środa, 7 lipca 2010

Wyjazd do Polski na zlot samochodowy.

Melduje sie z powrotem po przejechaniu 2662km w ciagu 5 dniowego wypadu do Polski.

Wyjechalam w srode o 6 rano, przy Tunelu bylam o 7.20 i zalapalam sie na pociag o 7.50, pol godziny wczesniej niz mialam rezerwacje. Od razu pojechalam do kontroli i na peron. Lacznie tego dnia przejechalam 1026km, czesc lawirujac pomiedzy tirami, glownie we Francji i Niemczech. O ile we Francji, Belgii i Holandii udalo mi sie jechac na tempomacie, to w Niemczech bylo tak duzo ciezarowek, ze musialam bujac sie z roznymi predkosciami i ciagle zmieniac pasy. Na miejsce noclegu przy autostradzie A2 k. Berlina, dojechalam o 18.00. Czas przejazdu 10h i 5 minut plus 1h na przejazd tunelem.

Hotelu Etap Berlin Sued Brandenburg Park, to klasyczny, kompaktowy Etap, ale za to z internetem. Widok z okna na McShit'a. Nie skusilam sie.

W czwartek juz nie spieszylam sie za bardzo z wyjazdem, bo zostalo mi do przejechania okolo 200km. Zaraz za polska granica zaczely sie roboty drogowe i tak az do Rzepina. W Swiebodzinie znowu byly jakies roboty i utknelam na amen. Jak tyko dobilam do pierwszej bocznej ulicy, to skrecilam, zwiedzilam miasto i pojechalam alternatywna droga do Zbaszynia. Zapewnilam sobie dodatkowe atrakcje, jadac droga z asfaltem tylko po jednej stronie. Byly tez atrakcje w stylu przejazd przez wies z droga z kostki brukowej. Mialam wrazenie przez chwile, ze powinnam jechac na zlot aut terenowych, nie sportowych. W koncu jakos dotarlam do Zbaszynia po 3h jazdy.


Z albumu Drugi Miedzynarodowy Zlot Scirocco 2010

Pierwszy dzien byl luzny i czekalismy, az zjada sie ludzie z roznych miast. Zwykle jechali grupami po kilka aut. Zawsze to razniej i mozna sobie pomoc, jak cos sie popsuje, co zdarza sie od czasu do czasu. Na przyklad w 2002r popsulo mi sie sprzeglo w Scirocco, jak ruszalismy z punktu zbornego na zlot. Chlopaki odholowali mi auto do domu, a potem pojechalam z jednym z nich.

W piatek wybralismy sie w kolumnie 35 aut do Parowozowni w Wolsztynie. Organizator przewidzial zbyt duzo czasu na przejazd i musielismy czekac w polu, zeby nie dojechac za wczesnie, na umowione spotkanie z przewodnikiem.


Z albumu Drugi Miedzynarodowy Zlot Scirocco 2010

W Parowozowni w Wolsztynie, mielismy bardzo dobrego przewodnika, ktory niewatpliwie wiedzial o czym mowi i widac bylo, ze parowozy to jego hobby.


Z albumu Parowozownia Wolsztyn, July 2010

W drodze powrotnej z Wolsztyna zatrzymalismy sie na parkingu przy jakims zakladzie. Niby taka przerwa i miejsce na ogladanie aut. A tak na prawde to znowu czekanie, zeby nie byc za wczesnie w Zbaszyniu, gdzie przygotowywano rynek na nasz przyjazd. Burmistrz zaangazowal sie osobiscie, bo to reklama dla miasta. Podstawiono nam dzwig do robienia zdjec z gory i DJ'a. Burmistrz zasponsorowal wszystkim uczestnikom zlotu zdjecia A4 z lotu ptaka. Ponizej zdjecie z rynku, z galerii Asfalta.


W sobote wybralismy sie na Youngtimer Party na Torze Poznan. Tam wystawialismy swoje auta oraz mielismy tor wynajety na godzine. Wydarzeniem dnia byly oswiadczyny jednego z klubowiczow. Oczywiscie jego dziewczyna tez jest fanka scirocco i to od wielu lat. Bylo to na tyle ciekawe, ze mieli nawet swoja minute w Teleexpresie i wiadomosciach lokalnych ;-)
Po samym torze zrobilismy 5 lub 6 rundek. Ja po 3 zjechalam na bok i poszlismy z kolega robic zdjecia przejazdu innych. Niektorym bardzo sie podobalo, bo nigdy wczesniej nie mieli okazji jezdzic po prawdziwym torze i nie wiadomo czy beda mieli taka okazje kiedykolwiek.

Po zjechaniu z toru mielismy czas wolny, a auta byly ustawione na placu. Organizator zachecal wszystkich do glosowania na najladniejsze auta zlotu. Byly trzy kategorie, po jednej dla kazdego modelu. Powrot mial byc w kolumnie, ale ja zerwalam sie wczesniej, bo temperatura 35 stopni i siedzenia na placu to nie jest to, co lubie najbardziej ;) Pojechalam do supermarketu nakupic troche polskich dobr ;-) i do osrodka. W drodze powrotnej udalo nam sie zaliczyc ciekawe zjawisko: stalismy na przejazdach kolejowych 4 razy i 4 razy przepuszczalismy ten sam pociag towarowy. Pociag jechal po lini prostej, a my petelkami i ciagle na niego trafialismy. Powinien nas wyprzedzic juz po pierwszym przejezdzie.

Rozdanie nagrod za najladniejsze auta nastapilo w sobote okolo 20.00.



Pogoda dopisala az za bardzo. Codziennie po 35 stopni i pelne slonce. Kazdego wieczoru mielismy ognisko, ktore w sobote przeciagnelo sie dla niektorych do 5 rano. Jak wyjezdzalam to jeszcze pare osob tam ciagle siedzialo.

Chyba przesadzilam z tym wczesnym wyjazdem w niedziele. W Polsce byl bardzo maly ruch i w poltorej godziny dojechalam do granicy. Na niemieckiej autostradzie tez maly ruch, wiec wlaczylam tempomat na 150km/h i smigalam. Dopiero pozniej pojawilo sie wiecej samochodow i ograniczenia predkosci. Do Calais dojechalam ok 16.30, moglam wczesniej, ale ostatnia godzine jechalam rekreacyjnie, zeby uniknac tankowania we Francji. Tunel mialam zarezerwowany dopiero na 20.50, wiec nie bylo powodu do pospiechu. Na miejscu dostalam bilet na 18.20, wiec czekalam tylko poltorej godziny. Mnostwo samochodow wracajacych z weekendu. Chyba gdzies byl zlot Lotusa w Europie, bo jechaly grupkami. Zreszta przy terminalach Tunelu zawsze mozna spotkac interesujace samochody.
Do domu dobilam o 19.40 angielskiego czasu, po lacznym czasie podrozy 15h.

Nastepny zlot dopiero za rok.

2 komentarze:

  1. Maraton konkretny zrobiłaś :)

    Podoba mi się gest burmistrza Zbaszynia, nie ma jak małe społeczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieszkancy chyba nas przeklinali, zwlaszcza jak policja blokowala dla nas ulice. A potem jak 40 samochodow parkowalo na rynku.

    Szkoda, ze w Polsce inni kierowcy nie moga spokojnie jechac za kolumna, tylko musza na sile pakowac sie w srodek i wyprzedzac. Niestety bez policji nie bylismy oficjalna kolumna.

    OdpowiedzUsuń