismy sie widokami i pogoda. Bardzo przyjemne miejsce i dobre lody z Ice Cream Van.
Nie zwiedzalismy samego Newquay. Plaze obejrzelismy z daleka, wygladaly bardzo malowniczo.

Ostatni punkt programu to wizyta w St Ives. Odwlekalismy to przy poprzednich wycieczkach, ale szkoda by bylo nie odwiedzic tego miejsca. Pojechalam po strzalkach kierujacych na parking dla turystow, ktory okazal sie byc "park and ride" i byl dosc daleko od centrum. Na dodatek nie mozna bylo placic za parkowanie od godziny tylko za caly dzien, 4.5 funta. Nie mialam takiej ilosci drobnych, nie bylo gdzie rozmienic, a poza tym nie zamierzalam placic tyle za maksymalnie 1h postoju. Wlaczylam GPS i znalazlam inny parking. Ten byl blizej centrum i mial normalne parkomaty na godziny. Do centrum nie mozna wjezdzac samochodami bez specjalnych pozwolen. Miasteczko jest przytulone do skal, a ulice sa bardzo waskie.

Z albumu Newquay Zoo, Newquay, St Ives


St Ives polegalo w przeszlosci na rybactwie i polowach. W 1877r do miasteczka dotarla kolej, odgalezienie Great Western Railway. Pociagami zaczeli przyjezdzac wiktorianscy wczasowicze. W XX wieku do miasteczka zaczeli zjezdzac malarze. W 1993r otworzono oddzial Tate Gallery. Owszem, okolica jest ladna, ale ilosc turystow i sklepow jest przytlaczajaca. Nie w moiom typie.

czwartek, 22 lipca 2010

Palac Kultury w Warszawie skonczyl 55 lat.

Palac Kultury skonczyl 55 lat. Oddano go do uzytku 22 lipca 1955r. Kiedys nosil nazwe Stalina. Cala historia opisana jest w dzisiejszej Rzeczpospolitej

Cytat z mojej strony, tekst pochodzi z 1998r.:

"Przyznaję, że przywiązałam się nieco do tej budowli. Od wczesnego dzieciństwa oglądam ją niemal codziennie. Zawsze mnie fascynowała. Miałam okazję wielokrotnie pracować tam i poznałam różne zakamarki. Sala Kongresowa nie ma dla mnie żadnych tajemnic. Spędziłam tam wiele godzin (nocki tez sie zdarzaly-bez podtekstow) za zielonymi zasłonami, które powodują utratę poczucia czasu. Każdy kto spędził tam choć jeden dzień zrozumie o co mi chodzi.

Kilka razy pracowałam na wystawach i targach, wiem już gdzie jest jaka sala i chyba nikt mnie nie zaskoczy.

Przy okazji pracy u providera internetu zapoznałam się z wyższymi kondygnacjami PeKINu i widokiem Warszawy z lotu ptaka, co zostało uwiecznione na kliszy filmowej. "

Ostatni raz pracowalam w Sali Kongresowej w 1996r. Poznalam osobiscie wielu artystow jazzowych i rockowych. Natomiast przy obsludze targow pracowalam chyba do 2000r.

W 2001 roku, po obejrzeniu mojej strony, skontaktowala sie ze mna dziennikarka ze Szwecji, ktora robila film dokumentalny o Palacu. Niestety akurat jak przyjechala do Warszawy to bylam w Rzeszowie i nie moglam udzielic wywiadu.

Ponizej zdjecie zrobione przez moja kolezanke Sylwie, skan z odbitki. Jedno z moich ulubionych zdjec tego budynku. Chociaz mam jeszcze pare nowszych zdjec sciagnietych z internetu z nocnymi zdjeciami Warszawy. Przekopalam dzisiaj moje backupy sprzed 10 lat, zeby znalezc to zdjecie.


Taki maly off-topic blogowy, ale jakbym mogla nie wspomniec o Palacu. Link do kamer z Palacu - http://panorama.um.warszawa.pl/.

środa, 21 lipca 2010

Kornwalia: Pendennis Castle, Maritime Museum Falmouth.

Sroda, 26 maja 2010:

Kiepska pogoda, pochmurno. Wybralismy sie w rejony Falmouth. Zwiedzanie zaczelismy od Penndennis Castle, ktory miesci sie na czubku polwyspu, przy wejsciu do zatoki. Zamek, razem z siostrzana forteca St Mawes, zostaly zbudowane na rozkaz Henryka VIII w latach 1540-1545, by bronic Anglie przez atakami ze strony Francji i Hiszpanii. Pelna historia zamku na stronie English Heritage.

Z albumu Pendennis Castle, Maritime Museum Cornwall

W Kent mozna zwiedzac zamek z tego samego okresu i w podobnym stylu - Deal Castle.

Gdyby byla lepsza pogoda, moglibysmy podelektowac sie lokalizacja i duzym terenem nalezacym do zamku. Jednak przy dosc mocnym wietrze wolelismy schronic sie w jakims budynku.

Kolejny punkt naszej wycieczki to Muzeum Morskie w Falmouth.

Z albumu Pendennis Castle, Maritime Museum Cornwall

Stale obiekty nie sa jakies wyjatkowo interesujace, ale trafilismy na bardzo ciekawa wystawe o latarniach morskich. Mozna ja obejrzec rowniez online.

Najciekawsze byla chyba czesc o zyciu latarnikow. W niektorych rodzinach kolejne pokolenia pelnily te funkcje. Zony komunikowaly sie z mezami za pomoca flag. Ze wzgledu na charakter pracy latarnicy mieli specyficzne hobby i formy zabijania czasu: robili na drutach, haftowali, robili modele w butelkach itp. Nie mogli halasowac, gdy ich zmiennicy spali. Telewizja zmienila wszystko i przerzucili sie na tego pozeracza czasu. Ostatnie latarnie zostaly zautomatyzowane w latach 1990. Niektore z nich sa teraz otwarte dla zwiedzajacych.

W dziale Cornwall Galleries mozna dowiedziec sie duzo o Falmouth i okolicy. Falmouth jest trzecim najglebszym portem na swiecie. Jest tez znany jako punkt startowy i koncowy podrozy dookola swiata.

W latach 1689 - 1851r, w ramach Post Office Packet Service, Falmouth pelnilo wazna funkcje. Ze wzgledu na swoja lokalizacje na koncu Kanalu LaManche/English Channel, statki nie mialy problemu z przybiciem do tego portu w okresach wojen. Stamtad poczta byla transportowana ladem. Najpierw poczte przewozily zaglowce, ale od lat 30. XIX wieku, zostaly zastapione statkami parowymi, ktore mialy znacznie lepsze czasy przepraw.

Do czasu wynalezienia telegrafu, w Falmouth czekaly na kapitanow statkow handlowych instrukcje, co maja zrobic z towarem i jaka jest ich dalsza trasa.

Jedna z rodzin, ktora byla wlascicielem prosperujacego biznesu w XIX wieku, jest rodzina Fox. Zalozyciele wspomnianego przeze mnie Glendurgan Steep Valley Garden.

Wracajac do wypraw dookola swiata, 28 Listopada 2004 Ellen MacArthur wyruszyla w podroz dookola swiata, na tri-maranie, zbudowanym specjalnie dla niej. Cel: pobic rekord swiata w samotnym przeplynieciu dookola swiata. Cel zostal zrealizowany. Podroz rozpoczela sie i zakonczyla w Falmouth. Muzeum posiada duzo obiektow zwiazanych z tym wydarzeniem, lacznie z plakatami pamiatkowymi podpisanymi przez rekordzistke.

Male muzeum, ale jednak mozna spedzic w nim pare godzin. Muzeum znajduje sie w nowoczesnym kompleksie budynkow. Obok jest kilka sklepow i restauracje. Nie polecam frytek z sasiedniego fish & chips. W pubach w Surrey robia znacznie lepsze.

Wstep do Pendennis Castle 6 funtow od osoby lub za darmo dla czlonkow English Heritage. Wstep do Muzeum Morskiego £9.50, bilety wazne sa przez rok.

środa, 7 lipca 2010

Wyjazd do Polski na zlot samochodowy.

Melduje sie z powrotem po przejechaniu 2662km w ciagu 5 dniowego wypadu do Polski.

Wyjechalam w srode o 6 rano, przy Tunelu bylam o 7.20 i zalapalam sie na pociag o 7.50, pol godziny wczesniej niz mialam rezerwacje. Od razu pojechalam do kontroli i na peron. Lacznie tego dnia przejechalam 1026km, czesc lawirujac pomiedzy tirami, glownie we Francji i Niemczech. O ile we Francji, Belgii i Holandii udalo mi sie jechac na tempomacie, to w Niemczech bylo tak duzo ciezarowek, ze musialam bujac sie z roznymi predkosciami i ciagle zmieniac pasy. Na miejsce noclegu przy autostradzie A2 k. Berlina, dojechalam o 18.00. Czas przejazdu 10h i 5 minut plus 1h na przejazd tunelem.

Hotelu Etap Berlin Sued Brandenburg Park, to klasyczny, kompaktowy Etap, ale za to z internetem. Widok z okna na McShit'a. Nie skusilam sie.

W czwartek juz nie spieszylam sie za bardzo z wyjazdem, bo zostalo mi do przejechania okolo 200km. Zaraz za polska granica zaczely sie roboty drogowe i tak az do Rzepina. W Swiebodzinie znowu byly jakies roboty i utknelam na amen. Jak tyko dobilam do pierwszej bocznej ulicy, to skrecilam, zwiedzilam miasto i pojechalam alternatywna droga do Zbaszynia. Zapewnilam sobie dodatkowe atrakcje, jadac droga z asfaltem tylko po jednej stronie. Byly tez atrakcje w stylu przejazd przez wies z droga z kostki brukowej. Mialam wrazenie przez chwile, ze powinnam jechac na zlot aut terenowych, nie sportowych. W koncu jakos dotarlam do Zbaszynia po 3h jazdy.


Z albumu Drugi Miedzynarodowy Zlot Scirocco 2010

Pierwszy dzien byl luzny i czekalismy, az zjada sie ludzie z roznych miast. Zwykle jechali grupami po kilka aut. Zawsze to razniej i mozna sobie pomoc, jak cos sie popsuje, co zdarza sie od czasu do czasu. Na przyklad w 2002r popsulo mi sie sprzeglo w Scirocco, jak ruszalismy z punktu zbornego na zlot. Chlopaki odholowali mi auto do domu, a potem pojechalam z jednym z nich.

W piatek wybralismy sie w kolumnie 35 aut do Parowozowni w Wolsztynie. Organizator przewidzial zbyt duzo czasu na przejazd i musielismy czekac w polu, zeby nie dojechac za wczesnie, na umowione spotkanie z przewodnikiem.


Z albumu Drugi Miedzynarodowy Zlot Scirocco 2010

W Parowozowni w Wolsztynie, mielismy bardzo dobrego przewodnika, ktory niewatpliwie wiedzial o czym mowi i widac bylo, ze parowozy to jego hobby.


Z albumu Parowozownia Wolsztyn, July 2010

W drodze powrotnej z Wolsztyna zatrzymalismy sie na parkingu przy jakims zakladzie. Niby taka przerwa i miejsce na ogladanie aut. A tak na prawde to znowu czekanie, zeby nie byc za wczesnie w Zbaszyniu, gdzie przygotowywano rynek na nasz przyjazd. Burmistrz zaangazowal sie osobiscie, bo to reklama dla miasta. Podstawiono nam dzwig do robienia zdjec z gory i DJ'a. Burmistrz zasponsorowal wszystkim uczestnikom zlotu zdjecia A4 z lotu ptaka. Ponizej zdjecie z rynku, z galerii Asfalta.


W sobote wybralismy sie na Youngtimer Party na Torze Poznan. Tam wystawialismy swoje auta oraz mielismy tor wynajety na godzine. Wydarzeniem dnia byly oswiadczyny jednego z klubowiczow. Oczywiscie jego dziewczyna tez jest fanka scirocco i to od wielu lat. Bylo to na tyle ciekawe, ze mieli nawet swoja minute w Teleexpresie i wiadomosciach lokalnych ;-)
Po samym torze zrobilismy 5 lub 6 rundek. Ja po 3 zjechalam na bok i poszlismy z kolega robic zdjecia przejazdu innych. Niektorym bardzo sie podobalo, bo nigdy wczesniej nie mieli okazji jezdzic po prawdziwym torze i nie wiadomo czy beda mieli taka okazje kiedykolwiek.

Po zjechaniu z toru mielismy czas wolny, a auta byly ustawione na placu. Organizator zachecal wszystkich do glosowania na najladniejsze auta zlotu. Byly trzy kategorie, po jednej dla kazdego modelu. Powrot mial byc w kolumnie, ale ja zerwalam sie wczesniej, bo temperatura 35 stopni i siedzenia na placu to nie jest to, co lubie najbardziej ;) Pojechalam do supermarketu nakupic troche polskich dobr ;-) i do osrodka. W drodze powrotnej udalo nam sie zaliczyc ciekawe zjawisko: stalismy na przejazdach kolejowych 4 razy i 4 razy przepuszczalismy ten sam pociag towarowy. Pociag jechal po lini prostej, a my petelkami i ciagle na niego trafialismy. Powinien nas wyprzedzic juz po pierwszym przejezdzie.

Rozdanie nagrod za najladniejsze auta nastapilo w sobote okolo 20.00.



Pogoda dopisala az za bardzo. Codziennie po 35 stopni i pelne slonce. Kazdego wieczoru mielismy ognisko, ktore w sobote przeciagnelo sie dla niektorych do 5 rano. Jak wyjezdzalam to jeszcze pare osob tam ciagle siedzialo.

Chyba przesadzilam z tym wczesnym wyjazdem w niedziele. W Polsce byl bardzo maly ruch i w poltorej godziny dojechalam do granicy. Na niemieckiej autostradzie tez maly ruch, wiec wlaczylam tempomat na 150km/h i smigalam. Dopiero pozniej pojawilo sie wiecej samochodow i ograniczenia predkosci. Do Calais dojechalam ok 16.30, moglam wczesniej, ale ostatnia godzine jechalam rekreacyjnie, zeby uniknac tankowania we Francji. Tunel mialam zarezerwowany dopiero na 20.50, wiec nie bylo powodu do pospiechu. Na miejscu dostalam bilet na 18.20, wiec czekalam tylko poltorej godziny. Mnostwo samochodow wracajacych z weekendu. Chyba gdzies byl zlot Lotusa w Europie, bo jechaly grupkami. Zreszta przy terminalach Tunelu zawsze mozna spotkac interesujace samochody.
Do domu dobilam o 19.40 angielskiego czasu, po lacznym czasie podrozy 15h.

Nastepny zlot dopiero za rok.

wtorek, 6 lipca 2010

Planowany wyjazd na zlot samochodowy w Polsce.

Wybieram sie jutro na zlot samochodowy do Polski. Czekalam na te impreze od paru miesiecy. Wszystko zostalo zaplanowane juz jakis czas temu. Mam zamiar wyjechac nie pozniej niz o 6 rano, pociag/tunel do Francji mam o 8.20, odprawa zamyka sie o 7.50.

Z Calais mam 900km do Berlina, gdzie zatrzymuje sie w hotelu przy autostradzie. W czwartek rano jade prosto na miejsce zlotu do Zbaszynia. Mam nadzieje podelektowac sie troche jeziorem, zanim zacznie sie czesc oficjalna imprezy. Tym razem zatrzymuje sie w hotelu, wyglada na to, ze jestem burzujem, bo tylko ja zdecydowalam sie na taka opcje. Do wyboru byly jeszcze domki cztereoosobowe lub namiot. Zdjecia domkow i lazienek dla namiotowiczow nie zachecily mnie do tych opcji.

W planach zlotu jest wizyta w Parowozowni w Wolsztynie oraz na Torze Poznan na imprezie dla Youngtimer'ow. Zastanawiam sie czy powinnam w ogole wjezdzac na tor, w koncu roczny samochod to chyba nie jest Youngtimer ;) Moze trzeba zaparkowac na parkingu dla publicznosci i isc na piechote?

Zapowiada sie przyjemny weekend. Jedyna wada to powrot non-stop w niedziele. Planuje wyjechac o 5 rano, by zdazyc na moj pociag/tunel o 20.00. W poniedzialek trzeba wrocic do pracy zarabiac na zycie ;)

Europejskie autostrady, uwaga nadchodze :-) Wreszcie bede mogla skorzystac z mocy silnika i rozpedzic sie porzadnie.

poniedziałek, 5 lipca 2010

Kornwalia: Seal Sanctuary, Glendurgan, Kynance Cove, Lizard Point.

Wtorek, 25 maja 2010:

National Seal Sanctuary miesci sie w Gweek, niedaleko Helston. Ze wzgledu na cene wstepu (13 funtow od osoby) polecam to miejsce glownie fanom zwierzat. Seal Centre zajmuje sie ratowaniem fok i po leczeniu wiekszosc z nich jest wypuszczana. Na stronie internetowej jest wiele historii uratowanych zwierzat. Obiekt nie jest duzy, ale polecam skorzystac z pociagu safarii, ktory przewozi zwiedzajacych od kas do basenow dla zwierzat. Ewentualnie mozna isc na piechote pod gorke i potem w dol.

Z albumu Seal Sanctuary, Glendurgan, Kynance Cove, Lizard Point.

Poza fokami i lwami morskimi na jednym z wybiegow sa wydry, ktore sa bardzo zywiolowe i zabawne.

Z albumu Seal Sanctuary, Glendurgan, Kynance Cove, Lizard Point.

Nowoscia w tym sezonie sa pingwiny, jest ich co prawda tylko 5 sztuk. Mozna podgladac je w basenie przez szybe boczna.

Z Seal Sanctuary wybralismy sie do Glendurgan Steep Valley Garden. Jest to obiekt National Trust, ogrod w dolinie schodzacej do wsi Durgan, nad morzem. Posiadlosc nalezala do rodziny Fox, lokalnych przedsiebiorcow. Ogrod zostal zalozony w 1826r i pozostal w rodzinie przez kolejne generacje, do czasu przekazania National Trust w 1962r. Dzieki lokalizacji i mikroklimatowi malej doliny, w ogrodzie jest duzo egzotycznych roslin.

Z albumu Seal Sanctuary, Glendurgan, Kynance Cove, Lizard Point.

Jedna z atrakcji jest labirynt, ktory wcale nie jest latwy do przejscia. Ja poddalam sie dosc szybko, bo wysoka temperatura i pelne slonce zniechecilo mnie do bladzenia wsrod krzakow ;)

Z albumu Seal Sanctuary, Glendurgan, Kynance Cove, Lizard Point.

Zapomnialam dodac, ze GPS poprowadzil mnie oczywiscie po waskich drogach z pojedynczym pasem ruchu w obie strony. Nie znosze takich drog, bo zwykle nie sa to standardowe "single lane road" z miejscami do mijania, tylko po prostu bardzo waskie, wiejskie drogi. Nie pamietam juz, czy to ta droga wygladala jak dla traktorow bez nawierzchni asfaltowej, ale wiem, ze gdzies po drodze taka zaliczylam. Moja nienawisc do waskich drog wynika z tego, ze porysowalam sobie poprzedni samochod od przydroznego zywoplotu przy probie mijanki z vanem. Rysa szla przez caly bok, byla w miare delikatna i udalo mi sie ja zamaskowac przed sprzedaza, ale fobia przed zarysowaniem boku zostala.

Nastepny punkt naszej wycieczki to Polwysep Lizard (Lizard Penisula), z Lizard Point, najbardziej wysuniety na poludnie punkt na glownej wyspie Wielkiej Brytanii (mainland). Przed wjazdem do miasteczka Lizard polecam skret w prawo na plaze Kynance Cove. Na gorze klifu jest duzy parking i kilka sciezek prowadzacych na ukryta plaze. W sezonie National Trust pobiera oplaty za wjazd na parking, nie znam cen, ale pewnie jakas symboliczna kwota.

Z albumu Seal Sanctuary, Glendurgan, Kynance Cove, Lizard Point.

Kynance Cove to piekne miejsce. Warto wybrac sie na spacer sciezkami na klifach. Niestety wieczorem slonce swiecilo od strony morza i nie moglismy zrobic dobrych zdjec. Czyli preferowana pora dnia na zdjecia skal to raczej rano lub przed poludniem.

W Lizard pozytywna niespodzianka, parking bez oplat, co laska mozna wrzucic do skarbonki. Na miejscu pare sklepow, fish & chips itp. Lizard Point okolo 15 minut marszem na poludnie lub mozna dojechac samochodem na czubek polwyspu. Droga na parking waska, zywoplot z dwoch stron, bez mijanek. Latarnia morska jest otwarta dla zwiedzajacych. Czesc budynkow zostala przerobiona na kwatery turystyczne.

Kolejny dzien zwiedzania Kornwalii za nami.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Kornwalia: St Michael's Mount i Trengwainton Garden.

Poniedzialek, 24 maja 2010:

Dzisiaj bylismy w jednej z glownej atrakcji okolicy, zamku na wyspie w zatoce, niedaleko Penzance. Zamek widac z wielu punktow w okolicy. Na przyklad gdy sie jedzie od strony Land's End do Penzance, przy zjezdzie z gory jest ladny widok. Podobnie jest przy dojezdzie do Marazion, na gorce na drodze A394.

Z albumu St Michael's Mount, Trengwainton.

W Marazion sa dwa duze parkingi dla zwiedzajacych, nigdzie indziej nie ma miejsca na parkowanie, wiec nie ma co kombinowac i szukac miejsc parkingowych w miasteczku. Calodzienny parking kosztowal 3 funty.

W zaleznosci od przywplywow i odplywow do zamku mozna przejsc po kladce lub trzeba przedostac sie lodzia. Lodki odplywaja praktycznie jedna za druga i nie trzeba czekac. Przyjemnosc ta kosztuje 1,5 funta od osoby.

My mielismy szczescie i przeszlismy sucha stopa po kamiennej sciezce. Co ciekawe, 15 minut pozniej widzielismy, ze woda podniosla sie i ludzie brneli w niej po kolana. Jeszcze przez kolejne pol godziny twardziele probowali dostac sie na wyspe na piechote, nawet przy wodzie siegajacej do pasa.

Z albumu St Michael's Mount, Trengwainton.

St Michael's Mount byla obiektem zwiazanym z religia juz od V wieku, a pierwsze opactwo zostalo utworzone po najezdzie Normanow w XI wieku. Wyspa zostala przyznana benedyktynom z Mont Saint-Michel z Normandii. Mnisi zbudowali kosciol na wyspie i miejsce to stalo sie celem pielgrzymek. Wyspa przestala byc centrum religijnym w 1425r. Po tej dacie byla pare razy osaczona i przechodzila z rak do rak. Az do 1647r, gdy przeszla w posiadanie rodziny St Aubyns i caly czas do niej nalezy.
W 1954r Francis St Aubyn przekazal wyspe National Trust, pozostawiajac dzierzawe zamku w rodzinie, na 999 lat. Obecny baron, Lord St Levan, od 2003r mieszka na stalym ladzie, w zamku mieszka jego syn z zona.

Wyspa ma wlasna podziemna kolejke, ktora zostala zbudowana przez gornikow z okolicznych kopalni cyny. Kolejka jest uzywana do transportu towarow miedzy portem, a zamkiem na wzgorzu. Niestety nie jest dostepna dla zwiedzajacych.

Wiecej informacji o zamku i rodzinie St Aubyns na stronie St Michael's Mount.

By zwiedzic zamek, trzeba wdrapac sie na szczyt wzgorza. W samym zamku nic nie zachwycilo mnie specjalnie, za to widoki sa bardzo atrakcyjne.

Z albumu St Michael's Mount, Trengwainton.

U podnoza zamku znajduja sie ogrody. Wejscie do nich jest po lewej stronie od wejscia do zamku. Bilet laczony na wstep do zamku i ogrodow kosztuje 8.75 funta, czlonkowie National Trust nie placa nic.

Z albumu St Michael's Mount, Trengwainton.

Przy ogrodach jest kawiarnia i kiosk z lodami, ktore moge szczegolnie polecic.

Po wizycie w zamku i ogrodach pojechalismy do ogrodu Trengwainton, na polnoc od Penzance. Obiektem zarzadza National Trust, bilet dla gosci (non-members) 6.20 funtow.

Z albumu St Michael's Mount, Trengwainton.


Wiecej informacji o ogrodzie na stronie National Trust oraz stronie BBC.

Wszystkie zdjecia z obu atrakcji w albumie St Michael's Mount, Trengwainton.

niedziela, 6 czerwca 2010

Sezon na roze rozpoczety: Mottisfont Abbey Garden.

Pierwszego dnia roboczego po urlopie, w drodze do pracy odkrylam, ze rozpoczal sie sezon na roze. Jeszcze tydzien wczesniej nic nie kwitlo, a teraz wiele krzakow roz bylo pokrytych kwiatami. Napisze dzisiaj o miejscach, gdzie mozna podziwiac roze w Londynie i poza nim.

Najbardziej znany ogrod rozany to chyba Queen Mary's Rose Garden, bedacy czescia Regent's Park.

Hyde Park tez ma swoj rozany ogrod - Rose Garden.

Tuz obok w Holland Parku, przy Oranzerii jest maly ogrod rozany. Ponizej zdjecie z 2005r.

Z albumu Holland Park, London, Spring 2005


Przemieszczajac sie na zachod, mozna odwiedzic Kew Gardens i Richmond Park. Niestety roze w Kew gardens zostaly usuniete i nowe krzaki mialy byc zasadzone. Nie wiem czy kwitna w tym roku, bo nie bylam. Ogrod rozany znajduje sie na tylach palmiarnii.

W Richmond Parku roze mozna znalezc w ogrodach Pembroke Lodge.

Z albumu Richmond Park, Spring & Summer 2005

Wracajac na polnoc Londynu, mozna wybrac sie do Fenton House, w Hampstead Grove, obiektu National Trust.

Niedaleko, troche bardziej na polnoc, w St Albans, znajduje sie The Royal National Rose Garden.

Ostatni polecany ogrod rozany w Londynie to czesc Eltham Palace, obiektu Enghlish Heritage, w Greenwich.

Poza Londynem mamy spory wybor ogrodow rozanych i wszystko zalezy od naszej lokalizacji. W paru miejscach natknelam sie na informacje, ze najladniejszy ogrod jest w Mottisfont Abbey w Hampshire. Sprawdzilam na mapie lokalizacje i okazalo sie, ze jest to po naszej stronie od Londynu i powinnismy dojechac tam w poltorej godziny, co bylo prawda. Bylismy na miejscu o 11.00 i juz polowa parkingu byla zajeta.

Z albumu Mottisfont Abbey Garden, Hampshire

Najladniejsza czesc posiadlosci to wspomniany ogrod, tzw. Walled Garden. Chyba przyjechalismy o tydzien, dwa za wczesnie, bo nie kwitly jeszcze roze pnace. Link do Galerii.

Znalazlam kilka stron z opisami najlepszych ogrodow rozanych w Wielkiej Brytanii. Daily Mail opublikowalo ranking 10 najladniejszych ogrodow.

Na stronie Great British Gardens rowniez jest spis najladniejszych ogrodow rozanych.

Nie pozostaje nic innego jak zwiedzac, podziwiac i robic zdjecia :-) A jak bede chciala powachac kwiatki, to moge wyjsc do ogrodka na tylach bloku, gdzie mamy maly ogrod rozany.

poniedziałek, 31 maja 2010

Kornwalia: Geevor Tin Mine, Cape Cornwall, Land's End.

Niedziela, 23 maja 2010:

Dzisiejsze zwiedzanie zaczynamy od Pendeen. Przejechalismy zaledwie pare kilometrow od naszego domu wakacyjnego i zatrzymalismy sie w Geevor Tin Mine.

Geevor Tin Mine - kopalnia, ktora dzialala do 1990r i zostala zamknieta z powodu nieoplacalnosci wydobycia. Krajobraz Kornwalii jest usiany pozostalosciami po historycznych kopalniach cyny, miedzi i arsenu. Pierwsze wzmianki o wydobyciu metali pochodza juz z X-XX wieku przed nasza era. Kupcy z rejonow srodziemnomorskich nazywali Wielka Brytanie "Tin Islands" - wyspami cyny. Podziemne kopalnie zaczeto budowac od ok. XVI wieku. W XIX wieku zaczeto uzywac pomp do usuwania wody z szybow i silnikow parowych do napedzania pomp. To wlasnie engine houses czyli budynki chroniace silniki pozostaly po starych kopalniach i sa wszechobecne w Kornwalii.

Z albumu Penwith Penisula, Cornwall

Geevor Tin Mine ma status World Heritage Site. W budynku kolo recepcji jest wystawa dotyczaca gornictwa i emigracji gornikow po calym swiecie. Mozna dowiedziec sie, ze kornwalijczykow nazywa sie "cousin Jack" - kuzyn Jack, bo kazdy z nich mial kuzyna, ktory byl chetny do rozpoczecia pracy zagranica. W XIX wieku wyemigrowalo z Kornwalii 20% meskiej populacji i rozjechali sie po calym swiecie do pracy w kopalniach.

Po zwiedzeniu wystawy mozna obejrzec rozne budynki i maszyny kopalni: Compressor Room, Winder House, przebieralnie gornikow, muzeum mineralow i wystawe opisujaca dokladnie proces wydobycia i oczyszczania metali. Na koncu trzeba przejsc przez Mill, gdzie oczyszczano i oddzielano cyne od reszty kamienia i mozna wybrac sie na spacer z przewodnikiem po podziemnej kopalni sprzed 200 lat.

Jesli ktos nie jest zainteresowany choc troche przemyslem, wydobyciem lub nie jest ciekawy jak to wszystko dzialalo to odradzam wizyte w tej kopalni. Nam zeszlo okolo 3h na miejscu, a potem poszlismy na spacer do Levant Mine.
Koszt biletow do Geevor - 9 funtow od osoby.

Levant Mine - pozostalosci po kopalni miedzi i cyny, ktora zostala zamknieta w 1930 roku. Obiekt nalezy do National Trust i jest czynny w niektore dni tygodnia. Kopalnia ma jedyny na swiecie czynny silnik parowy (beam engine), ktory zostal odrestaurowany przez ochotnikow po 60 latach bezczynnosci.
Obok Levant Mine jest parking tuz przy klifach i drugi mniejszy kawalek dalej. Z tego drugiego sa szczegolnie ladne widoki w strone Geevor i Pendeen.

Z albumu Penwith Penisula, Cornwall

Wzdluz wybrzeza, dookola calego polwyspu Penwith idzie szlak nad samym morzem/oceanem.

Wiecej o gornictwie w tych rejonach na stronie o Kornwalii.

Cape Cornwall - maly polwysep z widokiem na Land's End i klify w druga strone, niedaleko miejscowosci St Just. W przeszlosci uwazano, ze jest to najbardziej wysuniety kawalek ladu w pld-zachodniej czesci Wielkiej Brytanii. Jednak szczegolowe pomiary wykazaly, ze jednak Land's End jest bardziej wysuniety na zachod.
Przy Cape Cornwall prady oceniaczne rozdzielaja sie i czesc z nich plynie do kanalu La Manche (English Channel), a reszta w strone Bristolu.
Na miejscu znajduje sie parking, toalety i szlaki spacerowe. Mozna wdrapac sie na gorke i podziwiac widoki w kazda strone. Bardzo przyjemne miejsce na relaks.

Land's End - troche rozczarowalam sie tym miejscem. Nie spodziewalam sie tam budynkow parku rozrywki, restauracji i sklepow. W ciagu dnia, w weekendy i w sezonie musi tam byc bardzo duzo ludzi i halas. Na szczescie ja tam dojechalam pod koniec dnia i moglam podelektowac sie widokami i cisza. Parking na miejscu jest platny za caly dzien, chyba 3 funty, nie ma innych opcji. Obowiazkowo trzeba zrobic sobie zdjecie pod tabliczka pokazujaca odleglosc do John O'Groats. Jest tez troche szlakow i sciezek spacerowych.

Z albumu Penwith Penisula, Cornwall

Wiecej o tym dlaczego mowi sie "From Land's End to John O'Groats" na Wikipedii. Sadzilam, ze dystans miedzy tymi punktam jest wiekszy niz 874 mil. Czesto mozna przeczytac przy okazji testow motoryzacyjnych, ze dzienikarze przejechali te trase i sprawdzali spalanie. Jest nawet jakis rajd, podczas ktorego trzeba przejechac spalajac jak najmniejsza ilosc paliwa.

Wizyta w powyzszych 4 miejscach wypelnila mi caly dzien, chociaz przejechalam bardzo maly dystans.

niedziela, 30 maja 2010

Kornwalia: Tor Barn, Lighthouse, Pendeen.

Sobota, 22 maja 2010:

Londyn – Pendeen w Kornwalii, 290 mil (464km) do przejechania. Najprostsza trasa wiedzie droga M3, nastepnie A303 i dalej na zachod M5 i A30. Niestety na A303 robi sie korek w rejonach Andover i ciagnie sie az do Stonehenge, gdzie jest zwezenie drogi z dwoch pasow do jednego. Z tego co zaobserwowalam korek jest tam prawie zawsze. By ominac ten rejon mozna pojechac z Londynu M4 do Bristolu, a nastepnie M5 i dalej tak samo. Jest tez trzecia trasa, M3 do Southampton, a nastepnie wzdluz wybrzeza M27, A31 przez Dorchester i Exeter. Ja wybralam ostatnia opcje i nie polecam jej. Juz w rejonach Winchester natknelam sie na spowolnienie ruchu, ktore ciagnelo sie do Southampton, potem nie bylo lepiej. Do Bournmouth byl korek. Dojazd na miejsce zajal mi okolo 6,5h.

From Tor Barn, Lighthouse, Pendeen, Cornwall

W Pendeen bylam okolo 17.30, instrukcje dojazdu do domu wakacyjnego – Tor Barn - byly na tyle precyzyjne, ze trafilam od razu. Dom wakacyjny tez calkiem niezly, 4 sypialnie (2 wielkosci wiekszych szaf), 2 lazienki, salon, kuchnia, jadalnia i oczywiscie ogrod. Przed domem spore miejsce parkingowe. Nie potrzebowalam tak duzego domu, ale innego nie moglam znalezc w tej okolicy. Wlasciciel zostawil na powitanie wino i ciastka, milo z jego/jej strony. Gdyby ktos chcial wynajac ten dom (dostepny przez Hoseasons) to nalezy wspomniec, ze znajduje sie on tuz przy pracujacej farmie i zapach krowiego lajna moze powalic co bardziej wrazliwych ;-)

Pendeen.

Waska droga prowadzi z "centrum" Pendeen do brzegu morza (oceanu Atlantyckiego). Widoki nad samym morzem piekne. Latarnia siedzi na skale, na dole fale rozbijaja sie o kamienie. Przy latarni znajduje sie maly parking oraz drugi nieco nizej, dojazd po kamienistej drodze. Latarnie morska mozna zwiedzac. Sama latarnia jest w pelni zautomatyzowana i nie ma stalej obsady. Przy parkingu jest kilka lawek z widokiem na skaly i ruiny starych budynkow kopalni.

From Tor Barn, Lighthouse, Pendeen, Cornwall

Wzdluz wybrzeza idzie szlak turystyczny. Na wschod od latarni znajduje sie plaza oslonieta skalami, Portheras Cove. Trzeba zejsc utwardzona droga w dol, dojscie do plazy zajmuje okolo 15 minut. Mozna tez pojsc sciezka przez pola i obejrzec plaze i zatoke z gory. Ze wzgledu na swoja lokalizacje plaza nie jest oblegana, kojarzy sie troche z plaza z pocztowek.

From Tor Barn, Lighthouse, Pendeen, Cornwall

Oprocz pieknych widokow w Pendeen i okolicy sa ruiny starych budynkow kopalnianych, oraz nieczynna kopalnia cyny, o ktorej napisze wiecej w kolejnym artykule.

W Galerii Tor Barn, Lighthouse, Pendeen, Cornwall sa zdjecia zrobione pierwszego dnia, oraz zdjecia mgly z poniedzialku i zdjecia plazy z piatku. Mgla byla niesamowitym zjawiskiem. Lezalam w ogrodzie na kocu, nagle zorientowalam sie, ze nie ma slonca, podnioslam glowe i zobaczylam wielka szara chmure. Dopiero po dokladniejszej obserwacji pogody zorientowalam sie, ze to nie chmura tylko bardzo gesta mgla. Bylo widac jak plynie, jak dym. Klimat jak z filmu "Mgla" (tego z 1980 roku), tylko czekac az kosiarze wyjda z mgly. Oczywiscie nie moglam bezczynnie siedziec w domku. Wsiadlam w samochod by pojechac nad ocean, do latarni morskiej. Moglam organoleptycznie doswiadczyc mgly i posluchac dzwiekow ostrzegawczych emitowanych przez latarnie.

From Tor Barn, Lighthouse, Pendeen, Cornwall

sobota, 29 maja 2010

Urlop w Kornwalii.

Pojechalismy i wrocilismy z Kornwalii. Lacznie 1500km w te i z powrotem oraz zwiedzanie na miejscu. Pogoda dopisala, przez caly tydzien nie padalo, jeden dzien byl pochmurny i wietrzny.

Z albumu Tor Barn, Lighthouse, Pendeen, Cornwall

Zdjecia z wyjazdu sa juz gotowe, natomiast dokladniejsze opisy tras i zwiedzanych obiektow zamieszcze w kolejnych artykulach.

Albumy:

Tor Barn, Lighthouse, Pendeen, Cornwall

Penwith Penisula, Cornwall

St Michael's Mount, Trengwainton.

Seal Sanctuary, Glendurgan, Kynance Cove, Lizard Point.

Pendennis Castle, Maritime Museum Cornwall

Newquay Zoo, Newquay, St Ives

Trevarno Gardens, National Museum of Gardening

Zapomnialam dodac, ze bylam w Land's End, ktore wcale nie jest najbardziej wysunietym na zachod punktem w UK, jedynie w Anglii i to bez uwzglednienia wysp. Za to przypadkiem bylam na najbardziej poludniowym punkcie (bez wysp) - Lizard Point. Niestety John O'Groats nie jest tez najbardziej polnocnym punktem UK. Coz, duzo zwiedzania przede mna i trafienia do wlasciwych punktow krancowych. Rozpiska tychze punktow na stronie Wikipedii.

wtorek, 11 maja 2010

W maju i czerwcu omijamy Heathrow.

Zalogi pokladowe British Airways nie sa zrazone stratami firmy wynikajacymi z zawieszenia lotow z powodu pylow wulkanicznych i beda dalej probowac dobic firme. Pisalam o strajkach pracownikow BA juz kilkakrotnie na tym blogu: artykuly. Dotychczasowe strajki nie odniosly porzadanych efektow, na dodatek zaskutkowaly restrykcjami dla niektorych strajkujacych i zwolnionych zostalo 5 osob, a kolejnym groza akcje dyscyplinarne.

Tym razem jest mowa o 20 dniach strajku. 4 razy po 5 dni strajku. Daty:
-18-22 maja
-24-28 maja
-30 maja - 3 czerwca
-5-9 czerwca

Strajk dotyczy tylko Heathrow, bo to zalogi z Heathrow nie chca sie zgodzic na zmniejszenie ilosci osob w zespole, mimo ze zalogi z Gatwick lataja w mniejszych skladach od zeszlego roku.
British Airways bedzie starac sie zminimalizowac zaklocenia i liczbe odwolanych lotow. Maja do dyspozycji przeszkolonych ochotnikow - pracownikow BA oraz maja zamiar wypozyczyc samoloty z zalogami i przerzucic pasazerow na loty innych lini.

Mimo wszystko polecam unikac BA w maju i czerwcu i kupic bilety od razu na inne linie. Wspolpracownik meza mial spore problemy podczas ostatnich strajkow. BA nie moglo zagwarantowac, ze jego lot odbedzie sie, wiec wystapil o zwrot kosztow biletow, ale zaplacic znacznie wiecej za przelot innymi liniami i jeszcze musial brac dodatkowy urlop, bo loty byly na wczesniejsze terminy.

Najblizszy urlop "lotniczy" planuje dopiero w pazdzierniku/listopadzie. Mam nadzieje, ze do tego czasu BA przestanie strajkowac i nie bedzie nowych wybuchow wulkanu. Na jednej z planowanych tras zwykle latam BA, chociaz moge skusic sie na Quantas lub Cathay Pacific. Druga trasa to bedzie linia turystyczna, wiec przynajmniej nie powinni strajkowac ;-)

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

The Vyne.

Niebo nad Londynem bylo blekitne i bezchmurne przez prawie 2 tygodnie. Przez tydzien bylo tez bez samolotow.

W zeszly weekend wybralismy sie do majatku ziemskiego The Vyne, niedaleko Basingstoke. Posiadlosc zostala zbudowana w XVI wieku dla Lorda Sandys, szambelana Henryka VIII. W XVII wieku dom zostal przebudowany i nie zostalo wiele elementow architektonicznych z czasow Tudorow. Od polowy XVIII wieku posiadlosc nalezala do rodziny Chute i w 1958r zostala przekazana National Trust.

Poza domem z ogrodem i stawem mozna wybrac sie na spacer po lasach nalezacych do posiadlosci.

Z albumu The Vyne, April 2010

Z albumu The Vyne, April 2010


W te sobote tez byla ladna pogoda, ale akurat wypadla nam impreza inwestycyjna i kisilismy sie w miescie i w metrze. W niedziele pogoda popsula sie i zrezygnowalismy z wycieczki do Winkworth Arboretum.

W nastepny weekend mamy bank holiday weekend czyli 3 dni wolnego. Na pewno wybierzemy sie na kilka wycieczek.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Holland Park & Regent's Park.

Samoloty dalej nie lataja, za to pogoda dopisuje. Caly weekend bylo piekne slonce i brak chmur na niebie.

Zachcialo mi sie wybrac do centrum Londynu i zobaczyc jakie sa kompozycje kwiatowe w Holland Parku i Regent's Parku. Metro nie ulatwialo mi zadania, bo District Line byla zawieszona miedzy Earl's Court, a Edware Road. W zwiazku z tym musialam potoczyc sie District Line do Kensington Olympia. To taka trasa z pociagiami widmo (pustymi) z jedna stacja. A skoro bylam juz na stacji Olympia, to moglam sobie przypomniec jak 5 lat temu przyjechalam do Londynu wynajac pokoj. Budynek, w ktorym na poczatku mieszkalam ciagle stoi, ulice wygladaja podobnie.

Wizyta w londynskich parkach w sobote, przy ladnej pogodzie, to nie najlepszy pomysl. Przynajmniej nie dla foto amatora. Wszedzie tlumy, wiewiorki i kroliki gdzies sie pochowaly, ledwo dwa pawie widzialam w ogrodzie.

Z albumu Holland Park & Regent's Park, London, April 2010

Podobnie bylo w Regent's Parku. Trudno zrobic zdjecia rabatek, bo ludzie porozwalani wszedzie na trawie i kwiatki wachaja.

Z albumu Holland Park & Regent's Park, London, April 2010

Nie pamietam kiedy bylam rekreacyjnie w Londynie, poza dojazdem do pracy w City. Jestem jednak pewna, ze ciesze sie z obecnego miejsca zamieszkania. Owszem Kensington jest ladne, lubilam tam mieszkac na poczatku, ale teraz bylby to dla mnie koszmar. Wyjazd z miasta samochodem zajalby mi godzine jak nie wiecej. Dobrze, ze znam rozne zaulki w rejonach High Street Kensington, to nie musialam w ogole wychodzic na glowna ulice, tylko przemknelam sie do Kensington Parku tylami miedzy budynkami.

Zdjecia z Holland Parku i Regent's Parku

piątek, 16 kwietnia 2010

Bushy Park & Richmond Park.

Korzystajac z ladnej pogody i faktu, ze i tak bylam w Teddington, wybralam sie na szybka runde po parkach, zeby zobaczyc co zostalo z wiosny.

W Bushy Parku znalazlam kwitnace zonkile, ale spoznilam sie na kwitnace drzewka. W Richmond Parku bylo troche lepiej. Tez kwitlo duzo zonkili, ale znalazlam jeszcze tulipany i hiacynty, ktorych zapach bardzo lubie.

Z albumu Bushy Park & Richmond Park, April 2010

Z albumu Bushy Park & Richmond Park, April 2010


Nie widzialam efektow chmury wulkanicznej nigdzie, poza niebem bez samolotow. Zachod slonca wczoraj byl normalny i malo widowiskowy, bo nie bylo za bardzo chmur. Widzialam tylko wielka czerwona kule chowajaca sie za zabudowaniami klubu zeglarskiego przed moim domem.

Samoloty dalej nie lataja. Widzialam w wiadomosciach informacje o zawieszenie lotow do 1.00 w nocy jutro, ale potem byla informacja, ze o 14.30 podadza uaktualnienie sytuacji. Zdaje sie, ze w Polnocnej Irlandii i Szkocji ma sie cos ruszyc i cos bedzie latac.

Wiecej zdjec z parku w albumie - Bushy Park & Richmond Park.

wtorek, 13 kwietnia 2010

Wiosna w Cliveden.

Pojechalismy w sobote do Cliveden obejrzec tulipany, a tu niespodzianka, trzeba czekac jeszcze ze 2 tygodnie zanim zakwitna. Sprawdzilam, ze w zeszlym roku bylismy tam w polowie kwietnia i wszystko juz kwitlo.

Z albumu Cliveden, April 2010

Tym razem byla chociaz ladniejsza pogoda i zwiedzilismy czesc terenow parkowych, w ktorych nie bylismy wczesniej.

Z albumu Cliveden, April 2010


Album Cliveden, kwiecien 2009

Album Cliveden, kwiecien 2010