Bylam na sluzbowej wyciecze w Birmingham. Tak niefortunnie sie sklada, ze musialam obrocic w jeden i dzien i bylam zmuszona wyruszyc juz o 6 rano. Jeden z porannych pociagow o 5.59 (nie moj) mial spoznienie na starcie 15 minut. Mozna sie zdenerwowac troche, wziawszy pod uwage godzine i minimalny ruch nawet na torach o tej porze. Otoz w UK czesto robione sa tzw. engineering works w godzinach nocnych i czesto te prace koncza sie z opoznieniem, co skutkuje opoznieniami pociagow od samego rana.
W moim przypadku nie bylo tak zle, przynajmniej na poczatku. Dopiero przed Birmingham moj Virgin Train utknal w oczekiwaniu na wolny peron. W sumie spoznil sie 15 minut.
Stacja w Birmingham to tajemnicza stacje wedlug mnie. Perony dziela sie na czesc a i b np jest peron 7a i 7b. Oznacza to, ze z jednego toru przy danym peronie odjezdzaja dwa pociagi. Jeden zatrzymuje sie na jednym koncu, drugi na drugim. W ten sposob z kawalka betonu moga sie zrobic magicznie az 4 perony z dwoma torami.
Powrot - pociag odjechal na czas, ale niestety w Reading byl z 4 minutowym opoznieniem co zaskutkowalo w 60 sekundach na przesiadke dla mnie. Oczywiscie nie zdazylam. Do tego pan manager pociagu stwierdzil, ze pociag przybyl przed czasem. Ehh. Jesli ktos mysli, ze tu pociagi sa punktualne, albo wierzy w te ich statystyki, to mozna sie zdziwic w rzeczywistosci.
Gdyby sie ktos zastanawial jak pociag moze zlapac 5 minut spoznienia na 15 minutowym odcinku to zapraszam do Londynu :-)
Samo Birmingham - myslalam, ze Newcastle to nie jest najladniejsze miasto, teraz juz wiem, ze jest nawet calkiem ladne w porownaniu do Birmingham.
Na zdjeciach:
1. Virgin Train Voyager na stacji w Reading
2. Virgin Train Voyager w srodku.
3. Virgin Train Voyager w srodku - przy kazdym siedzeniu sa kontakty na laptopy i telefony komorkowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz