sobota, 27 grudnia 2008
Winchester zima.
Kolejny dzien zwiedzania. Temperatura znowu w rejonach 5-7 stopni, ale chociaz slonecznie. Winchester to kolejna powtorka z rozrwyki, bo bylam tam w sierpniu. Niestety Winchester College i ruiny zamku biskupow byly zamkniete, ale reszte udalo sie zwiedzic. Winchester byl kiedys stolica Anglii i warto go odwiedzic i poznac jego historie.
Tyl katedry.
Katedra ze swiatecznymi dekoracjami.
Widok na Winchester ze wzgorza St Gilles..
Autor:
Podrozniczka
o
21:37
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
zwiedzanie
czwartek, 25 grudnia 2008
Klify w zimie.
Co mozna robic w Londynie w pierwszy dzien swiat? Odpowiedz jest krotka: niezbyt wiele. W tym dniu nie istnieje praktycznie transport publiczny i poza lokalami gastronomicznymi wszystko jest zamkniete. Aby rozwiac watpliwosci: nie jezdza zadne autobusy (nawet nocne), zadne metro, tramwaje itp. A pociagi nie jezdza przez pierwszy i drugi dzien swiat. Reszta rusza w drugi dzien swiat i czesc sklepow jest juz otwarta.
Najlepsza rzecza jaka mozna zrobic w tym dniu to wycieczka na lono natury. W moim przypadku lonem natury byly klify Seven Sister, ktore odwiedzilam juz wczesniej w marcu. Niestety i tak zgubilam sie po drodze i pojechalam troche naokolo.
Temperatura oscylowala tego dnia w rejonach 7 stopni, a na gorze na klifach wialo calkiem niezle.
Ponizej pare zdjec.
Ten klif niedlugo oddzieli sie od reszty i spadnie na plaze.
A to ja, jedna noga po drugiej stronie, fotografuje szpare miedzy skalami.
Kolejna wycieczka na klify latem, na piknik lub ogladanie gwiazd.
Najlepsza rzecza jaka mozna zrobic w tym dniu to wycieczka na lono natury. W moim przypadku lonem natury byly klify Seven Sister, ktore odwiedzilam juz wczesniej w marcu. Niestety i tak zgubilam sie po drodze i pojechalam troche naokolo.
Temperatura oscylowala tego dnia w rejonach 7 stopni, a na gorze na klifach wialo calkiem niezle.
Ponizej pare zdjec.
Kolejna wycieczka na klify latem, na piknik lub ogladanie gwiazd.
Autor:
Podrozniczka
o
21:12
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
zwiedzanie
środa, 24 grudnia 2008
Wigilia.
Wigilia spedzona na zwiedzaniu. Najpierw szybki wypad do Claremont Landscaped Park, w ktorym bylam juz kilka razy i zdjecia dostepne sa w Galerii. Niestety sklep National Trust byl tam zamkniety, a w Osterley nie udalo mi sie kupic tego co chcialam, wiec jeszcze szybko skoczylam na Box Hill. Tam udalo mi sie znalezc planowany prezent dla lubego i przy okazji zalapac sie na przecene kalendarzy, w koncu to sam koniec roku.
Ponizej zdjecia z Claremont. Niestety bylo tak samo szaro jak w niedziele.
Ponizej zdjecia z Claremont. Niestety bylo tak samo szaro jak w niedziele.
niedziela, 21 grudnia 2008
Osterley Park - przedswiateczne zwiedzanie.
Niedziela przed samymi swietami - Osterley Park. Dom byl udekorowany swiatecznie, ale niestety nie mozna robic zdjec w srodku. Byly tez targi swiateczne z roznymi drobiazgami. Kupilam swiece o zapachu czekoladowym. Ladnie pachniala jak sie palila, niestety wyrzucilam "metke" i nie wiem gdzie kupic kolejne.
Osterley Park znajduje sie w granicach Londynu, dokladnie w Houslow. Jest nawet stacja metra Piccadilly o nazwie Osterley. Mimo, ze park jest tak blisko mnie jakos nie bylam tam wczesniej. Dopiero informacje o dekoracjach swiatecznych i specjalnym otwarciu domu zachecily mnie do wizyty.
Osterley Park znajduje sie w granicach Londynu, dokladnie w Houslow. Jest nawet stacja metra Piccadilly o nazwie Osterley. Mimo, ze park jest tak blisko mnie jakos nie bylam tam wczesniej. Dopiero informacje o dekoracjach swiatecznych i specjalnym otwarciu domu zachecily mnie do wizyty.
Autor:
Podrozniczka
o
23:05
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Londyn,
zwiedzanie
niedziela, 16 listopada 2008
Urlop w Marsa Alam.
W pierwszym tygodniu listopada bylismy na urlopie w Egipcie, w Marsa Alam, a dokladnie w Brayka Bay. Hotel w nigdzie, na pustyni nad zatoka. Zaleta tego miejsca sa rafy koralowe, ktore nie sa jeszcze tak zniszczone jak te w obleganych miejscowosciach turystycznych. W zatoce rafy sa po jej dwoch stronach i mozna je podziwiac wchodzac do wody z piaszczystej plazy. Rafa po lewej stronie zatoki jest dosc plytko i wiekszosc osob plywa po tej stronie. Na dodatek slonce ja bardzo dobrze oswietla. Rafa po prawej stronie znajduje sie na glebszej wodzie i swiatlo jest o wiele gorsze. Za to jest mniej ludzi.
Urlop byl typowo leniwy, tzn. wstawalismy o 6 rano, szlismy na plaze zarezerwowac lezaki i poplywac w niezmaconych wodach, potem na sniadanie i po sniadanie druga kapiel we w miare jeszcze przejrzystej wodzie. Po 10.00 woda zamulala sie no i duzo ludzi schodzilo sie na plaze. Czasami kapalismy sie jeszcze w czasie lunchu jak wiekszosc plazowiczow poszla na lunch. Ale wtedy to juz byla kapiel dla plywania niz dla podziwiania raf. Woda przy brzegu robila sie bardzo ciepla i mozna bylo poczuc sie jak w wannie.
Popoludnie spedzalismy zwykle na lezaku nad basenem lub w kawiarni. Raz skusily mnie czyste wody basenu do czasu kiedy przekonalam sie, ze nie jest on chyba podgrzewany i woda jest zimniejsza niz w morzu.
Zdjecia z naszego wyjazdu: Galeria Marsa Alam
Urlop byl typowo leniwy, tzn. wstawalismy o 6 rano, szlismy na plaze zarezerwowac lezaki i poplywac w niezmaconych wodach, potem na sniadanie i po sniadanie druga kapiel we w miare jeszcze przejrzystej wodzie. Po 10.00 woda zamulala sie no i duzo ludzi schodzilo sie na plaze. Czasami kapalismy sie jeszcze w czasie lunchu jak wiekszosc plazowiczow poszla na lunch. Ale wtedy to juz byla kapiel dla plywania niz dla podziwiania raf. Woda przy brzegu robila sie bardzo ciepla i mozna bylo poczuc sie jak w wannie.
Popoludnie spedzalismy zwykle na lezaku nad basenem lub w kawiarni. Raz skusily mnie czyste wody basenu do czasu kiedy przekonalam sie, ze nie jest on chyba podgrzewany i woda jest zimniejsza niz w morzu.
Zdjecia z naszego wyjazdu: Galeria Marsa Alam
Autor:
Podrozniczka
o
11:35
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
urlop,
zwiedzanie
niedziela, 26 października 2008
Jesien w Richmond Parku.
Klasycznie, jak co roku wybralam sie do Richmond Parku polowac na jesien. Tym razem nie zalapaly sie zadne zwierzeta, tylko drzewa.
Tymczasem w miescie widac juz przygotowania do Helloweenu. Ponizej zdjecia z mojej ulicy.
Zdjecia z Richmond Parku - Galeria
Tymczasem w miescie widac juz przygotowania do Helloweenu. Ponizej zdjecia z mojej ulicy.
Zdjecia z Richmond Parku - Galeria
poniedziałek, 20 października 2008
Apple Day w Polesden Lacy.
Pierwsze tygodnie wrzesnia byly zimne i brzydkie, ale potem jesien stala sie laskawsza i przez wiekszosc czasu jest w miare ladna pogoda. Korzystajac z dobrodziejstwa pogody staramy sie jezdzic gdzies w kazdy weekend.
Moim typem na ostatnia sobote bylo Polesden Lacy, gdzie jest sporo drzew lisciastych i spodziewalam sie ladnych widokow. Okazalo sie, ze akurat w ten weekend byl Apple Day (Dzien Jablka) podczas, ktorego mozna bylo sprobowac roznych odmian jablek i wina jablkowego.
Zrobilismy rundke dookola posiadlosci, bladzac po drodze i nie skrecajac tam gdzie trzeba. Ale dzieki temu odkrylismy bardzo ladny widok na Londyn. Nie wiedzialam, ze z tamtych rejonow jest taka panorama na miasto. Przewodnik po posiadlosci nie wspomina o tym.
Reszta zdjec w Galerii.
Z Polesden Lacy wybralismy sie na poszukiwaniu pubu z dobrym jedzeniem. Znalazlam na mapie boczna droge prowadzaca do drogi Dorking - Guildford. Na mapie bylo napisane, ze przebiega przez Surrey Hills, wiec spodziewalam sie ladnych widokow. Okazalo sie, ze droga idzie glownie przez las i przypomina troche wawoz taki jak jest w rejonach Dorking i Leith Hill. Przy okazji odkrylismy parking lesny, z ktorego mozna rozpoczac spacer po okolicy. Moze nastepny razem wybierzemy sie tam.
Oczywiscie szukanie pubu skonczylo sie na obiedzie w tym samym pubie co zawsze w Gomshall. Jakis niesamowity magnez tam musi byc, bo bylam w tym pubie juz trzeci raz. Maja pyszne frytki i juz ustalilismy, ze po ewentualnej wycieczce na Surrey Hills pojedziemy tam na przekaske. Reszta jedzenia tez jest bardzo dobra.
Przy okazji nastepnej wycieczki w tamte rejony mam zamiar odnalezc pub, w ktorym bylam pare razy w 1995r. Bedzie to troche skomplikowane, bo wiem tylko tyle, ze jest na zachod od Gomshall. Nie pamietam za bardzo jak wyglada z zewnatrz, bo bylam tam tylko wieczorem.
Moim typem na ostatnia sobote bylo Polesden Lacy, gdzie jest sporo drzew lisciastych i spodziewalam sie ladnych widokow. Okazalo sie, ze akurat w ten weekend byl Apple Day (Dzien Jablka) podczas, ktorego mozna bylo sprobowac roznych odmian jablek i wina jablkowego.
Zrobilismy rundke dookola posiadlosci, bladzac po drodze i nie skrecajac tam gdzie trzeba. Ale dzieki temu odkrylismy bardzo ladny widok na Londyn. Nie wiedzialam, ze z tamtych rejonow jest taka panorama na miasto. Przewodnik po posiadlosci nie wspomina o tym.
Reszta zdjec w Galerii.
Z Polesden Lacy wybralismy sie na poszukiwaniu pubu z dobrym jedzeniem. Znalazlam na mapie boczna droge prowadzaca do drogi Dorking - Guildford. Na mapie bylo napisane, ze przebiega przez Surrey Hills, wiec spodziewalam sie ladnych widokow. Okazalo sie, ze droga idzie glownie przez las i przypomina troche wawoz taki jak jest w rejonach Dorking i Leith Hill. Przy okazji odkrylismy parking lesny, z ktorego mozna rozpoczac spacer po okolicy. Moze nastepny razem wybierzemy sie tam.
Oczywiscie szukanie pubu skonczylo sie na obiedzie w tym samym pubie co zawsze w Gomshall. Jakis niesamowity magnez tam musi byc, bo bylam w tym pubie juz trzeci raz. Maja pyszne frytki i juz ustalilismy, ze po ewentualnej wycieczce na Surrey Hills pojedziemy tam na przekaske. Reszta jedzenia tez jest bardzo dobra.
Przy okazji nastepnej wycieczki w tamte rejony mam zamiar odnalezc pub, w ktorym bylam pare razy w 1995r. Bedzie to troche skomplikowane, bo wiem tylko tyle, ze jest na zachod od Gomshall. Nie pamietam za bardzo jak wyglada z zewnatrz, bo bylam tam tylko wieczorem.
Autor:
Podrozniczka
o
15:42
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
zwiedzanie
wtorek, 30 września 2008
Kew Tree Top Walkway.
Oto zdjecia z ostatniego weekendu z Kew Gardens. W maju otworzyli specjalna kladke miedzy koronami drzew. Czekalam specjalnie na jesienne kolory i odkladalam wizyte do wrzesnia.
Kilka zdjec ponizej, galeria tradycyjnie w pozniejszym terminie. Na stronie BBC jest tez kilka zdjec.
A to kilka zdjec jesieni.
Kilka zdjec ponizej, galeria tradycyjnie w pozniejszym terminie. Na stronie BBC jest tez kilka zdjec.
A to kilka zdjec jesieni.
Autor:
Podrozniczka
o
22:59
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Londyn,
Surrey,
zwiedzanie
niedziela, 17 sierpnia 2008
Portsmouth
Bylismy wczoraj w Portsmouth. Wizyte zaczelismy od Blue Reef akwarium, ktore okazalo sie nawet interesujace. Obawialam sie, ze znowu zobacze te same ryby w kilku innych akwariach, ale bylam pozytywnie zaskoczna nowymi okazami.
Po akwarium chcielismy przeparkowac auto w rejon portu i muzeum morskiego, co okazalo sie nielada wyczynem. Parking byl pelny i po dluzszym krazeniu zaparkowalismy na parkingu w centrum handlowym.
Portsmouth Historic Dockyard to duzy kompleks spacerowo - muzealny. Zwiedzania jest tam na conajmniej dwa dni. Na szczescie bilety wazne sa rok, wiec mozna spokojnie wrocic jak ma sie przesyt.
Oprocz muzeum do zwiedzenia zostala nam jeszcze wieza Spinnaker Tower. Kojarzy mi sie troche z hotelem w Dubaju. Zdjecia na stronie BBC
Po akwarium chcielismy przeparkowac auto w rejon portu i muzeum morskiego, co okazalo sie nielada wyczynem. Parking byl pelny i po dluzszym krazeniu zaparkowalismy na parkingu w centrum handlowym.
Portsmouth Historic Dockyard to duzy kompleks spacerowo - muzealny. Zwiedzania jest tam na conajmniej dwa dni. Na szczescie bilety wazne sa rok, wiec mozna spokojnie wrocic jak ma sie przesyt.
Oprocz muzeum do zwiedzenia zostala nam jeszcze wieza Spinnaker Tower. Kojarzy mi sie troche z hotelem w Dubaju. Zdjecia na stronie BBC
Autor:
Podrozniczka
o
18:34
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
zwiedzanie
sobota, 12 lipca 2008
Tecza.
niedziela, 22 czerwca 2008
Zdjecia z Lake District.
Wykazalam sie dzisiaj cierpliwoscia i zrobilam zdjecia z Lake District. Oto linki do galeri:
Bowness
Kirkstone Pass
Jezioro Windermere
Okolice Keswick
Okolice Hawkshead i Coniston
Nie zrobilismy duzo zdjec, bo po Szwajcarii i Szkocji Lake District nie wydal nam sie zbyt fascynujacy. Wszyscy mowia, ze jest tam pieknie. Nie pisze, ze nie jest, ale widzialam piekniejsze i spokojniejsze miejsca. Do obrobienia pozostaje godzina filmu z kamery, ale to w dalszej przyszlosci, bo mam jeszcze do zrobienia DVD z dwoch poprzednich urlopow.
Czas zaczac planowac nastepny urlop, ale potrzebny mi do tego celu cat sitter na 2 tygodnie. Jacys chetni?
Bowness
Kirkstone Pass
Jezioro Windermere
Okolice Keswick
Okolice Hawkshead i Coniston
Nie zrobilismy duzo zdjec, bo po Szwajcarii i Szkocji Lake District nie wydal nam sie zbyt fascynujacy. Wszyscy mowia, ze jest tam pieknie. Nie pisze, ze nie jest, ale widzialam piekniejsze i spokojniejsze miejsca. Do obrobienia pozostaje godzina filmu z kamery, ale to w dalszej przyszlosci, bo mam jeszcze do zrobienia DVD z dwoch poprzednich urlopow.
Czas zaczac planowac nastepny urlop, ale potrzebny mi do tego celu cat sitter na 2 tygodnie. Jacys chetni?
Autor:
Podrozniczka
o
18:37
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Lake District,
urlop,
zwiedzanie
niedziela, 15 czerwca 2008
Lake District.
Nie mam weny na pisanie komentarza do urlopu, wiec na razie wrzuce dwa zdjecia. Druga czesc urlopu zostala odwolana z przyczyn odgornych.
Autor:
Podrozniczka
o
22:38
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Lake District,
urlop,
zwiedzanie
wtorek, 13 maja 2008
Lato w pelni.
Miesiac temu mielismy atak zimy, potem przez pare tygodni padalo, az przyszlo nieoczekiwanie lato i probuje nas zagotowac w Londynie.
W zeszly weekend bylo ok 26-27 stopni, pelne slonce. Jeszcze dzisiaj i jutro ma byc po 23 stopnie, a potem wreszcie chwila spokoju. Nie przepadam za taka pogoda, poniewaz w moim mieszkaniu robi sie bardzo goraco. Wynika to z tego, ze dach nie jest ocieplony i na strychu robi sie niezla sauna, udzielajac sie mojemu mieszkaniu.
Aby schowac sie przed upalem odwiedzilismy w niedziele Hellfire Caves. Kilka zdjec ponizej.
W zeszly weekend bylo ok 26-27 stopni, pelne slonce. Jeszcze dzisiaj i jutro ma byc po 23 stopnie, a potem wreszcie chwila spokoju. Nie przepadam za taka pogoda, poniewaz w moim mieszkaniu robi sie bardzo goraco. Wynika to z tego, ze dach nie jest ocieplony i na strychu robi sie niezla sauna, udzielajac sie mojemu mieszkaniu.
Aby schowac sie przed upalem odwiedzilismy w niedziele Hellfire Caves. Kilka zdjec ponizej.
niedziela, 6 kwietnia 2008
Niespodziewany atak zimy!
Zazartowalam sobie dzisiaj rano, ze zima jest, ale mialam na mysli, ze zimno jest. Sekunde pozniej odslonilam rolete i zobaczylam zime za oknem. Tego nie spodziewalam sie. Owszem zapowiadali opady sniegu, ale przy 8 stopniach na zewnatrz spodziewalam sie raczej deszczu ze sniegiem, a nie bialych dachow i ogrodow. W piatek bylo 17 stopni. Faktycznie kwiecien plecien tak przeplata troche zimy, troche lata.
Dobrze, ze to nie srodek tygodnia, bo Londyn zostalby pewnie sparalizowany.
Dobrze, ze to nie srodek tygodnia, bo Londyn zostalby pewnie sparalizowany.
środa, 19 marca 2008
Seven Sisters.
W zeszlym tygodniu rozmawialam ze znajomym o ciekawych miejscach, ktore warto odwiedzic. Rozmawialismy m.in. o klifach w rejonach Eastbourne, zwanych Seven Sisters - siedem siostr. Zdjecia z internetu zachecily mnie na tyle, ze wybralam sie tam nastepnego dnia.
Pogoda nie byla najciekawsza, raczej szaro i wialo, ale dalo sie przezyc. Nawet slonce wyszlo na chwile.
Dobre miejsce na piknik calodzienny. Mozna pospacerowac po kamienistej plazy jak rowniez pod grzebietach klifow.
Galeria - link
Pogoda nie byla najciekawsza, raczej szaro i wialo, ale dalo sie przezyc. Nawet slonce wyszlo na chwile.
Dobre miejsce na piknik calodzienny. Mozna pospacerowac po kamienistej plazy jak rowniez pod grzebietach klifow.
Galeria - link
Autor:
Podrozniczka
o
20:19
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
zwiedzanie
sobota, 23 lutego 2008
Zdjecia z urlopu w Hong Kongu.
Kilka galeri z ostatniego urlopu w Hong Kongu.
Kowloon - Galeria
Hong Kong Noca - Galeria
Taniec smoka - Galeria
Fajerwerki noworoczne - Galeria
Kowloon - Galeria
Hong Kong Noca - Galeria
Taniec smoka - Galeria
Fajerwerki noworoczne - Galeria
Autor:
Podrozniczka
o
16:12
0
komentarze
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Hong Kong,
urlop,
zwiedzanie
niedziela, 10 lutego 2008
Wyprawa kulinarna do Hong Kongu.
Wszystko co dobre, szybko sie konczy. Wrocilismy z naszej wyprawy kulinarnej, czas na pare zdjec.
Najlepsze na swiecie danie: makaron z wolowina w sosie sojowym. Brzmi banalnie, ale jest przepyszne. Zwlaszcza w wykonaniu pana Chinczyka z budki za hotelem Prudential ;)
W brazowych szklankach jest herbata jasminowa podawana domyslnie kazdemu klientowi, wliczona w cene, lacznie z dolewkami.
Sniadanie u pana Chinczyka.
Ryzowy makaron z wolowina w sosie satay. Przyznaje, ze ta knajpa nie byla najlepsza, makaron byl lekko rozgotowany i troche nijaki.
Niestety nazwy tego dania nie pamietamy. Jest to kurczak obrany z kosci z dodatkiem ryzu, przypraw i zupy.
Makaron ryzowy z wolowina w sosie sojowym. Lokalny fastfood sieci Cafe de Coral. Postaram sie wrzucic lepsze zdjecie z archiwum.
Taniec smoka - pokaz zorganizowany przed naszym hotelem dla gosci. Pierwszy dzien nowego chinskiego roku.
Noworoczna nocna parada.
Noworoczne fajerwerki.
Fajerwerki jeszcze raz.
Wychodzi na to, ze oblecialam juz ziemie dookola, grubo przekraczajac 40tys km w moich podrozach. Jak dodac jeszcze loty europejskie to pewnie i 80tys km by sie uzbieralo. W kolejce wakacyjnych wypraw ustawia sie Kuba, Peru, Tajlandia, Australia itd.
Tymczasem musimy nauczyc sie robic taki pyszny makaron jak pan Chinczyk.
Najlepsze na swiecie danie: makaron z wolowina w sosie sojowym. Brzmi banalnie, ale jest przepyszne. Zwlaszcza w wykonaniu pana Chinczyka z budki za hotelem Prudential ;)
W brazowych szklankach jest herbata jasminowa podawana domyslnie kazdemu klientowi, wliczona w cene, lacznie z dolewkami.
Ryzowy makaron z wolowina w sosie satay. Przyznaje, ze ta knajpa nie byla najlepsza, makaron byl lekko rozgotowany i troche nijaki.
Niestety nazwy tego dania nie pamietamy. Jest to kurczak obrany z kosci z dodatkiem ryzu, przypraw i zupy.
Makaron ryzowy z wolowina w sosie sojowym. Lokalny fastfood sieci Cafe de Coral. Postaram sie wrzucic lepsze zdjecie z archiwum.
Taniec smoka - pokaz zorganizowany przed naszym hotelem dla gosci. Pierwszy dzien nowego chinskiego roku.
Wychodzi na to, ze oblecialam juz ziemie dookola, grubo przekraczajac 40tys km w moich podrozach. Jak dodac jeszcze loty europejskie to pewnie i 80tys km by sie uzbieralo. W kolejce wakacyjnych wypraw ustawia sie Kuba, Peru, Tajlandia, Australia itd.
Tymczasem musimy nauczyc sie robic taki pyszny makaron jak pan Chinczyk.
Subskrybuj:
Posty (Atom)