niedziela, 13 lutego 2011

Teneryfa - Wulkan El Teide, cz. 3.

Dzien czwarty zwiedzania - E Salto - Granadilla - Vilaflor - Boca Tauce - Roques de Garcia - Teleferico Teide - Mirador de Chio - Chio - El Salto - lacznie ok 140km.


Wulkan jest podobno najpopularniejsza atrakcja na Teneryfie, trzeba koniecznie tam pojechac i zobaczyc ten pol ksiezycowy krajobraz. Wybralismy sie "najprostsza" droga z naszej lokalizacji, do Granadilla i potem do gory do Vilaflor. Droga na tym drugim odcinku jest niesamowicie kreta i trzeba duzo cierpliwosci. Trafienie na zawalidroge moze byc proba wytrzymalosci. Ja trafilam na jakiegos miejscowego, ktory jechal sobie 30km/h pod gorke, a wyprzedzic jest ciezko, bo malo prostych odcinkow jest po drodze.

Z albumu Tenerife, February 2011

Vilaflor jest polozona na wysokosci 1400m i czesto jest w chmurach. Z chmurami jest tak: na dole wyspy jest zwykle ladna pogoda, a chmury kraza nad gorami, jak patrzymy z dolu. Gdy wjezdzamy pod gorke, to trafiamy w chmury. Jednak wjazd na wieksza wysokosc powoduje, ze jestesmy ponad chmurami.

Z albumu Tenerife, February 2011

Powyzej Vilaflor droga jest mniej kreta, ale ciagle kreta i pod gorke. Widoki sa coraz ladniejsze, bo chmury ustepuja. I tak krecac od czasu do czas kierownica dojezdza sie do rozgalezienia drogi i pierwszego punktu widokowego w gorach - Boca Tauce. Moze zdarzyc sie, ze ruch bedzie dosc spory i zaparkowanie bedzie trudne. My akurat wybralismy sie w dniu swieta lokalnego, gdy sporo miejscowych mialo ten sam pomysl na spedzenie dnia.

Z albumu Tenerife, February 2011

Na zdjeciu ponizej mapa parku narodowego z nazwami parkingow/punktow widokowych.


Dalsza droga wiedze przez plaskie tereny wsrod skal, lawy i pasm gorskich. W niektorych miejscach trzeba zwolnic, bo sypia sie kamienie na droge, niektore calkiem duze. Nastepny punkt widokowy i duzy parking to Roques de Garcia. Dotarlismy tutaj okolo poludnia i mielismy powazny problem z zaparkowaniem. Na szczescie byla rotacja odwiedzajacych i zwolnilo sie miejsce. Parkingi sa po dwoch stronach drogi, jeden przy hotelu i restauracji, drugi przy punkcie widokowym. A podziwiac jest co.

Z albumu Tenerife, February 2011

Z albumu Tenerife, February 2011

Naszym nastepnym punktem wycieczki miala byc kolejka linowa na El Teide. Jednak, gdy ja zobaczylam z daleka z jednego z parkingow, to swierdzilam, ze nie czuje sie na silach wjezdzac nia na gore, ale popatrzylismy sobie chwile jak wspina sie miedzy slupami nosnymi. Dla zainteresowanych - przejazd w obie strony kosztuje 25 euro od osoby. Slono licza sobie za atrakcje na Teneryfie.

Z albumu Tenerife, February 2011

Zaraz za kolejka natknelismy sie na niemila niespodzianke - zamknieta droge. Panowie policjanci kiepsko mowili po angielsku i dowiedzialam sie tylko, ze droga jest zamknieta ze wzgledu na pogode i jutro moze byc otwarta lub nie. W zadnym przewodniku nie bylo mowy o tym, zeby sprawdzic status gorskich drog, bo moga byc zamkniete. Trudno bylo uwierzyc, ze przyczyna zamkniecia jest pogoda, bo swiecilo piekne slonce. Po powrocie do domku sprawdzilam, ze droga byla zamknieta z powodu duzej ilosci odwiedzajacych park narodowy z powodu swieta. A pare dni wczesniej byla zamknieta z powodu sniegu. Informacje o stanie drog mozna srawdzic na tej mapie, wszystko po hiszpansku. Ewentualnie mozna zerknac na bloga Janet Anscombe, ktora publikuje biezace informacje z Teneryfy.

W Vilaflor byla tablica swietlna, na ktorej bylo cos napisane po hiszpansku, ale nie bylo nic po angielsku i nie wiedzialam, ze to dotyczy drogi w gorach. Z tego co widze na forach poswieconych Teneryfie, droga jest dosc czesto zamykana na roznych odcinkach.

W zwiazku z tymi komplikacjami nie pozostalo nam nic innego jak zawrocic i zakonczyc nasza wycieczke w gorach. Tym razem zdecydowalismy sie na powrot droga TF-38, ktora schodzi do Chio w zachodniej czesci wyspy. Nie chcialo mi sie jechac przez te wszystkie zakrety na trasie do Granadilla.

Pierwszy punkt widokowy znajduje sie w srodku pola lawy, wlasciwie to droga idzie przez lawe, krajobraz podobny do islandzkiego.

Z albumu Tenerife, February 2011

W miedzyczasie chmury zaczely wspinac sie na wyzszy pulap i gdy tylko zjechalismy troche ponizej 2 tysiecy metrow, to widocznosc znacznie sie ograniczyla i jechalismy przez chmury. Zawsze musialam wsiasc do samolotu, zeby znalezc sie w chmurach, wiec jazda samochodem przez nie, byla nowoscia.

Z albumu Tenerife, February 2011

Stoczylismy sie jakos na dol i potem lepsza droga i autostrada wrocilismy do naszego domku wakacyjnego.

Piaty dzien zwiedzania
- ograniczyl sie do eksplorowania patio i lezakow po raz kolejny. Testowalam ponownie jazde bez dachu po okolicy, a potem wykanczalismy zapasy lokalnego alkoholu, kupione 2 dni wczesniej. Likier kawowy byl chyba najlepszy, miodowy byl ok, bananowy tez, ale zadna rewelacja.


Dwa ostatnie dni opisze w kolejnym poscie, zeby nie zrobil sie z tego tasiemiec.

1 komentarz:

  1. wlasnie przez pogode nam rowniez nie udalo sie dostac na wulkan :( ogromna szkoda :( pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń