piątek, 30 września 2011

Szwajcaria: Bachalpsee, z First przez Grosse Scheidegg do Wetterhorn Hotel.

Sobota, 27 sierpnia 2011.

W srodku nocy obudzila mnie burza z piorunami. Blyskalo sie co chwile tak, ze prawie daloby sie czytac w pokoju. Mialam lekko przysloniete rolety i wyjrzalam tylko pare razy by zobaczyc blyskawice. Grzmialo ze dwie godziny i przycichlo dopiero nad ranem.

Nastepna pobudka byla w wykonaniu krow, a dokladniej ich wielkich dzwonkow. Sprawdzilam godzine, 6.30. Swietnie! Budzik mialam ustawiony na 6.40, by zobaczyc wschod slonca. Odslaniam rolety, wygladam przez okno i widze:

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Przezylam maly szok, zrobilam pare zdjec krowom na sniegu, a nastepnie wrzucilam na siebie wiekszosc ubran i wyskoczylam na dwor robic zdjecia. Cieszylam sie jak dziecko z tej niespodzianki. W UK snieg rzadko pada i krotko lezy, to nie jest prawdziwy snieg. A tu taka okazja, Alpy w dwoch szatach graficznych. Pogoda nie mogla lepiej sie sprawic. Zalowalam, ze nie bylam bardziej dociekliwa w nocy i nie wyjrzalam przez okno dokladniej, moglabym podziwiac burze sniezna.

Poprzedniego dnia bylo okolo 15 stopni (wedlug prognoz), ale mysle ze na sloncu bylo i 20 stopni. W tym samym czasie w dolinach i w miastach temperatura dochodzila do 30 stopni, wiec nie spodziewalam sie takiej naglej zmiany.

Ktos chyba nie zamknal furtki na pastwiska albo otworzyla sie w czasie burzy, bo krowy rozlazly sie po calym terenie, wygladalo nawet jakby chcialy wejsc do budynku kolejki linowej ;-)

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Sniadanie bylo przygotowane w sali z widokiem na szczyty gorskie. To chyba bylo moje najlepsze sniadanie w kategorii widok. Jedzenie tez bylo dobre, pieczywo cieple, prosto z pieca, przyzwoity wybor dodatkow. Obsluga tez byla troche podekscytowana sniegiem, bo biegali z aparatami robic zdjecia. Wnioskuje, ze opady sniegu w sierpniu nie zdarzaja sie czesto.

Akurat plany przemarszu na ten dzien byly w miare luzne i mialam duza rezerwe czasowa. W zwiazku z tym spakowalam sie, ubralam odpowiednio do pogody, zostawilam plecak w szafce i poszlam jeszcze raz nad Bachalpsee. Ten sam widok w nowej oprawie byl warty zobaczenia. Zreszta w gorach nigdy nie ma takiego samego widoku.


Po 15 minutach marszu pod gorke pozbylam sie kurtki i bluzy i szlam w samej koszulce. Nie przewidzialam, ze slonce bedzie tak grzac.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Krowy tez chyba byly troche zaskoczone ta niedogodnoscia i tym, ze cos im przykrylo trawe. Maszerowaly grupkami szlakiem z Bachalpsee.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Jezioro wygladalo piekne w sloncu i w bialym ubraniu.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Niestety chmury szybko przemieszczaly sie i powoli zaczely zaslaniac szczyty, a potem zapanowala mgla. Znowu szlam w chmurach, jak na Teneryfie.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Wrocilam do schroniska, zjadlam wczesny obiad i wyruszylam na trase zaplanowana na ten dzien. Tym razem dosc krotki odcinek z First do Grosse Scheidegg. Przeszlam go juz kiedys, tylko w druga strone i przy slonecznej pogodzie. Niestety wtedy szlam dolnym szlakiem, bo na gornym (Hohenweg) byl ciagle snieg i nie dalo sie przejsc wszedzie.

Wybralam gorny szlak (Hohenweg) chociaz widocznosc byla praktycznie zadna. Na dodatek snieg zaczal sie powoli roztapiac i szlak przypominal w niektorych miejscach gorski strumien.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Dopiero po okolo godzinie marszu chmury zaczely podnosic sie i bylo widac doline.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Marsz z poprzedniego dnia zaczal dawac mi sie powoli we znaki, w postaci odcisku na jednej stopie. Ponadto przy zejsciu w dol powrocil problem z kolanem. Sprawdzilam na posiadanej ulotce godziny odjazdow autobusow z Grosse Scheidegg i stwierdzilam, ze musze sprezyc sie, by zdazyc na najblizszy autobus, by nie czekac potem godzine. Zejscie w dol nie wchodzilo w gre.

Na Grosse Schedeigg pogoda byla juz ladna, slonce ostatecznie przebilo sie przez chmury.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Autobus z Grosse Scheidegg do Hotelu Wetterhorn kosztowal 17CHF, spodziewalam sie nizszej ceny za ten krotki odcinek. Po okolo 20 minutach dojechalam do hotelu.

W hotelu powiedziano mi, ze mam pokoj wieloosobowy do wlasnego uzytku, a w cenie jest obiad 4 daniowy oraz darmowy bilet autobusowy na komunikacje w Grindelwald. Coz za mila niespodzianka po raz drugi, szkoda tylko ze nie da sie dostac tego biletu wczesniej, zanim zaplaci sie za dojazd do hotelu ;-). Hotel sklada sie z dwoch czesci: hotelowej i hostelowej. Czesc hostelowa to kilka pokoi wieloosobowych i jedna niezbyt duza lazienka. Wyglada na to, ze bylam jedyna osoba, ktora zatrzymala sie w tej czesci. Przy pelnym oblozeniu, dobicie sie do lazienki graniczyloby z cudem.

Obiad byl serwowany od 18.00, wiec po rozpakowaniu sie i prysznicu poszlam obejrzec lokalna atrakcje - lodowiec Oberaletschgletscher. By ujrzec czesc tego lodowca, trzeba wejsc po 890 drewnianych stopniach na skale i dopiero stamtad cos widac. Wiedzialam, ze tego dnia nie wejde tak wysoko (a raczej potem nie zejde), ze wzgledu na kolano, wiec poszlam obejrzec tylko lokalizacje tych schodow i przespacerowac sie po lesie.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Sprawdzilam, ze dostep do schodow na lodowiec jest od 9.00 rano. Przy schodach bylo slychac glosny szum wody. Poszlam sprawdzic skad dochodzi i okazalo sie, ze to strumien (rzeka), ktora schodzi woda z lodowca. Wziawszy pod uwage, ze w nocy spadl snieg, a w ciagu dnia roztopil sie, to byl podniesiony poziom wody i splywala ona z duza predkoscia. Polecam obejrzenie krotkiego filmu, ktory nagralam telefonem.


Na miejscu byly tez jakies lokalne wladze. Panowie przygotowywali sie do monitorowania wody w nocy, na miejscu byla juz duza lampa i generator pradu.

Nie pozostalo mi nic innego jak udac sie na obiad. Faktycznie byly cztery dania: zupa, salatka, glowne danie i deser lodowy. Probowali mnie spasc na calego. Jak tylko skonczylam jesc jedno danie, natychmiast pojawialo sie nastepne.

Po tak ciezkim posilku nie pozostalo mi nic innego jak kolejny spacer po okolicy. Obok hotelu stoi wagonik nie istniejacej juz kolejki linowej na Wetterhorn.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Byla to pierwsza kolejka linowa w Szwajcarii, ktora rozpoczela swoja dzialalnosc w 1908r. Nazywano ja Wetterhorn Lift - Wetterhorn Aufzug (winda na Wetterhorn) ze wzgledu na bardzo wysokie nachylenie (116 stopni). Kolejka dzialala do lat 40. XX wieku. Gorna stacja kolejki linowej dalej istnieje, ale nie jest dostepna dla turystow. Zreszta jej polozenie sugeruje, ze szarak nie wdrapie sie tam w ramach spaceru.

Z albumu First to Grosse Scheidegg and Wetterhorn Hotel, Switzerland

Kolejny dzien, w ktorym wydarzylo sie tak wiele i zaczal sie tak niespodziewanie.

Na niedziele zaplanowalam wejscie po wspomnianych 890 schodach, by zobaczyc lodowiec, a nastepne luzny dzien i przemieszczenie sie do kolejnego miejsca noclegu na Kleine Scheidegg. Zarzucilam plan przejscia szlakiem z Hotelu Wetterhorn do Alpiglen. Uznalam, ze moje kolano nie jest na to przygotowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz