sobota, 7 listopada 2009

Urlop w Egipcie.

Drugi dzien urlopu. Pierwszy dzien nad morzem i nad basenem. Troche goraco, o 10.00 zwinelismy sie z plazy i przenieslismy sie nad basen. Jutro tez poplywamy troche w morzu, poogladamy ryby, a potem nad basen. Basen jest podgrzewany, jest blisko do baru, wiec jest calkiem przyjemnie.

Moze jutro rozpracujemy lepiej rafe, bo na razie srednio nam idzie. Zejscie do wody jest z pomostu i nie jest to najwygodniejsze. Na dodatek jest dosc mocny prad, wiec najlepiej wejsc na jednym pomoscie i wyjsc na drugim. Trudno robi sie zdjecia, bo prad caly czas znosi. Wrazenie jest jakby stalo sie na niewidzialnej tasmie i przesuwalo nad rafa.



Hotel moze byc, chociaz pierwsze wrazenia byly takie sobie. Zostalam dwukrotnie zignorowana przez kelnerow i postanowilam zamawiac drinki przy barze. Dzisiaj juz im lepiej idzie, przestalam byc niewidzialna.

Galeria - Hotel Baron Palms

Netebook sprawdza sie bardzo dobrze w podrozy. Obserwowalismy gielde na lotnisku w piatek rano, potem obejrzalam dwa filmy w samolocie, zeglowalam po internecie przez 2 kolejne godziny i jeszcze pokazywalo sie, ze wystarczy baterii na 3h. Lubemu tak spodobal sie sprzet, ze postanowil kupic taki sam dla siebie na podroze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz